Dobrze się zapowiadał. Ostatecznie został zepsuty przez specyficzne poczucie humoru i infantylność postaci - cechy charakterystyczne dla kina azjatyckiego. Dorośli ludzie w obliczu zagrożenia zachowują się jak nierozgarnięte dzieci. Ich rozmowy i sposób bycia bardziej mnie skłaniał do zażenowania niż do śmiechu. Do tego w momentach gry o życie towarzyszy im często wesoła piosenka, co skutecznie kładzie na łopatki dramaturgię sytuacji. Fajnie, że wprowadzono nowe gry. Żałuję jednak, że pomysłowość twórców serialu nie poszła kilka kroków dalej. Po świetnym pierwszym sezonie i konkurencjach takich jak przeciąganie liny czy szklany most, oczekiwałem podobnego poziomu. W kolejnym sezonie wyszło to średnio. Skoro ma być jeszcze sezon 3 to myślę, że lepiej było skupić się przede wszystkim na grze - efekt byłby ciekawszy, zaś bunt uczestników pozostawić na później... A tak, ani śmiechu ani strachu. Oczywiście jest kilka fajnych odcinków, ale to nie wystarczy. Czuję się zawiedziony.
Film nigdy nie miał być szokującym horrorem, czy dramatem na miarę oblężenia Troi.
Skoro zabawa w zielone i czerwone w pierwszej części się podobała, to narzekanie na drugi sezon jest niezrozumiałe. Kiczowata sceneria i wesoła piosenka jeszcze bardziej nadaje dramatu niż poważna muzyka.
Oglądając pierwszy sezon byłem nim oczarowany. Przymknąłem wtedy oko na różne azjatyckie bzdurki, bo całościowo serial bronił się i był czymś nowym. To było chore, ale wciągające. Drugi sezon dobrze się rozpoczął - pierwsze dwa odcinki dały mi nadzieję na godną kontynuację. Później gdy doszło do zabawy w zielone czerwone również świetnie się to oglądało... do momentu kiczowatej muzyki. Nie wiem po co twórcy zdecydowali się ponownie na taki zabieg. Piszesz, że miało nadać to dramatu - ja tego tak nie odebrałem. Następna gra to już festiwal infantylności. Kompletnie nie czułem zagrożenia, a wesoła piosenka zdegradowała resztki napięcia. Przyznaję, że ostatnia z gier zrobiła na mnie konkretne wrażenie i tego właśnie oczekiwałem. To jednak za mało, żebym powiedział "dobry sezon" albo "lepszy od jedynki". Dodatkowo wątek odsieczy grupy na łodziach zmęczył mnie. Podsumowując sezon 2 w moim odczuciu jest średni. Nic specjalnego, ale Ty możesz mieć inne zdanie. Kwestia gustu, dnia i nastawienia.
Stosowanie wesołej, czy kiczowatej muzyki, to nierzadko stosowany wybieg twórców, mający na celu wywołanie zamieszania związanego z rozdźwiękiem między akcją, a podkładem muzycznym. Podczas batalii widz oczekuje muzyki podnoszącej powagę sytuacji, a w zamian dostaje kiczowatą muzyczkę rodem z bajek dla dzieci. Podobny, ale odwrotny wybieg stosuje się w komediach, gdzie zabawnej sytuacji towarzyszy muzyka, którą można zastosować z powodzeniem w bitwie pięciu armii.
Film już nie skupia się na samej grze o przetrwanie, ale dużo czasu poświęca możliwościom manipulacyjnych Yeong-il (i konsekwencjach z nimi związanych), który nie dość, że czuje się na tyle pewnie, że sam uczestniczy w rozgrywkach, to jeszcze potrafi przekonać połowę (+1) ludzi do swojej koncepcji poprawy ich losu.
Rozumiem rozczarowanie widzów, którzy oczekiwali kolejnych odcinków "Ninja Warrior", a dostali porcję azjatyckiego kina, w której główny bohater wrzeszczy na wszystkich jak opętany i aż prosi się o to, żeby mu ktoś kazał się wreszcie zamknąć.