PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=94667}
7,7 5,0 tys. ocen
7,7 10 1 4985
Star Trek: Voyager
powrót do forum serialu Star Trek: Voyager

Do ST:TNG się nie umywa

użytkownik usunięty

Moim zdaniem nie umywa się do ST:TNG. Pierwsze 3 sezony (oprócz ostatniego odcinka 3-go sezonu) były wyjątkowo nudne i przewidywalne, co kontrastowało z doskonałymi pierwszymi sezonami TNG, dzięki którym poznałem się na Star Treku (który wcześniej uważałem za badziewny serial). Od samego początku denerwowało mnie zachowanie Janeway, która wydała mi się za "miętka" na dowódcę okrętu (choć później okazało się, że to były pozory), a już na pewno zbyt łatwo się rozklejała, nie wspominając o jej ochrypłym głosie (jakby połknęła ropuchę, widać że nie wylewała za kołnierz i zdrowo popalała). Wg mnie za dużo patetyzmu wstawili - ta gadka: "nikt mi nie będzie mówił kto może zostać moim przyjacielem". Bardzo naciągane było to, że bez najmniejszych problemów przebiegła asymilacja ściganych ze ścigającymi (choćby to, że zdrajca-Wolkanin nie dostał kopa, albo to, że kapitan Maquis został pierwszym oficerem, do tego ani myślał o przejęciu kontroli nad statkiem "służebnych psów"). Co więcej bardzo często miałem wrażenie, że już widziałem coś podobnego w TNG, logiczną konkluzją jest więc stwierdzenie, że serial jest wtórny. I choć w Voyagerze były ciekawe postaci, jak 7 of 9 czy Tuvok (ew. jeszcze Paris), to w ogólnym rozrachunku przegrywają one z postaciami z TNG z kretesem. Picard i Data są klasą samą dla siebie i przebijają wszystkich, trzecie miejsce dałbym 7 of 9 a czwarte Tuvokovi. Riker przebija Chakoteya i Parisa, La Forge przegrywa z Bellaną, Pulasky i dr Crusher miażdżą najbardziej wkurzającą postać, czyli doktorka (a.k.a Joe). Właśnie doktorek, przez niektórych uważany za jedną z najlepszych postaci, mnie niesamowicie wkurzał. Podróbka Daty i tyle, a to jego ciągłe zrzędzenie było nie do zniesienia. Ogólnie gdyby nie Picard i Data, Voayger zwyciężyłby jeśli chodzi o postaci. Choćby taki Harry Kim wyewoluował z wkurzającej do znośnej postaci, w TNG tak wielkich zmian raczej nie było.
Fabularnie również przegrana. Pomysł z eksploracją nieznanych zakątków Drogi Mlecznej był świetny i momentami wykorzystany kapitalnie. Samotny statek, pozostawiony sam sobie bez żadnego wsparcia musiał stawić czoła niezliczonym niebezpieczeństwom. Niestety zbyt często wykorzystywano deus ex machinę by to osiągnąć. Voyager cudem wychodził cało z beznadziejnych sytuacji. Co najśmieszniejsze sami pakowali się w kłopoty, byli naiwni jak dzieci, dawali się robić w bambuko nawet Kaizonom, nie atakowali nigdy pierwsi, zawsze starali się rozwiązać problem na drodze dyplomatycznej. Pod tym względem świat Voyagera byl jeszcze bardziej utopijny i nierealistyczny niż w TNG. Oczywiście musiano tak postąpić, inaczej byłby zbyt nudny, po prostu pomysł w TNG został wypalony i remake nie wchodził w grę, dlatego podziwiam twórców, że udało im się stworzyć tak wspaniały serial. Tym niemniej "sztuczność" była tego konsekwencją, osiągnięcie prędkości warp 10, zbudowanie delta flyer i nadużywane podróże w czasie są burakami, które psują odrobinę wrażenie jakie wywarł na mnie ten serial.


ocenił(a) serial na 8

Ciekawa opinia....
Jednak z jedną rzeczą zdecydowanie się nie zgadzam

"Właśnie doktorek, przez niektórych uważany za jedną z najlepszych postaci, mnie niesamowicie wkurzał. Podróbka Daty i tyle"

Nie ujmując nic świetnemu aktorstwu Brenta Spinnera muszę jednak przyznać ,że postać doktorka jest świetnie przemyślana i zagrana z pewną swobodą której tak bardzo brakowało mi u Daty .

1.Podejście do AI - u Daty cały czas denerwowały mnie jego schizy związane z emocjami...gdy tymczasem emocje to poprostu to wrażenie składające się z komponentu pobudzenia fizjologicznego w odpowiednim kontekście intelektualnym,i skoro można symulować inteligencje czy reakcje fizjologiczne (symulacje operacji w ramach szkoleń;aplikowanie sobie przez doktorka różnych doznań fizjologicznych by nawiązać lepszy kontakt z pacjentami) ,można symulować także emocje,wkońcu nie zapominajmy że akcja toczy się w 24 wieku.Wg.wszelkich przewidywań do roku 2040-2050 komputery osiągną moc obliczeniową zdolną do symulacji ludzkiego mózgu na poziomie atomowym...co za tym idzie wszystkich jego czynności -to w jakim stopniu tak powstałą świadomość będzie można określić mnianem sztucznej będzie już tylko zależało od umysłowości ludzi którzy to oceniają.Nie zapominajmy wkońcu że akcja toczy się jeszcze 300lat póżniej.A tymczasem zachowanie Daty jest takie jakby psychologia przez te 350 lat uczyniła naprawdę niewielkie postępy,co raczej jest niemożliwe.

2.Dlatego doktorek jako postać AI jest dla mnie poprostu bardziej wiarygodny.Jego poczucie humory i udawana irytacja (wkońcu ludzie też tak robią )"Kto rano wstaje ten dostaje gagh.." itd. są naprawdę przekonujące.
Pozdrawiam.