PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=94667}
7,7 5,0 tys. ocen
7,7 10 1 4985
Star Trek: Voyager
powrót do forum serialu Star Trek: Voyager

Moim zdaniem jedną z większych słabości serialu jest brak realizmu w protokołach ochrony
i działaniu samych funkcjonariuszy. Z każdym odcinkiem dowiadujemy się, że infiltracja
statku jest dziecinnie prosta dla zdeterminowanego kosmity (tyle odcinków, że już nawet nie
pamiętam konkretnych), lub zdrajców. Samo poruszanie się ochrony po statku i ich
działanie w trakcie abordażu budzi śmiech. Najciekawsza jest technika nie rozglądania się
na zakrętach i przy wyjściach, tylko ślepego parcia do przodu, póki nie zostanie się
postrzelony. Trzeba pamiętać, że jest to doskonale wyszkolona załoga na czele z Tuvokiem
mającym ponad 100 lat doświadczenia na wojskowych i eksploracyjnych jednostkach
Federacji. Pod tym względem scenarzyści Star Trek: Voyager zrobili duży krok do tyłu
względem Deep Space Nine. Na stacji również miały miejsce incydenty, ale personel radził
sobie z nimi znacznie lepiej.

ocenił(a) serial na 7
Hangman108

Myslę ze to nie tylko wada Voyagera, cała seria star trek mimo fantastycznej technologii i podobno fachowców w ochronie (patrz: Tuvok) zawsze ma ogromne problemy z trzymaniem ochrony na statkach. Wręcz są jak dzieci we mgle.. Może.. ale tylko może.. jest to celowy zabieg?
już mówię dlaczego tak uważam..

Otóż, zauważyłem w star trek fakt, że nie ma tam żadnej analizy bez użycia tricodera.. Nawet sprawdzenie śladów zwierząt opiera się na analizie tych śladów tricoderem (któryś z odcinków Star trek enterpise). Co to oznacza? Nie mniej nie więcej niż to, że Ci ludzi są całkowicie pozbawieni ogólnej wiedzy , a wiedze którą mają posiadają w bardzo ograniczonym zakresie. To też bardzo opierają się na tym co powie im technologiczny przyjaciel (patrz Star Trek Voy - odcinek pt.:"Q2" - cytująca słowa Q: " Dwunożni wciskający przyciski, dwunożni czytający analizy."). Całe to społeczeństwo opiera się na technologii jak na wyroczni, i gdy jej zabraknie, lub nie działa prawidłowo, lub nie przekaże informacji to są ślepi..
Czy to aż tak niemożliwe?? hmm...
Spójrzmy na dzisiejssze wykorzystanie GPS - ile ludzi korzystająz z GPS przestaje patrzeć na drogę w znaczeniu obserwacji jakiś charkterystycznych miejsc, patrzenia gdzie się jedzie. (ile razy GPS wyprowadza ludzi w pole, lub do stawu :)). Technologia jest zbawienna, ale używana jako całkowity zamiennik ogłupia, i zawęża pole manewru dla przewidywania zdarzeń. To może mieć właśnie wpływ na jałowość niby świetnej ochrony na ST VOY.. oczywiście pomijając fakt, że scenarzyści bardzo często pewne rzeczu upraszczali tylko po to żeby cos się w serialu działo :)

ocenił(a) serial na 7
posith

Bardzo ciekawa wypowiedż i niestety masz rację, im wiecej technologii człowiek uzywa tym bardziej robi się od niej zależny, ale jeśli chodzi o film to tylko taki zabieg, gdyby ochrona była bardziej skuteczna to cała ich podróż byłaby po prostu nudna a pani kapitan przez calą podróż piłaby tylko herbatkę, a tak poważnie to jakąś ochronę musieli dac ale nie oni byli głównymi bohaterami, więc potraktowano ich po macoszemu.

