Dla Łepkowskiej granic bzdury i absurdu brak. Odcinek drugi (dla mnie raczej ostatni) i cóż to my widzimy?! Chłopkę z zaboru rosyjskiego (prawie 70% analfabetów), a ona panie kochany śmiało dzieciakom "Ogniem i mieczem" do snu poczytuje. Mało tego, sióstrzenicy, bratanicy czy innemu pociotowi bez zająknięcia tłumaczy przyczyny i zawiłości wybuchu I Wojny. Podwórka obejść brukowane, metalowe wiadra, emaliowane bańki na mleko, no wypas całą gębą. Taka ci to podwarszawska wiocha roku 1914. Ciekawostką również jest leśna ziemianka oświetlona świecami jak pałac królowej Wiktorii, niemieckie oddziały przechadzające się nocą po lasach w blaskach pochodnii i wspomniana już chłopaka przeszkolona w wykonywaniu zastrzyków z morfiny. Oj jedzie kupą, jedzie.
A może była w tych 30%? Poza tym widać, że to bogate chłopstwo, a i nawet w XIX wieku zdarzali się chłopi zainteresowani literaturą, sztuką, muzyką itp.
Prócz wymuskanej scenografii jest tam więcej dziwnych rzeczy - np.podejrzanie współczesny język wiejskich bohaterów sprzed 100 lat... :)
mnie zatkało jak usłyszałam kiedy tłumacząc te wspomniane zawiłości wojny uzyła nazwy " Wielka Brytania" :))))) Nawet gdyby faktycznie pasjonowała się polityką to powiedziałaby raczej " Angliki" albo coś w tym stylu :) Zresztą takie kwiatki leca przez cały film, a juz te wymawiane z hyperpoprawnościa końcówki i brak jakiejkolwiek gwary to masakra.
Zostają książki i powtórki klasyków - np. znakomitego serialu "Popielec" (1982). Człowiek włączy - i rzeczywiście przenosi się na wieś okresu II WŚ (oraz tuż po). :)
to swietny przykład, ze naprawde nie trzeba budżetu z kosmosu zeby zrobic dobry film,wystarczy tylko troche szacunku do widza
Tak, szlachta, jak większość obywateli tego kraju. Szlachta i pany. Reymont taką szlachtę opisywał.
Masz z tym jakis problem buraku z PSL ?
was z kolei opisal Żeromski w pewnym opowiadaniu, ale go nie znasz bos niepismienny i granarem od pługa oderwany
Cóż , odbiorcami tego serialu są chyba widzwie M jak milość tudzież innych dzieł TV. Po prostu brakuje tu wszystkiego. Zauważyliście że Ci ludzie nic nie robią? Niby prowadzą gospodarstwo a wogóle nie są aangażowani w żadną pracę.
Dyskutują o problemach swiata jakby właśnie skończyli oglądanie Wiadomości.
Jedna z bliźniaczek zdaje maturę w Warszawie. Jak one dojezdzały z Brwinowa do Warszawy? Tramwajem? Helikopterem TVP?
Druga sprawa Specjaliści nie zadali sobie trudu aby wyjsnic czy to tzw mala matura po gimnazjum czy matura po szkole sredniej.
Rozmowa jednej z dziewczyn , że po maturze nie zamierza isc na studia, jest po prostu śmieszna.
Też mi wydaje się ten serial zbyt nierealistyczny, i jeszcze te postaci wszystkie- Korczak, Tuwim, Iwaszkiewicz, jakoś Guido... serio?
Serial powstał na podstawie powieści, więc pojawiają się tam bohaterowie, którzy wytępują również na kartach powieści.
Ania studiowała w Instytucie Grzegorzewskiej, gdzie Korczak był wykładowcą, Iwaszkiewicz mieszkał w Stawisku, który leży niedaleko Brwinowa. Autorka połączyła losy postaci historycznych z fikcyjnymi, nie jest to jakieś szczególnie rzadkie zjawisko.
Główni bohaterowie nie prowadzą gospodarstwa- Stanisław jest stolarzem, jego ojciec był zdunem a matka najpierw pracowała u Lillpopa, a potem u Wierusza jako gospodyni/kucharka co w serialu jest dość wyraźnie pokazane. Tylko brat Stanisława był rolnikiem, chyba z racji tego, że to postać drugoplanowa scenarzyści nie skupiali się na pokazaniu jego codziennego życia.
Bliźniaczki w Warszawie mieszkały w internacie, który podobnie jak szkołę opłacał Lillpop, a do domu jeździły pociągiem (też wielokrotnie była w serialu o tym mowa).