zasłużony statek matka skutecznie zapładniający komórki mózgowe dzieci, które w następnym pokoleniu równie skutecznie kolonizowały całą tkankę kultury masowej: jakimś mieczem świetlnym, jakimś rekinem, hotelem, małpami, deloreanem, terminatorem, autostopowiczem, agentką scully, agentem mulderem, i tak dalej i tak dalej.. od samiuteńkiej góry do samiuteńkiego dołu po szczeblach drabiny jakubowej..
(skojarzenia z moim ulubionym filmem adriana lyne'a również nie są przypadkowe!)
nadto jak żaden inny obrazkowy w ów czas odpowiednik rozszalałych wizji literackich wypełzłych spod kopuły philipa k. dicka udowadniał, jak cienka i płynna jest granica oddzielająca to co uznajemy za rzeczywiste od tego co potrafi stworzyć nasz umysł..
ladies und gentlemen: welcome to the dimension of imagination!