ocenił(a) serial na 8
posith

Razi mnie to właśnie z powodu DS9. Tam personel federacji wydawał się o niebo lepiej wyszkolony. Jedna z rzeczy, która również ujmuje realizmu to brak kamer. Mają 24 wiek, a szef ochrony nie ma podglądu nawet na najważniejsze części statku(maszynownia, mostek, promy). To tyczy się wszystkich części Star Trek. W pierwszych sezonach Voyager denerwowała mnie też przewidywalność bitew. Typowy dialog:
Tuvok: Osłony na 50%.
Janeway: Wywołać ich.
T: Brak odpowiedzi, osłony na 15%.
J: Uruchomić fazery.
J: Ognia.
T: Straciliśmy fazery.
Taka sytuacja miała miejsce w kilku odcinkach i było to dość irytujące.
Co do technologii, załoga Enterprise E radziła sobie całkiem dobrze, nawet w odcinkach, w których z jakiegoś powodu nie mogli jej używać. Moim zdaniem niedoróbki w Voyager, to wina lenistwa scenarzystów. Nie chciało im się wymyślać ciekawszych wersji zdarzeń, bo większość dobrych pomysłów została wykorzystana w poprzednich seriach.

ocenił(a) serial na 7
Hangman108

Z tym lenistwem tobym się zgodziła.

ocenił(a) serial na 7
gwen1976

Też o tym lenistwie, czy uproszczeniach, wspomniałem na końcu mojej wypowiedzi jako właśnie najbardziej prawdopodbną przyczynę.
Chociaż jest też pewien finansowy problem - produkcje Sci-Fi są zawsze drogie, i producenci tną koszta. Nawet jeśli scenarzyści chcą coś dodatkowego pokazać to potem muszą kombinować żeby się w budżet zmieścić..

ocenił(a) serial na 7
posith

No tak o sferze finansowej nei pomyślałam. A tak przy okazji, bardzo irytowało mnie stosunek pani kapitam do Seven, zawsze jej wybaczała, pamiętasz jak potraktowała istotę z gatunki 8472 ?, każdy inny członek załogi nie mógł liczyc na pobłażliwośc, pamietam ze chciała jej pomóc na nowo stac sie człowiekiem ale trochę przesadzała.

ocenił(a) serial na 7
gwen1976

Kapitan Janeway mi się podobała włąsnie z tego powodu, że raz człowiek się z nią zgadzała, a raz nie. Postać ma wyrazistość, choć czasem jest zbyt "grana" przez aktorkę.Seven traktowała trochę jak córkę - może dlatego?

ocenił(a) serial na 8
posith

To można zaliczyć na plus serialu. Rozwiązywanie problemów i decyzje podejmowane przez Picarda były po prostu zbyt doskonałe. Właśnie to, że Voyager pokazuje, że nie ma alternatywnej ścieżki, która zadowoli wszystkich, jest ciekawsze. Nawet w jednym z pierwszych odcinków DS9 Q mówi do Sisko, że Picard już dawno rozwiązałby ten problem(chodziło o jakiś fenomen grożący zniszczeniem stacji, czy coś takiego).

ocenił(a) serial na 7
Hangman108

No i zmieniliśmy temat... a jesli chodzi o Picarda to nigdy nei postrzegałam go w taki sposób, raczej był taki zagubiony, np przy mamie Troy, luszki, wesoły, hmm może dlatego ze aktor grała tak wspaniale że nei czuło się sztuczności, a kapitam janwey tak an pewno widziała w seven córkę.

ocenił(a) serial na 7
gwen1976

Hmmm.. Picard - bardzo lubię tę postać ( i uwielbiam też Patricka Stewarta), nie do końca łapię jednak charakter Picarda. W Pierwszych sezonach był taki ostry, oziębły (nie cierpiał dzieci), bez poczucia humoru. potem to się zmieniło , zaczął być bardziej bratnią duszą dla swoich podwładnych i przyjacielem, a także pokazała swoją ludzką stronę, że tak to ujmę. Przy czym nadal został silnym dowódcą. Uwielbiałem go, gdy się wkurzał, gdy pokazywał swoją bezwzględność lub upartość.

