Muszę to napisać, bo ciśnie mi się na usta tudzież klawiaturę od dawna.
Abel. Gra fatalnie, zawala każdą scenę. Pomijając to że sceny z jego udziałem są źle napisane od
strony scenariusza, ten dzieciak nie ma w sobie za grosz życia - wszystko mówi takim samym
tonem, z tą samą bezbarwną miną. Fatalnie to się ogląda.
Co fakt to fakt, każda jego scena to katusze. No ale tak to już jest, wybierając dzieciaka ciężko stwierdzić czy za rok czy dwa będzie jakoś grał, czy będzie klapa. W tym przypadku to oczywiście klapa. Zero emocji, człowiek się czuje jakby dzieciak czytał kwestie z kartki którą ktoś trzyma za kamerą. Mimo wszystko przymknąłbym na to oko, no bo jak mówiłem tak jest z dzieciakami w serialach - raz się uda, a raz nie. A za trzecim razem mamy kompletną cieniznę jak w przypadku Abela.
Moim zdaniem jest idealnie dobrany. Pokazuje jak klub i życie w nim może stłamsić małe dziecko.
Może i gra fatalnie ale w zasadzie pokazuje jak wydarzenia wpływają na psychikę dziecka. Oczekujesz radosnego, pełnego życia aktorstwa?
generalnie to gra tak samo beznadziejnie jak jego serialowa macocha/mamusia Tara :D
Takie zombie-dziecko z niego.
Na upartego można to tłumaczyć zrytą przez wychowywanie się w takich warunkach psychą...
a mnie jego "granie" przekonuje. Spojrzenie tego dzieciaka ma już syndromy socjopaty, co w pełni odzwierciedla jego warunki wychowawcze. W scenie, w ktorej tatuś zabrania iść do szkoly i jechać do chatki: chłopaczek siedzi przy stole i je śniadanie - wchodzi do domu 5 typów , babcia rozstawia wszystkich , matka/nie matka nie wie jak sie zachować wobec niego- to musi się odpbijać na jego psyche. A kilka godzin później widzi babcię nad zwłokami swojego "wujka" w worku na stole. On jest jak duch: siedzi , milczy , spojrzenie zbitego psa, pojawia się i znika. Ten dzieciak doskonale oddaje właśnie takie skrzywione dziecko, w którego głowie nie wiadomo co się rodzi.
dokładnie, zgadzam się z kolegą macrac. Dzieciak gra bardzo dobrze, spojrzenie psychola, wychowuje się w patologii to co wy chcecie ?? A ktoś w ogóle się pokusił o napisanie że Abela nie gra jeden dzieciak a bliźniaki czy też trojaki :P tacy znawcy a nawet takiego szczegółu nie zauważyć :P
Jak można się zgodzić, że te/n dzieciak/i gra dobrze?! To tak, jakby Putin zdobył pokojową nagrodę Nobla i mówić szczere: Brawo Władimir!
Bliźniaki go grające mają minę, jakby miały zatwardzenie lub niezmienioną pieluchę od 4 sezonu. Każdą wypowiedź dukają gorzej od gwiazd Ukrytej Prawdy. Przy każdym najeździe kamery patrzą w środek obiektywu. Widocznie są spięci i zestresowani ekipą filmującą. Ich mina nie zmienia się w ogóle - taka sama jak Tara żyła, jak nie żyje, jak babcia rozmawia sama ze sobą, jak rozmawia z trupem. Są jak wyciągnięci z teatru dla niepełnosprawnych (z całym i ogromnym szacunkiem) z działu specjalizującego się wadą mowy i depresyjnego spięcia mięśni twarzy. A winę tego jak to wygląda ponosi reżyser. Jak reszcie aktorów scena wyjdzie, to najważniejsze żeby Abel powiedział to co ma powiedzieć - to tylko dziecko, Złotego Globa i tak nie dostanie, ludzie skumają o co chodzi, gra krótko jakoś to przełkną. (Nie brali pod uwagę Polaków. Ale kto by się nami przejmował :))
Bo polacy i tak wszystko ściągają z neta i dlatego się z nami nie liczą :P a gwiazdy ukrytej prawdy i innego tego typu gówna nie dukają do kamery tylko drą mordy :P
Co za okropna wiadomość, że tego drewnianego dzieciaka jest sztuk więcej niż jedna ;)
Argument, że gra/grają młodocianego psychopatę można by przyjąć, gdyby nie wygłaszał swoich kwestii w taki sposób jakby nie rozumiał ani słowa. Powinni wymienić aktora dawno temu, nikt by nie zauważył, albo pozostawić go w tle a nie dawać mu finał.
