Cały serial polega na tym, że 456 osób zostaje ściągniętych na prywatną, odludną wyspę i jest zmuszonych do grania w dziecięce gry. Jedyna różnica jest taka, że kto skusi ten zostaje zabity. Wszystkich tych graczy łączy jedynie to, że mają spore problemy finansowe i muszą je spłacić a stawką w grze jest bardzo dużo pieniędzy. Dlatego mimo początkowego strachu 90% osób postanowiło dokończyć grę.
6 dni i 6 zadań - ten, kto przeżyje, dostanie nagrodę. Bardzo dużo bezsensownej przemocy. Motywy sprawców kompletnie niejasne. Podjudzają nawet uczestników, by między sobą walczyli. Po co ich zabijać? Lider twierdzi, że najważniejszą zasadą w tym miejscu jest równość - wszyscy mają grać na jednakowych zasadach. Każde z ich żyć jest wycenione na określoną sumę i po śmierci danej osoby ta suma jest dodawana do puli zwycięstwa. Jednak czy warto aż zabijać tych ludzi dla pieniędzy? Można było to rozwiązać na tyle innych sposobów. Zamiast tego dostajemy masę walki, bezsensownej przemocy, brutalnych morderstw i rozlewu ogromnej ilości krwi.
Moim zdaniem serial ma dobry zamysł i można było go o wiele lepiej zrealizować ale jak dla mnie tak gra jest zbyt brutalna i sporo przesadzona.
Nie sądzę, żebym obejrzała 2 sezon, jeśli w ogóle wyjdzie. Całość średnio mi się podobała ale duży plus za pomysł i wykonanie. Może po prostu nie jest to mój smak w serialach i dlatego średnio mi się podobał.