W jednym z odcinków zostało pokazane jak ta dziewczyna co gra na gitarze przechodzi przez pierwszą fazę stawania się potworem (leci jej krew z nosa i coś dziwnego się z nią dzieje, że pozostali łapią ją w siatkę). Dlaczego w kolejnych odcinkach nikt nic nie wspomniał, że jest zarazona? Normalnie sobie żyła wśród innych gdzie np. żonę tego sklepikarza zamknęli w oddzielnym pomieszczeniu. Nie wykazywała też później żadnych objawów a finalnie zachorowała na zapalenie wyrostka gdzie przy przemianie w potwora byłoby to niemożliwe gdyż mogłaby się sama wyleczyć... Twórcy o niej zapomnieli???
Ponadto ten staruszek też był chyba zarażony zaczęła mu lecieć krew z nosa gdy walczył z tym mega wielkim potworem i widział to tylko ten główny bohater. Też nie było widać potem żadnych objawów i finalnie umarł jakby śmiercią naturalną bez zmiany w potwora.
Ktoś to wyjaśni proszę?
Z gitarzystką sprawa prosta - cała scena z łapaniem w siatkę była po prostu wypróbowaniem pułapki na potwora (złapali w nią tego pajęczaka). Krew była dla zgrywu - żeby widz się wystraszył, że kolejna ważna bohaterka zarażona (później podczas rozmowy z baletnicą wychodzi na jae, że krew była sztuczna). Jeśli chodzi o dziadka - wydaje mi się że krwawił z powodu obrażeń potwora, a nie z powodu przemiany.