Cóż, Di Caprio to z niego raczej nie będzie... Sceny z nim rzeczywiście są nużące, ale to tylko dzieciak. Trzeba uzbroić się w cierpliwość :D
Musze się zgodzić, czasem mam wrażenie jakbym oglądał "małego zombiaka" ( podobny poziom emocji i doboru ruchu ). Ale z drugiej strony to mały dzieciak, który ma taką rodzinę, że nie jeden już by chciał sobie dawno wbić widelec w rękę :P. Nie jest to generalnie jakaś wielka przeszkoda, no i mały ma u mnie cukierka za to co zrobił na koniec 10-tego odcinka.
jaka ma dokladnie rodzine? pomijam to co my widzimy ale co on widzial? przez wiekszosc czasu nic nie widzial , w tym sezonie dopiero umarla mu matka i dowiedzial sie ze babcia ja zabila plus chyba widzial jakas bojke , ogolnie napewno wiecej niz przecietny dzieciak ale nie przesadzajmy nie byl maltretowany , gwalcony , zastraszany czy poniewierany
raczej przez wiekszosc sezonow wychowywal sie normalnie
Bardziej chodzi mi właśnie to co my widzimy :). To bardziej miało być pół-żartem ale jakoś nie wyszło. Bo akurat dzieciak faktycznie nic za bardzo nie wie. Co nie zmienia faktu, że jak go tylko widzę w jakiejś scenie to mam wrażenie jakby coś z nim było nie tak. Jakiś taki przygaszony zawsze.
Trafiasz w mój gust tą wypowiedzią. Po prostu uwielbiam, jak do tematu dołącza się osoba, która nic nie wnosi do tematu i dodaje brawurową odpowiedź. Argumentacja na najwyższym poziomie, rzekłbym wiedza książkowa. Niby nie zrozumienie sensu tematu, niby nie zrozumienie pojęcia dyskusja. Ktoś ma swoje zdanie, ktoś odpowiada, jeden głos zamienia się w forumowy tumult - i BANG! martin2000 kwituje to w sposób jarmarczny a jednocześnie uroczo impertynencki. Brawo.
Kevina i tak wszyscy obejrzą - zbliżają się święta :)
Tak w ogóle postać Abla gra dwóch bliźniaków. Zgadzam się oboje ledwo dukają zdania, ale to już wina scenarzystów, jest zasada która mówi dziecko w kinematografii z reguły to zły pomysł. Druga sprawa żadne dziecko nie zrobiło by sobie takiej rany jak w przedostatnim wyemitowanym odcinku.
Moim zdaniem chłopcy sobie radzą całkiem nieźle, zwłaszcza że najwięcej Abla jest teraz, w 7 sezonie, a więc: trauma po smierci Tary, odpały Gemmy, które przypadkiem zauważył, przemoc dookoła, mało kontaktu z ojcem, nagle się okazuje, że umarła inna mamusia niż prawdziwa... Jakie to dziecko ma być? Nie potrafi okazywać uczuć, ani pozytywnych, ani negatywnych, obojętność na twarzy to pancerz. Trudno stwierdzić czy jest to wynik dobrej gry czy nieumiejętności - ale tworzy realny portret dziecka zagubionego w okrutnym świecie, które widziało więcej, niż powinno. Ja zostaję gdzieś pomiędzy - trudno oczekiwać od kilkulatków oscarowej roli, wydaje mi się, że onieśmielenie przed kamerą sprytnie zostało połączone z podstawowymi umiejętnościami aktorskimi.
A swoją drogą ciekawi mnie, kiedy który chłopiec gra Tellera :)