odcinek juz widzialam, co do ostatniej sceny, jakas taka niepokojaca, tara placze, a jax jakby dojsc nie mogl :D
Takie są konsekwencje przygodnego seksu. Mógł poczekać, aż Tara wróci do domu, ale nieeeeeee... Po co. I teraz kaplica.
burdelmama bedzie chyba tez w nastepnych odcinkach. kto wie do czego dojdzie jak znowu dorwie sie do adidaskow jaxa... ciekawe jak to wszystko sie rozwinie
Ten odcinek był... Mroczny. Tak mroczny, że aż niepokojący.
Scena z Juicem i poduszką - złapałem się za głowę. I jeszcze porozumiewawcze spojrzenie między nim a Jaxem. Nasz blond prezydent egzekwuje bezlitośnie to, że dał szansę młodemu - przy czym jednocześnie sprawia, że ciężko go lubić.
Shit's about to go down - jak zwykle dla Sonsów. Tragiczny koniec się dla nich zapowiada, a przed nami jeszcze dwa sezony.
No i ciekawe co Bobby kombinuje.
A burdelmama mnie nie zachwyca. Jaxa stać na więcej, imo. :P
a to juz drugi taki wlasnie niepokojacy odcinek , juz o tym pisalam , wiem ze soa to nie komedyjka, ale wczesniej zawsze byly troche luzniejsze watki, gdzies tam posrod tej calej przemocy i spiskow czlowiek mogl sie usmiechnac i na chwilke rozluznic, a tu nic, siedzi sie jak na szpilkach. wszystko takie mroczne i tajemnicze, naprawde kazdy przeciwko kazdemu, np tara i jax - ona wychodzi z kicia, a miedzy nimi cisza, potem powitanie w domu,jakies mile slowa, i juz sie wydaje ze wszystko ok, a potem ta koncowa scena... podobnie z juicem... takie to wszystko ponure i zwiastujace katastrofe
Jak dla mnie to dobrze, że zagęszczają atmosferę - i że serial zmierza w kierunku, w który powinien dwa/półtora sezonu temu. Im bardziej angażujący scenariusz, tym chętniej zostanę przy oglądaniu - bo zdarzało się, że SoA zaczynało nużyć.
z tego odcinka ciekawi mnie tylko jedno w scenie łóżkowej ciekawe dlaczego tara płacze jakby nie chciała robić tego lub by się brzydziła troche a jax jakiś wkurzony
chyba to ma obrazowac problemy miedzy nimi, tajemnice. ze niby sie przytulaja, mowia ze tesknia, a miedzy nimi pelno jest niedomowien. tara pewnie nie wierzy juz w zadna obietnice jaxa, i nie czuje sie bezpiecznie, a on chyba juz sam nie wie czego chce,moze jest nadal wkurzony ze nie chciala go widziec? gdzies czytalam wywiad z maggie siff i mowila, ze miedzy nimi bedzie duzo napiecie, niedomowien, ze jedno kocha drugie, ale problemem jest u nich brak komunikacji, to chyba widac teraz bardzo wyraznie. i stad problemy lozkowe - tara placze, a on tego nawet nie widzial, bo po co patrzec na zone w czasie stosunku.. tak naprawde mial mine jakby mial zaraz kogos zabic :)
a czy mi się zdawało czy w tym odcinku jak tara gadała z tą prawniczką to ona mówiła coś że tara składa papiery o rozwód dobrze zrozumiałem ?
Tak ta prawniczka powiedziała ze złoży pozew o rozwód tuz przed procesem Tary, a na dodatek chce żeby Wendy zajęła ich dziećmi jeśli pójdzie do wiezienia.
dobrze słyszałaś może tara jest w ciąży zdaje mi sie że jax zejdzie się z tą bladynką co z nią spał a tara pewnie poźniej bedzie żałowała rozwodu czy rozstania
Tak, prosiła o poufne badanie, konkretnie test ciążowy. To by była prawdziwa katastrofa.
A mnie się wydawało, że ten "test ciążowy" to po to, że jak zaciąży to nie wróci do więzienia. Może dlatego z Jax`em się przespała - na siłę - stąd łzy. Ale jak mówiła "NIE MOŻE WRÓCIĆ DO WIĘZIENIA". Więc może to wymyśliła...? Ale mogę się BARDZO mylić ;)
Może być i tak .Na jej miejscu ostro bym kombinował, laska nie ma już nic do stracenia.
