niestety, nie mogę polecić ani kreski, ani animacji, ani fabuły, ani bohaterów, ani muzyki (bo jej nie pamiętam czyli nie wpadła w ucho nawet jak nie była zła) sceny akcji też rozczarowują - w każdym elemencie jest raczej tak sobie, a momentami wręcz słabo.
nie chcę spoilerować niczego - kto nie widział musi wierzyć na słowo, że fabuła jest słaba i w większości momentów (kto zginie, kto przeżyje i w którym momencie przez kogo "niespodziewanie" jak uratowany/a) przewidywalne do bólu... jedyne niespodzianki autentyczne zaczęły się w momencie kiedy przestałem oglądać bo jakby serial trwał nadal ale już zupełnie inny - dotrzecie tam to zrozumiecie. Tam było parę niespodzianek ale żadna fajna ani mądra - chyba autorzy już tak zdesperowani byli by w końcu kogoś czymś zaskoczyć, że postanowili nie przejmować się tym, że tworzą bzdury^^
ocena (póki co) 6 ode mnie jest bardzo na wyrost - paru moich znajomych ceni ten tytuł i jakoś tak z sympatii dla nich przynajmniej o punkt zawyżam ocenę.
Mimo wszystko - bo to co pisałem dotąd może brzmieć jak totalna antyreklama - serialowi warto dać szansę (jak się nie ma pomysłu na nic lepszego do obejrzenia^^ - ale lepszych anime znam mnóstwo a słabszych nie wiem czy chociaż z pięć bym wymienił). Pomysł na osadzenie akcji i bohaterów w "realnej" grze video miał jakiś potencjał tylko go spaprano. Mimo wszystko są tacy których ten tytuł urzekł a w bohaterach się zakochali. Dla mnie osobiście każda postać była do bólu stereotypowa i bezbarwna (słodkie idiotki, słodkie bezradne laseczki, cfaniaki i lapsy wszelkiej maści - archetypy których pełno w wielu tytułach oczywiście, ale w większości anime pojawiają się jakieś barwne pełnowymiarowe postaci a tu same jakieś takie wydmuszki moim zdaniem....).
w skrócie - znacie lepsze tytuły? nie marnujcie czasu tylko oglądajcie je. Nie znacie? popytajcie (choćby mnie^^) i też je oglądajcie. Ale chcecie zaryzykować z SAO bo taki akurat kaprys wasz naszedł to czemu nie - nie jest dobre ale fatalne też nie. Tylko nie mówcie, że Was nie ostrzegałem^^
Krytykujesz otwarcie SAO w Polsce?! Ostatni który to robił został zjedzony przez rozszalałe stado gimbosrotaku.
żeby gimbo, moi znajomi to już raczej studenci albo prawie - a i tak potrafią się nafochać o krytykę tego dzieła^^
nie ogarniam co ludzie w tym widzą...
Ludziom się to podoba bo ta anime wciąga i chce się dalej oglądać, a tobie może po prostu gatunek nie pasuje?
btw. Nie ma to jak oceniać takiego Hellsing'a na 5 a W.I.T.C.H. Czarodziejki na 7.
Hellsing (zwłaszcza nowsza wersja, bo pierwsza klimat chociaż miała) jest po prostu słaby. No oryginał ma pewien urok. WITCH czarodziejki jest chociaż na poziomie w swojej kategorii - wiem bo obejrzałem. Tym różni się od Hellsing ultimate czy SAO. To nie kwestia gatunku bo akurat SAO teoretycznie powinno być w moim gatunku. Ale jest słabe i już.
A Hellsing ultimate jest tylko brutalne. Nie jest ani dojrzałe, ani mądre, ani wciągające ani ciekawe. Jest krwawe dla samej krwawości. To nie jest dla mnie wyznacznik zayebistości. WITCHOWI może zawyżyłem ocenę o 1 obiektywnie, ale z drugiej strony gdybym tego nie zrobił miałby taką samą ocenę jak SAO i wtedy też musiałbym SAO pojechać, które wtedy zeszłoby do poziomu HU i wtedy temu musiałbym odejmować punkt i tak w kółko...
