off seansik w ramach tak zwanej międzypokoleniowej komunikacji z dziećmi - przedział wiekowy 8-10, sekcja planszówkowa, żeby było śmieszniej - pośród których seria robi furorę jak się dowiaduję, co jest zrozumiałe i poniekąd usprawiedliwione owym sine-qua-non, ziom - granicami rzuconego czaru, w tym wypadku wiekiem..
tak ja u mnie w wieku podobnym podobne emocje budziły Running Man arnolda albo Death Race cormana - czasy dawienne, era przedinternetowa, sto lat przed murzynami - że o nieśmiertelnym Takeshi's Castle nie wspomnę (za to można jeszcze o Battle Royale wspomnieć, ale to już czasy późniejsze).
anyway - bardzo szybko, bardzo dobrze i bezboleśnie się ogląda, zasysa i wciąga, nawet pamiętny il cattivo, rozwichrzony i łotrzykowski, i pewien motyw muzyczny, tutaj w podobny sposób wykorzystywany, choć jeszcze nie przewodni (bardziej pies przewodnik) nawija mi się na zwoje, tworzy w mojej głowie harmonię, echa jakiegoś dalekiego powinowactwa z leone, co, jak powszechnie wiadomo, prawie zawsze jest dobre, nawet jeśli jest złe i brzydkie - zaś pytanie o to, co będzie dalej zaciekawia nawet bardziej niźli kolejne plażowe przetasowania w polskiej edycji Love Island (chwilowo, wskutek owej skośnookiej serii, wstrzymane do odwołania, przynajmniej u mnie w mieszkaniu)