Natomiast Jenaway to w ogóle inny kapitan. Na początku wydawała mi się poprostu sztuczna aktorsko. ale potem zacząłem ją lubić. Odważna, kobieca pod względem uczuć i rozumienia innych, współczująca ale też bezwględna gdy trzeba i ułomna jak każdy. Czasem widać było że targały nią emocje, chęć poddania się lub poprostu tęsknota za domem. Jako postać uważam że jest bardziej wielowymiarowa (to ostatnio moje ulubione słowo) niż Picard.
Gdyby jeszcze zdolności aktorskiej aktorki ją grajacej były bliższe zdolnościom aktorskim Sir Patricka Stewarta to z pewnościa byśmy mieli niekwestionowaną liderkę kapitanów w ST.

ocenił(a) serial na 7
posith

Lubię takie długie wypowiedzi ;-) chociaż sama pisze bardzo krótko. Wydaje mi się, że Picard zawsze był taki jak piszesz od pierwszego sezonu twardy, nieustępliwy ale też pokazał jak napisałeś bratnią duszę no ale najlepiej jego poczucie humory widac w dalszych sezonach, moim zdaniem dzieci lubi ale czuej sie przy nich po prostu niezręcznie, przez wszystkei sezony był świetnym dowódcą, ostry, oziębły ? nie zauważyłam. Patric Stewart to świetny aktor.


Kapitam Voyagera w pierwszych sezonach jest taka sztuczna to winna aktorki która ja gra ale w dalszych sezoanch jest coraz lepsza. Dobry kapitan i człowiek. Troskliwa i surowa i uczuciowa, wielowymiarowa świetne słowo ale czy kapitan taka jest nie jestem tego pewna. Na pewno jest inna od Picarda bez dwóch zdań ( ;-) ), Gdyby to było forum poświecone Picardowi to bym spytałą Ciebie o jego grę w filmie ST ale to inne forum.

ocenił(a) serial na 7
gwen1976

hmmm.. boisz się że będzie OT?:) Jak już ciągniemy rozmowę, to możemy "Schodkowo" tutaj..
Co do Picarda i filmów ST.. Patrick Stewart jak wiadomo to brytyjski aktor tzw "szekspirowski" i bardzo dobrze to widać w serialu - kapitan intersuje się sztuką, literaturą, a na sonetach szekspira uczy Daty bycia człowiekiem - sam jest także pod wielkim wpływem szekspira i Jego epoki. To samo jest w filmie ST, wręcz bardziej nawet podkreślone (Wg mnie). Poza tym Jego gra w filmach nie odbiega od gry w serialu. Postać kapitana jest bardziej w filmach pogłębiona, i z samego faktu filmu aktor ma możliwość większej ekspresjii. co też czyni..

ocenił(a) serial na 7
posith

Pomyślałam sobie że nie powinniśmy zmieniac tematu albo rozwijac go na forum poswieconego P. Stewart. W filmie rzeczywiscie jego rola jako kapitana jest rozwinieta. Przypomniał mi się Nemesis, sam film jest hmm taki sobie po prsotu nie został dobrze wykorzystany. Jakoś umkneło mojej uwadze odniesienia do Szekspira co prawda pamiętam że data grał jakąś rolę w sztuce Szekspira, wiem ze Picard grał też ajkieś rolę np na podstawie kryminału, zawsze w wolenej chwili czytałą książki, pamiętam ,ze grał w teatrze, na pewno pomogło mu to w aktorstwie.Trudno jest mi stwierdzic czy jest pod wpływem tej epoki ? mozesz podac jakiś przykłas, a moze ten wpływ nie jest taki widoczny, na pewno jest człowiekiem przestronnym .. i nic co ludzkei nie jest mu obce ( nie pamiętam kto to powiedział ), jednocześnei nie traci on swojej indywidualności, jest człowiekiem ciekawym kosmosu i jego mieszkańców, chce aby wszystkei rasy żżżżżżyły w pokoju ale ma świadomośc wrogów i słabości Federacji, jest odważny ( sprawa o wypadek na statku i poszukiwanai wrogów we wnątrz Federacji, wiedz o który odcinek mówię ? ), jego gra w filmach świadczy o jego aktorstwie, w Nemesis pokazał ze lubi przygody i czasami lubi ryzyko. Jego graw serialu i w filmie trochę się zmienia, al enadal pozostaję taki sam.

