Niby nie ma problemu. Jest wiele dobrych seriali, które zaczęły psuć się dużo wcześniej niż SoA. Produkcja Suttera nawet nie tyle się zepsuła co obniżyła loty. W ostatnim sezonie zabrakło dobrego motywu na wątek przewodni, zabrakło też Claya czyli mocnego czarnego charakteru. Gemma zawsze byłą wielowymiarową postacią, a postacie takie jak Marks czy Linn to nie ten poziom...
Smutna i rozczarowująca była też transformacja Jaxa, który wolał umrzeć za klub niż realizować wolę żony, której krew też miał na rękach. Zrywanie kolejnych sojuszy, wyzbycie się jakiegokolwiek honoru...Jax w szybkim tempie dogonił Cłaya...i to wszystko blondasek w tenisówkach.
Ktoś doszukuje się symboliki w ostatniej scenie i pewnie ma rację. Taki był cel Suttera. Dla mnie jednak końcówka mocno rozczarowuje. Nie miałem złudzeń, że Jax zginie, ale ten pseudo pościg, jazda bez trzymanki i "TEN" kierowca...Przerost formy nad treścią.
Z jednej strony szkoda, że to koniec, a z drugiej ten ostatni sezon był już uciążliwy.