No w zasadzie nie ma nic do stracenia, ale to by było naprawdę wyrachowane i cholernie egoistyczne. Jeśli wspomina o rozwodzie, to znaczy, że nie widzi przyszłości z Jax`em, a dziecko chce. Dziecko - karta przetargowa? ;) Zobaczymy co Tara ma w głowie, ale ja tak wywnioskowałam z ostatniej sceny. Ciekawe ;)
Myślę, że ona się po prostu miota. Poza tym sytuacja ciągle się zmienia, niczego nie można być pewnym. Dzieci są chyba teraz priorytetem i słusznie. Lepiej mieć trójkę żyjąc z daleka od Charming niż dwójkę, kiedy siedzi się w więzieniu ;).
No niby tak. Zgadzam się, ale to by było nieodpowiedzialne wg mnie. Ale jakoś mi się nie chce wierzyć, że przestała coś czuć do Jax`a. Aaaaaj, tyle pytań, a tyle czekania ;D
Czuć to pewnie i czuje, ale czasami (jak wiemy ;)) miłość to za mało. To jest chyba taka sytuacja, wybór między mężczyzną i być może kryminałem, albo dziećmi i wolnością. Cóż, dla matki wybór raczej oczywisty, poza tym z Jaxem nie czeka jej żadna przyszłość. Lekarka (jeśli uda jej się ocalić licencję) i właściciel eleganckiego burdelu (w najlepszym wypadku ;)).Średnio to widzę. Powinna sobie znaleźć lekarza lub prawnika ;))
A no powinna. Może i miłość czasem to za mało, ale skoro tyle z nim już przeżyła. No zobaczymy. Mi się wydaje, że w końcu go zostawi i ucieknie z dziećmi jeśli uniknie wyroku. Ewentualnie skończy w więzieniu, a Jax tak wychowa synów, że będą miały parę mamusiek lub będą degeneratami i pójdą w ślady taty ;D Mnie się to nie widzi ;D A pytanie mam, tak oglądam odcinek drugi raz - jak Jax podjechał po żonę i jak ona wsiadała na motocykl (zero emocji, uczuć, powitań...) to złapała się Jax`a kamizelki i na jej twarzy przez chwilę błysnął uśmiech. Uśmiechnęła się, że przyjechał, z sytuacji, do jakiegoś ludzia na ulicy, czy po prostu miała chwilę "słabości" jako aktorka i to nie było planowane? Bo ni w ząb nie umiem tego uśmiechu wyjaśnić ;)
Szczerze mówiąc nie zwróciłam na to uwagi. Ale myślę, że to klasyczna sytuacja kiedy człowiekiem miotają różne i często przeciwstawne uczucia: radość, ulga, zmęczenie, pewnie też ukryta złość. Ona jest na ewidentnym rozdrożu, po części wciąż kocha "swojego" Jaxa, ale przysłowiowe klapki to jej dawno spadły z oczu. Z jednej strony ma tam jakieś plany (rozmowy z prawniczką), ale może zdarzyć się, że pod wpływem impulsu albo jakiejś nagłej kryzysowej sytuacji zabierze dzieciaki i ucieknie. Jakiej by decyzji nie podjęła, coś starci. Tu nie ma szansy na zatrzymanie "wszystkiego", trzeba tylko minimalizować straty. Dzieci z ojcem i babcią? Wszystko tylko nie to.
tez sie nad tym zastanawialam, co to mialo znaczyc. jakos ten usmiech nie pasowal do tej napietej atmosfery. moze po prostu aktorka sie usmiechnela choc nie bylo tego w scenariuszu ,,wycinamy to?" ,,nie,niech sie zastanawiaja o co jej chodzilo"
Wydaje mi się, że ona i tak nie ucieknie. Ma plany, co może zrobić, a i tak pewnie z tego nie skorzysta. Zobaczymy jak to będzie, ale ja uważam, że ona i tak zostanie. I albo będzie walczyć o swoje w środku tego klubu i niszczyła po kolei i pokazywała swoją pozycję. Bo stłamsić się już nie da jesli zostanie.
A co do uśmiechu, to właśnie też myślałam, że to przypadek był. :) Może ją rozbawiła sytuacja, że tak Jax`a pociągnęła ;) TAKA JESTEM SILNA ;D ;)
może i mroczny odcinek ale po ostatnim odcinku Breaking Bad to jakoś wszystko jest jaśniejsze i delikatniejsze...
Breaking Bad to po prostu inna liga ;) Ostatni odcinek BB ma ocenę 10/10 na imdb, przy 19k głosów ;)
To fakt, położył mnie ten odcinek. Jak mroczne i niefajne byłyby odcinki SOA czy pozostałych seriali, które oglądam, chyba długo wrażenia po tym nie zatrą.