gwen1976

Janeway w ogóle była stronnicza dla Seven i dla Harry'ego. Ale przeginała raz w te raz wewte.
Jak Chakotay zauważył słusznie w odcinku "Choroba" (ten ze wspólnym sercem jak Harry się zakochał i sypiał z dziewczyną a potem się zaczał świecić) że gdyby to był Tom Paris udzielono by mu naganny słownej albo zwykłego opiernicz z góry na dół. A Harry? Dostał wpis do papierów. Seven zabiła ranną, inteligentną istotę to dostała 'wielki" szlaban na korzystanie z systemów.

ocenił(a) serial na 7
Sasayaki

Masz rację a gdyby tak zrobiło któreś z nas ;-) to na pewno bysmy wylecieli z statku ( gdyby był w kawadracie Alfa) albo ( bo jest w kwadracie Delta ) szorowalibysmy statek do końca życia bez możliwosci awansu hehe, a tak przy okazji to bardzo ciekawe ale zawsze udało im się wyleczyc prawie wszystkie choroby prawda ?

gwen1976

w sezonach od 1-3 to albo obcy im pomagali, a potem nanosondy bardzo ułatwitły życie. Mnie ciekawi jedno:
7of9 wyleczyła a raczej ożywiła Neelixa jak był martwy 18 godzin. Ale dlaczego tego samego nie robiła z innymi członkami załogi?
A drugie co mnie ciekawi to Doktor. Był awaryjnym programem, miał ograniczony czas działania. A mimo to i tak działał praktycznie 24/7 przez kilka lat. A problemy były tylko wtedy jak przeładował matryce podprogramami.

ocenił(a) serial na 7
Sasayaki

A wiesz nigdy się nad tym nie zastanawiałam, zawsze sadziłam ze to oni rozwiazuja swoje problemy sami, najwyrażniej coś pomyliłam, dawno nie ogladałam tych sezonów, hmm możliwe ze nei wszyscy tolerowali nanotechnologię albo było jej za mało. a doktor ... cóż jego program najwyrażneij był bardzo delikatny i nie zawsze zgodny z programem statku, wiesz używali go dłuzej niz bylo zaplanowane. A tez odcinek z nanotechnologią chetnei zobaczę ponownie.

ocenił(a) serial na 7
Sasayaki

Sprawa Neelixa - Seven po raz pierwszy zrozumiała co to znaczy stracić członka załogi i wg niej był to członek "wszechstronny". Dlatego chciała go ożywić - pokazało to też w końcu to że Seven dojrzewa i ma uczucia. a Neelix wydał jej się bliski w jakis sposób .Czego nie można powiedzieć o innych członkach załogi (tym bardziej takich którzy nie byli wszechstronni).

Jeśli chodzi o doktora i jego pracę 24/7 to przecież był poświęcony odcinek temu problemowi gdzie Doktora z powodu zbyt długiego działania zaczął się defragmentować - oczywiście zrobiono hokus pokus, czary mary i doktorek puff.. znów działa (jakiś technobełkot z matrycami itp) ale w każdym razie problem był zauważony i rozwiązany . Matryca dokorka zmodyfikowana..

posith

Był taki odcinek ale to Deanna albo Reg w odcinku Message in Bottle go zaczeli psuć żeby Lewis Zimmermann naprawił swoje dzieło, gdy ten przybył by uratować swojego stwórcę. Ale to był sabotaż.
Za każdym razem Doktor się psuł przez przeładowanie podprogramami, albo złe wyodrębnienie tych pilków tych podprogramów (zabezpieczeniem przed najazd na matryce), tak że programy mu się "wbiły" w matryce i zaczął albo marzyć nawet jak marzyć nie chciał, albo zrobił się psychopatą, bo wgrał sobie osobowości największych poetów i naukowców i troche zaczął głupieć od tego.
Sytuacji w którym przekaźniki EPS albo przenośny emiter nie działały się nie liczą.
A Doktor nie dosć, że działał tyle lat (choć ograniczenie było jak żarówki około 1300 godzin bodajże) to jeszcze dodał sobie podprogramy: współczucia, empatii (każdy chyba pamięta jaki był na początku), golfa, sztuki, mistrzowskiej gry w szachy, opera, malarstwo, śpiew, doskonały słuch muzyczny, możliwość usprawiania seksu ( chyba wiemy co sobie dodał :D), i zainteresowanie holofotografią.