Zgadzam się - SAO to koszmarnie przereklamowany tytuł, szczególnie w Polsce. Dwa lata temu na anime-shinden SAO zostało wygrało jako najlepsze anime, a w tym roku SnK wybrali jako rozczarowanie roku...
snk rozczarowaniem? jak chodzi o nowy film to niewidziałem.
ale głęboko wierzę, że rozczarował tylko dla tego, że to genialna seria i oczekiwania były ogromne a film mógł się okazać najwyżej bardzo dobry^^
wracając do SAO to mnie zażenowało, ledwo zacząłem się wkręcać (nie wsiąkłem jak w ulubione tytuły ale nie miałem poczucia, że czas tracę) a zabili ten serial własnymi ręcyma
osobiście jest to dla mnie jedno z największych rozczarowań, najsłabszych i najbardziej przereklamowanych anime obok Fate Stay-night i może wspomnianego helsing ultimate (właśnie to oglądam i serio nędza... kreska, fabuła, animacja, klimat... wszystko kuleje czasem nawet na tle duzo starszego i tez slabego technicznie pierwowzoru....
SnK jest rozczarowaniem, zwłaszcza w porównaniu jaki hype na niego był. Traktowany był przez wszystkich jako genialny tytuł, porównywalny z NGE czy GitSem, a jest na poziomie DN, dobry tytuł który nie wykorzystał swojego potencjału. Od Hellsinga się odczep bo gadasz bzdury.
kurde pomyliłem SnK z KnK w tamtym poście.
Jeśli chodzi o Shingeki to jest w tej chwili dla mnie ścisła czołówka anime i jeden z paru najulubieńszych moich tytułów w ogóle.
jak uważasz go za rozczarowanie to może ja teraz powiem żebyś się odczepił bo gadasz bzdury?
skoro masz taki problem z zaakceptowaniem, że ktoś może mieć odmienną od twojej opinią PAJACU?
a może uważasz się za taki autorytet na tym portalu, że twoje słowo prawem i jedynym autentycznym wyznacznikiem tytułu?
a Hellsinga kończę powoli ponownie - paru tytułom druga szansa posłużyła i doceniłem je przy późniejszym podejściu do nich na nowo. Hellsingowi nic nie pomoże, tytuł żałośnie wręcz słaby. 10 czterdziestominutowych odcinków a mi zapadło dobrze w pamięć tylko parę nędznych scen, żaden element tego nie ciągnie w górę. A i tak parę rzeczy o wiele lepiej od ultimejta robi krytykowany stary Helsinżek. może i fabuły nie miał i był fillerem, ale miał swój styl i wiedział czym chce być. A ultimejt nie może się zdecydować czy chce być horrorem czy komedią i tak naprawdę - dla mnie - jest śmiedzącym niczym co ktoś chciałby obejrzeć albo w to wdepnąć^^
Nie mój tekst, ale dosadnie pokazuje, że SnK jest przehajpowane. "Dzisiaj obejrzałem Gundam Build Fighters(tytuł wychodzący na przełomie 2013-14 roku przyp.), serię lecącą obecnie drugi cour. Więc mamy nową serię.
Czy ma lepszą fabułę niż SnK? Tak, choć ma zdecydowanie mniej wątków, to są one lepiej wykonane, płynniej wprowadzane i zgrabnie się między sobą przeplatają.
Czy ma lepsze postacie niż SnK? Tak, choć daleko im do bycia jakimś przykładem do naśladowania, to nawet poboczne postacie są bardziej złożone niż sprowadzające się do jednej kwestii charaktery głównych postaci z SnK ("Muszę zabić tytanów", "Eren, Eren, Eren, Eren").
Czy ma lepszą stronę graficzną niż SnK? Tak, nad GBF pracuje mnóstwo zdolnych animatorów i nie ma ani jednego odcinka który byłby ewidentnie niedokończony, czy składał się z samych stillsów.
Czy ma lepszą muzykę niż SnK? To jest ciężkie pytanie, ale powiedziałbym że tak. Boli mnie że OST wychodzi dopiero dwunastego marca.
Tak więc seria mająca na celu głównie zainteresowanie dzieciaków Gundamami jest lepsza niż SnK."