Bobby chce stworzyć na nowo oddział Nomadów, było to powiedziane w pierwszym odcinku. Brakuje mu jeszcze jednego członka.
Swoją drogą, zastanawiacie się czasem nad tytułami odcinków? Nie mogę zrozumieć tak tego, jak i poprzedniego.
Jeżeli o tytuły odcinków chodzi:
One One Six rzeczywiście zastanawia. Wydaje mi się, że to odniesienie do Six-o-one, które jest skrótem powiedzenia "six of one and half a dozen of the other", którego z kolei używasz jeśli chcesz zaznaczyć, że nie nie ma różnicy między jednym wyborem, a drugim - bo prowadzi do tego samego efektu. Tutaj przykład:
"It doesn't matter to me which way you do it. It's six of one and half a dozen of the other. What difference does it make? They're both the same—six of one and half a dozen of the other."
Jestem w stanie odnieść to sformułowanie do treści drugiego odcinka.
Co do pierwszego - Straw - słoma. Słoma łatwo płonie, i raczej adekwatnym było by stwierdzić, że SoA ma pod nogami raczej słomiany grunt. Wystarczy iskra i efekt jest oczywisty.
A strzelanina w szkole była raczej więcej, niż iskrą.
Ja sie zastanawiam za kazdym razem i za kazdym razem nie mam pojecia o co chodzi. :] Wydaje mi sie ze dywagowanie i naciaganie na siłe jakichs dziwnych teorii nie ma sensu. Najlepiej jakby sam Sutter sie z tego wytłumaczył... ;)
W sensie, zastanawiasz się nad każdym odcinkiem, czy tylko w tym sezonie? Bo z piątego kilka rozgryzłem, wcześniej się jakoś w to nie bawiłem.
W tym sezonie. Przy pierwszym odcinku rzucił mi sie w oczy dziwny tytuł, bo był kompletnie abstrakcyjny i jakby oderwany od rzeczywistosci, dlatego drugi tez zwrócił moją uwagę.
jak wy oglądacie odcinki ? przecież Tara chce zlozyc papiery rozwodowe , dlatego płakała.
W ogóle ona mnie denerwuje, irytują mnie taki babki jak ona, dobrze wiedziała z kim bierze ślub, a teraz wielki lament i płacz, bo ma ciężkie życie i niektóre sprawy poszły inaczej niż by chcieli -.-
A wiedziała, że Clay będzie chciał ją zabić, wypadek tym spowodowany uniemożliwi jej pracę w zawodzie a "przysługa" dla klubu zmieni się w pobyt w więzieniu? I to wszystko, kiedy jej mąż planował być "out" z biznesu, ale zamiast tego zasiadł na krześle prezydenta klubu i powoli zmienia się w swojego ojczyma?
Nie wydaje mi się.
Litosci. Jak sie w jakis sposob przynalezy do gangu i jest sie zona vice to trzeba sie liczyc ze wszystkim. Porownaj sobie ja z Gem. Gemma tez mnie w pewnym sensie denerwuje, ale dla mnie to jest "baba z jajami". Wiedziala dokad zmierza, w co sie pakuje i ma jaja, zeby walczyc, znosic to wszystko i robic co trzeba, kiedy trzeba. Ona tam pasuje, a Tara? Tara jest taka rozmemlana mimoza ;/
Sęk w tym, że Tara pisała się na związek z innym Jaxem. Nie takim, jakim jest teraz.
Poza tym nawet z taką wiedzą zderzenie z rzeczywistością może być dość brutalne. Jej zachowanie jest uzasadnione, szczególnie biorąc pod uwagę, że jest matką.
Gemma tez jest matka i byla, a jakos to jej nie przeszkadzalo. Mniejsza. Uzasadnione czy nie - Tara mnie irytuje, bo zachowuje sie jak tchorz. Jest taka "typowa baba" ;)
W pewnym sensie to prawda. Jest wzorem kobiety odnajdujacej sie w kazdej sytuacji, w jakiej sie znajduje. Takie moje spostrzezenie, nie musisz sie zgadzac ;) W tym serialu nie ma postaci jednowymiarowych ;)
To widzę mamy skrajnie różne podejście do kobiet w tym serialu.
Jakkolwiek wkurzająca Tara by nie była - bo nie neguję tego, że może taka być - to wciąż uważam, że jej zachowanie jest uzasadnione.