Posith tak, masz rację. Ale to nie było fair względem pozostałych np takiego Joe Carey'a, zastępce B'Ellany, który został zabity przez przywódcę na planecie w Friendship One.
Nawet sama Janeway mogła wydać rozkaz aby Seven dała kilka nanosond. Tak mówiła, że chce dowieźć całą załogę do domu, ale jakoś jak Carey zginął to sobie siedziała w jego kajucie i w nosie miała, że na niego czeka żona i dwóch synów. Hipokrytką była nieziemską ta nasza Captain Jane :P

ocenił(a) serial na 7
Sasayaki

Ja pisałem o odcinku który był dużo wcześniej. Gdzie Deana uruchomiła program naprawczy z hologramem Lewisa Zimmermana, aby ten naprawił Doktora - i ten hologram był mocno zdziwiony że Doktor działa tak długo. i z tego co pamiętam poświęcono matrycę programu naprawczego aby mógł ją dodatkowo doktor wykorzystać. A skoro doktor był technologią, opartąna matrycy i programach to z tego powodu się psuł w odcinkach. ale też przecież przechodził załamanie po stracie pacjenta, próbował "idealnego" życie z holograficzną rodziną, także miał też problemy egzystancjalne. Szczególnie im dalej z odcinkami tym więcej problemów ludzkich niż technicznych...

A Śmierć nigdy nie jest fair po za tym Carey nie był głównym bohaterem :)

posith

B'Ellana a nie Deanna :P po kilku seriach to naprawdę łatwo już głupieć.
A rzeczywiście, był program w którym aktywowali hologram Lewisa Zimmermanna, aby zdiagnozował Doktora.
no i ten zakręcony odcinek w którym Doktor myślał, że jest Zimmermannem.

ocenił(a) serial na 8
Sasayaki

Co do hipokryzji kapitan Janeway, pamiętasz może czerwone koszule z TOS? Kiedy któryś z głównych bohaterów chociażby został ranny pozostali robili wszystko, żeby nu pomóc. Na śmierć kogoś z ochrony reszta reagowała jak na zabicie muchy, ewentualnie Kirk wspominał, że ten i ten zginęli w trakcie misji Jedynie w TNG praktycznie nie ginęli bohaterowie poboczni.

Hangman108

Pogrzeby też urządzane były tylko wtedy jak ginął ktoś bliski. Co reszta gorsza była?
Dobrze, że Vorika mi nie uśmiercili :)

ocenił(a) serial na 7
Sasayaki

Nie, pogrzeby były urządzane zawsze - poprostu kamera "była" przy tych które dotyczyły odpowiednich bohaterów. To jest w końcu tylko serial - chcieliście każdy pogrzeb oglądać? to powini dać odcinek pt.: "Stypy" :)

posith

Ja bym nie miała nic przeciwko :D Bo wtedy chociaż załoga mostka ma odświętne mundury.

ocenił(a) serial na 8
posith

Wcale nie chodzi mi o pogrzeby. Zobacz sobie dowolny odcinek TOS, w którym ginie koleś w czerwonej koszuli, a potem dowolny, w którym życie lub zdrowie któregokolwiek z ważnych bohaterów (Spock, Chekov, McCoy, Scotty) jest zagrożone i porównaj sobie reakcje Kirka. Przykładowe odcinki: Journey to Babel i Obsession.