Nie wiem gdzie żeś oglądał Hellsinga, ale chyba na anyfiles w 240p. skoro twierdzisz, że animacja i kreska kuleją. Na palcach jednej ręki mogę znaleźć tytuły z równie wyrazistymi postaciami co Alucard, Major, Integra i Anderson. Fabuła mimo tego, że niezbyt błyskotliwa to od początku do końca trzyma się kupy, w przeciwieństwie do SnK czy DN. Hellsing nigdy nie miał być jakimś ambitnym dziełem, miał być to lekki tytuł dla osób które chcą popatrzeć na tryskającą krew na lewo i prawo i spełnia to co od niego zamierzano.
nie no nie róbmy sobie jaj, hellsing postaciami nie stoi. Alucard to postać ciekawa trzeba przyznać, ale fakt, że przed każdą jego walką znamy z góry jej wynik nie pomaga^^ Anderson też daje radę ale jego starcie z Alem to jeden wielki suchar. w ogóle wszystkie postacie są jakieś takie bezbarwne. Integra jest nudna, Seras czerstwiak. pewnie to wszystko kwestia gustu - do mnie o wiele bardziej przemawia "muszę zabić wszystkich tytanów" bo faktycznie zeżarcie matki na jego oczach w dzieciństwie musiało wywrzeć wpływ na psychę - zwłaszcza, że wspomnienia z dnia gdy poznał mikasę pokazują, że nie jest mocny tylko w gębie (tzn, bez mocy pierwszy tytan by go zabił - ale walczył by z nimi bez wahania i tak, a to już coś) to samo fascynacja mikasy jego osobą nie jest tak z tyłka wyssana jak w większości anime gdzie w bohaterach laski się kochają nawet jak dopiero ich poznały i już udają, że znają ich na wylot i w ogóle love conquers all. A cały drugi plan z raineren, arletem, jeanem i całą resztą - trzyma się mocno.
właśnie dopiero do mnie dotarło, że hellsing i SNK to tytuły odmienne bardzo - ale za jedno mogę je porównać. oba są bardzo brutalne i w obu śmierć towarzyszy widzowi na każdym kroku. Tylko w hellsingu jest jej taki przesyt, że na początku może i człowiek jakoś ją przeżywa, ale szybko kolejne tysiące ofiar traktuje jako kolejny przecinek w nudnej opowieści. W SnK od pierwszego do ostatniego nie było ofiary którą bym się nie przejął. Każdy anonimowy żołnierz ginący by powstrzymać wrogów nieskończenie przewyższających go mocą poruszał mnie swoim poświęceniem stokroć bardziej niż wszystkie trupy helsinga razem wzięte.
pewnie ani ja Tobie nie przemówię do rozsądku (bo zdajesz się wysoko cenić helsinga) ani Ty mi (bo hejcę go strasznie - ale nic nie poradzę - oczekiwałem po nim wiele dobrego a dostałem coś strasznie nijakiego... żeby chociaż nie te psujące klimat kaprawe pseudokomediowe akcenty...)
no ale dobrze widzieć, że chociaż w ocenie SAO z grubsza się zgadzamy.
hellsing jakieś tam zalety jeszcze ma
sao broni wyłącznie ciekawe założenie (gra komputerowa stająca się rzeczywistością - jedyny chyba sposób by odrobina magii wkradła się w nasze nudne życia:P) ale nawet to jakąś rewelką nie jest. po prostu miało potencjał który i tak pogrzebano beznadziejną fabułą suchymi bohaterami i zwrotami akcji równie zaskakującymi co cykl dni tygodnia. Ostatni raz byłem tak zaskoczony co oglądając SaO jak po wtorku przyszła środa...
