No nie, koniec klubu to chyba jeszcze jednak nie w tym sezonie. Bardziej chodziło mi o to, zeby Roosevelt zrobił jakąs akcje, zeby pozamiatac cały ten bałagan. Moze nie jakos definitywnie, ale przynajmniej wzglednie.
Dziecko, pożyjesz jeszcze troche to sie przekonasz jak sformułowanie " dobrze wiedziała z kim bierze ślub" ma sie do rzeczywistości ;)
Żyję wystarczająco długo i nie jestem Twoim dzieckiem, żebyś mnie tak nazywał/a. A to, że jest gangsterem wiedziała od początku, nikt przed nią tego nie ukrywał. On nie udawał rycerza sprawiedliwości, pędzącego na białym rumaku, nie oszukał jej. Wiedziała kim jest i co się może z tym wiązać. Koniec :)
To prawda, nikt nie ukrywał. Problem polega na tym, że ona nie wiedziała o połowie rzeczy o których wiemy my, widzowie. Jax bardzo starał się ją przekonać, że wkrótce "wszystko się ułoży" i "odjadą w stronę zachodzącego słońca". Kochała to uwierzyła, bo chciała wierzyć. Poza tym pamiętajmy o jednym, sytuacja coraz bardziej się komplikuje, a kiedy Tara podejmowała decyzje o ślubie wydawało się, że sprawy będzie można jeszcze wyprostować. Teraz nie jest już taka "naiwna" i stara się załatwić sprawy po swojemu. Lepiej późno niż wcale.
Co nie zmienia faktu, ze zachowuje sie jak szczur uciekajacy z tonacego statku. I tylko tego sie czepiam. Ze chce zdradzic cala rodzine (oprocz dzieci, je chce chronic) i uwazam, ze powinna to inaczej zalatwic, a nie tchorz. A ze byla naiwna i wierzyla, bo kochala, to kogo za to winic? Sama do siebie powinna miec pretensje. Jax tez nie wiedzial, ze to sie tak potoczy i pewnie chcial, zeby bylo inaczej, ale nie jest i trzeba sobie z tym poradzic. Robienie komus kolo tylka za jego plecami nie jest ok, odbieranie mu dzieci po cichaczu nie jest okej. Jax nie jest swiety, stracilam do niego szacunek juz po tym, jak zdradzil Tare, ale wciaz uwazam, ze Tara zachowuje sie tchorzliwie, jak pi...da i nic tego nie zmieni ;) Kazdy chce chronic swoja rodzine, mysle, ze Jackie nie chce aby jej czy dzieciom stala sie krzywda, co widzielismy podczas sceny jak przez weneckie lustro mowil do szeryfa. Takze sadze, ze gdyby Tara nie robila tego co robi za jego plecami to wspolnie wymysliliby wyjscie. A tak chce go postawic w sytuacji bez wyjscia. On jej tego nie zrobil, nie zmuszal do brania slubu, to byla jej decyzja. Sie rozpisalam ;)
Sama nie wiem. W idealnym świecie siedliby i pogadali jak u Oprah na kanapie ;)). Ale to nigdy nie był idealny świat. Tara mu już po prostu nie ufa. I chyba nie ma nadziei, że mogą to rozwiązać razem. Nie myśli jak żona czy partnerka, ale przede wszystkim jak matka. Czy to dobrze? Nie wiem, na tym etapie chyba tak. Oczywiście Jax starał się wszystko wyprostować, nie wyszło, choć nie można powiedzieć, że to tylko jego wina. Myślę, że sytuacja ich po prostu przerosła.