ocenił(a) serial na 7
Hangman108

nie oglądałem TOS - więc nie mogę porównąć - ale rozumiem o co Wam chodzi. Też często zauważałem to że raporty o zginięciu innych członków załogi były przyjmowane bez większych reakcji w VOY. no cóż, słuchajcie, każdy serial czy film ma pewne wady czy wpadki. Gdyby oglądać je tylko w takim celu to każdy jest słaby :) ale chodzi też o to ile rozrywki dostarcza serial i jego ogólny poziom. Gdzie VOY się plasuje w TOP 10 pozycji w serialach s-f.(oczywiście u mnie :))

ocenił(a) serial na 8
posith

Jeśli nie oglądałeś TOS, to zdecydowanie polecam. Nie licząc wielu żenujących (jak na dzisiejszy poziom techniki i budżet Star Teków) charakteryzacji i efektów specjalnych serial jest genialny. Każdy odcinek ma świetną fabułę, nawiązującą w jakimś stopniu do sytuacji politycznej lat 60- tych, lub dawnych cywilizacji. Główna ekipa przyjaciół (Kirk, Spock, McCoy) zdecydowanie najlepsza jako grupa względem późniejszych Star Treków. Jak to powiedział Scott Bakula (Cpt. Archer z Enterprise) w filmie The Captains udało im się stworzyć atmosferę, której jego serialowi brakowało mimo lepszych aktorów i wielokrotnie większego budżetu.

ocenił(a) serial na 7
Hangman108

Kilka podejść już miałem do TOS.. może wkońcu mi się uda :D

ocenił(a) serial na 10
Hangman108

Też to zauważyłem, że tych głównych postaci załoga żałuje a nad śmiercią pobocznych przechodzi się do porządku dziennego. Nawet w drugim odcinku kapitan Janeway stwierdziła tylko sucho, że stracili sternika i czy Paris byłby zainteresowany posadą? ;) A śmierć pierwszego komandora przed Chaktayem jakoś chyba w ogóle przemilczano na pokładzie. ;) To tyle apropos styp. ;)

ocenił(a) serial na 10
adrianoso

O śmierci ich lekarza też chyba niewiele się rozwodzono tylko tyle, że zginął i że holograficzny doktor będzie go zastępował do odwołania. ;)

Hangman108

Co do kamer to nie są potrzebne, wystarczą czujniki wykrywające istoty żywe, ponadto komputer automatycznie wykrywa intruzów- wielokrotnie w trekach było to pokazane.

ocenił(a) serial na 8
jedzoslaw

Wielokrotnie były pokazane również sabotaże, widzialne, ale niewykrywalne przez czujniki formy życia, a czasami ktoś z załogi przechodził z jakichś powodów na ,,ciemną stronę mocy''. Więc albo nie oglądałeś wszystkich odcinków treka, albo po prostu nie zwracasz uwagi na nielogiczność scenariusza. Gdyby mieli kamery, mogliby dorwać czarny charakter w ciągu kilku minut od popełnienia zbrodni, ale właśnie dlatego ich nie mają, bo odcinek musi trwać ok. 45 minut, niezależnie jak bardzo naciągane jest jego wydłużanie.

Hangman108

Widziałem wszystkie Treki oprócz "Enterprise". Oczywiście, że są nielogiczności, zwłaszcza w "Voyagerze", zresztą samo sprowadzenie statku do Delty i brak możliwości jego powrotu jest naciągany.
Co do kamer to w filmie "Star Trek III" pojawia się kamera, monitorująca pracę maszynowni, której materiał oglądany jest przez Kirka. Ale kamery nie rozwiązałyby problemu- trudno przecież stale obserwować kilkadziesiąt korytarzy i pokładów. Z kolei kamery w kajutach byłyby pogwałceniem prywatności, a Flota ma swoje zasady- zdaje się, że w którymś odcinku "DS9" Odo sugeruje monitoring, a Sisko się sprzeciwia, bo Federacja ma swoje zasady. Myślę, że kamery stały się zresztą po prostu bezużyteczne, bo już dawno znaleziono sposoby, by je oszukać. Zamiast tego, statki dysponują osłonami, aby nikt się nie teleportował na okręt, a odpowiednie czujniki sprawdzają stan osobowy załogi. Również czujniki wykazują każde nieautoryzowane łączenie się z systemami okrętu czy stacji kosmicznej- jest to lepsze, niż kamera, która narusza wolności obywatelskie i zapewne jest podatna na zakłócenia pracy czy manipulację.