Nie, Hellsinga uważam tylko za fajny tytuł, nie cenie go wysoko. Wysoko cenie Lupina, wysoko cenię Angel Heart, wysoko cenię Mononoke Hime, wysoko cenię Harlocka. Dopiero teraz zauważyłeś, że Hellsing i SnK łączy tylko to, że krew się leje hektolitrami? Jakby je porównać, to Hellsing to taki Koszmar z ulicy wiązów, SnK jest bardziej jak te wszystkie apokalipsy zombie. W Hellsingu postaci są dużo ciekawsze, Eren krzyczący tylko, że zabije tytanów jest nudny i irytujący, połowa kwestii Mikasy to Eren(nie wiem jak to możliwe, że ją w ogóle lubię), drugi plan nie licząc Sashy to kukły, nie licząc jeszcze Annie i Bertolta nie kojarzę w ogóle imion innych postaci mimo tego, że czytałem już mangę kilka razy do potrzeb dyskusji, historia opowiedziana już teraz ma problemy z klejeniem się(chodzi o anime), w mandze dalej dali nam jeszcze większego kupsztala(no chyba, że w ciągu 3 ostatnich rozdziałów coś się poprawiło). Nie czułem nic jak ginęli bohaterowie bo nie mieli czasu kiedy się rozwinąć, a później w mandze szlag mnie trafiał bo
<SPOILER>
Okazało się, że Bertolt i Rainer to Kolosalny i Opancerzony. Zachowują się jakby była jakaś trzecia frakcja współpracująca z zwykłymi tytanami, ale nie do końca bo mieli szansę przez 4 lata rozwalić mury w drobny mak i wybić całą ludzkość. Przy okazji dowiadujemy się, że ludzie mają jakieś podziemia z których nie korzystają bo tak, Eren z jakiegoś powodu od tak potrafi kontrolować tytanów co nie podoba się z jakiegoś powodu Bertoltowi(jeżeli jest za tytanami miał przez 4 lata okazji w bród by rozwalić mur razem z Annie i Rainerem, jeżeli jest przeciwko to mógł powiedzieć Erenowi kim są tytani jak go porwał). NIe liczę najgłupszego pomysłu w dziejach czyli sposobu w jaki ludzie się zmieniają w tytanów, przy swoich założeniach jest strasznie wybiórczo stosowany. Nie uwierzę, że w ciągu treningu Eren nie zrobił se kuku nigdy, albo już po pierwszej zmianie, to jest niemożliwe.
</spoiler>
I jakby co nie krytykuje SnK bo jest znane, podchodziłem do niego w wielkim entuzjazmem, jedynym dobrym tytułem z 2013 który widziałem wcześniej była Chihayafuru 2 i szukałem czegoś co nie będzie miało armii moe , krytykuję tylko dlatego, że od początku Isayama postanowił mi walić gównem w twarz w postaci Erena i Armina, a później przyszła do tego również fabuła która nic nie tłumaczy chociaż manga już minęła półmetek, a do tego wrzucane są jeszcze nowe zagadki. SnK i Hellsing to dla mnie tytuły na 7/10, mają swoje wady, ale ciężko znaleźć coś lepszego w ich gatunku w ostatnim czasie.
nie rozpędzajmy się:)
ja oceniam anime, Ty mangę widzę.
Anime ma 20parę odcinków w których prawie nic tak de facto nie zdążyło się wydarzyć. Znaczy kilka punktów zwrotnych a między nimi nic prawie. Taka mało zabawna anegdotka - oglądałem to za pierwszym razem i pominąłęm jeden odcinek (chyba ten ze wspomnieniami Erena o tym jak się skapnął, że musi mieć cel do przemiany, a jego obstawa w ramach zadośćuczynienia za brak zaufania kąsała swoje ręce) i się nie skapnąłem! bo przed nim female goniła bohaterów przez las, włączyłem 2 odcinki dalej female goni ich przez las. Gdybym sobie nie przypomniał, że kapitan zabijaka wyjął jakiś granat chukowy pod koniec poprzedniego a w tym który obejrzałem potem nic o tym nie było to nic bym o tym fakcie nie wiedział aż do kolejnego seansu.
Anyway puenta jest taka, że mam SNK od 4 miesięcy. w tym czasie obejrzałem je ze 3 razy. nie nudziłem się ani moment. Obejrzałbym i 10 ale po prostu staram się jak najwięcej zapomnieć nim zasiadam do oglądania.
Porównałem oba tytuły na podstawie trupów, tylko, że to porównanie SNK szkodzi. jakby z Hellsinga wyjąć trupy krew i flaki to co by zostało? kilka nudnych monologów i parę sucharów robiących za elementy komediowe. To co ma być komedią nie śmieszy, a to co ma być horrorem nie straszy. W hellsingu brutalność jest chyba tylko po to żeby nią szokować (ale tylko znieczula widza na nią - nienawidzę scen gore a przy najbrutalniejszych scenach hellsinga jadłem spagetti czy jakieś chipsy bez większego wrażenia...) . W SNK brutalność jest po coś. nim zacząłem to oglądać myślałem, że to będzie coś w rodzaju bleach czy naruto. Gdzie nikomu ważnemu nigdy nic się nie stanie (parę postaci idzie pod topór po iluśset odcinkach żeby bohater mógł chcieć się mścić za coś i parę dni być emo) gdzie nie ginie albo nikt albo tylko jakieś bezimienne mało ważne elementy otoczenia. Bardziej statyści niż postacie drugoplanowe, a nawet bardziej dekoracje niż statyści^^ Ale gdzie tam, śmierć jest i porusza, ale nie jest, po to żeby była tylko po to żeby pokazać jak tragiczny jest konflikt w którym biorą udział bohaterowie. W prawie każdym innym anime gdy na oczach głównych bohaterów zagrożone jest życie ich sprzymierzeńców wpadają tam ze świętym gniewem w sercu i ratują świat. Tutaj gdy życie przyjaciół jest zagrożone a ktoś w porywie entuzjazmu rzuca się na pomoc - ginie razem z niedoszłymi uratowanymi w paskudny sposób. W naruto i bleachu główni bohaterowie pierdami powalają największe potwory stadami i ratują wszystkich nim im zdąży coś zagrozić. W SNK często bohaterem jest postać stojąca i bezsilnie patrząca jak jej przyjaciele są pożerani na jej oczach.
pisząc to myślałem o wyjątkach - Mikasa (która nota bene może jest fajna skoro i Ty i ja lubimy ją mimo, że jej kwestia to głównie "Eren"?) i kapitan wojowniczy karzełek (bez kitu wyleciało mi nazwisko:/ a już mam Levi^^ od początku posta miałem na końcu języka i nie mogłem przypomnieć sobie). Ale przecież nawet oni niejednokrotnie mogli tylko patrzeć jak giną ich sprzymierzeńcy, często nie anonimowi a ważni dla nich.
Anyway - Selas w zasadzie mówi tylko "mastah" i "yes my mastah" czasem "integra sama" albo "bernadotte san" i nie jest to nawet najbardziej wkurzające w niej. przywykłem (sakura z naruto głównie woła "naruto" albo "sasuke", orihime w bleachu głównie "kurosaki kun" - to chyba jakaś norma unijna którą różne anime muszą spełniać). ona po prostu ogólnie jest nudnym sucharem, a mikasa jest kozak laska.
Generalnie jak mogłem porównac jeden element snk z helem tak z bleachem i naru też mogę (nawet więcej) tam też główni bohaterowie przywołują jakieś moce istot zamniętych w ich ciałach (jeden jakiegoś widma a drugi ma w sobie ducha nieparzystego tentacla) .
Erena choć nie lubię nigdy nie drażnił mnie swoją obecnością jak narut 90% czasu jaki spędzał na ekranie, ani jak momentami ichigo.
Piszesz o moe armii. Bohaterowie snk są faktycznie ładnie narysowani. dla mnie to nie wada. postacie z helsinga są zwykle dość paskudne i robią grymasy przywodzące mi na myśl GTO momentami - to samo w sobie niekoniecznie jest wadą ale ja jakoś jestem pod wrażeniem snk i w tym elemencie.
pozdrawiam
Nie napiszę tak długiego tekstu, bo nie mam ochoty :P. Nigdzie nie napisałem, że Seras jest dobrą postacią, nie licząc jej wejść w gore mode jest dość nudna, niby mamy jej walkę o zachowanie człowieczeństwa, ale słabo to zostało zrobione, ale to nie wciąż poziom Inoue i Sakury które są mdłe i najchętniej wykasowałbym je, zwłaszcza pierwszą z nich \. To czy giną masowo nie jest w sobie ani plusem ani minusem. Nic nie czuję kiedy giną postaci w SnK, nie licząc szczęścia po tym jak Eren został zjedzony. Gdyby zginęła Sasha albo Mikasa ruszyłoby mnie to, ale to dlatego, że te postaci zostały jakoś fajnie rozwinięte, reszte mam głęboko, dostali za mało czasu antenowego. To tak samo jakby Hughes z FMA zginął dużo wcześniej, jego śmierć naprawdę mnie ruszyła, ale to było dlatego, że Arakawa dała mu się rozwinąć, zdążyliśmy polubić tego maniaka swojej żony i córki, gdyby zrobiła to szybciej miałbym to gdzieś, jakaś postać se umarła i tyle. W tytanach dają nam kilka postaci, trochę pogadają sobie i umierają, Już powoli zacząłem lubić tą babkę z oddziału Leviego, a tu jebs i uśmiercił ją, jakby zginęła później to miałoby kopa. Akurat porównywanie Naruto i Bleacha ma sens, to jest ten sam gatunek, podgatunek, nawet inspirację brali z tego samego źródła, Hellsing to slasher - gatunek gdzie latające flaki są priorytetem, SnK to post-apo.