Tak tydzień przed finałem SOA, naszła mnie pewna refleksja dotycząca Kurta
Suttera. Sons of Anarchy to niezwykły kontemplatywny kolaż scen
homoseksualnych mieniący się czasem pokazaniem Gemmy w intymnej
sytuacji. Zaczynając od gwałtów analnych, prawie każdego członka klubu, który
w więzieniu jest osamotniony, robiąc malutką przebieżkę przez sceny typu
"homoseksualne zapędy pastora" i "miłość Tiga z Venus", kończąc na tyłku
Jaxa w każdej jego scenie erotycznej, wnioskuję i stwierdzam, że Sutter ma
problem.
Wyżej stwierdzony problem, może być jeszcze bardziej interesujący pod
względem badań np. seksuologów, ponieważ postać grana przez jego żonę,
jak już występuje w bezceremonialnej i bałamutnej scenie, to jest ona
gwałcona, zmuszona lub nie czerpie z tego żadnej satysfakcji.
Co do Jaxa, to z kim on by nie naruszał swojej strefy intymnej, zawsze kamera
najeżdża na jego tyłek i plecy. Dla heteryków, jest to nie zdrowe odbieranie
serialowej rzeczywistości.
Podsumowując ten krótki, nie wnoszący wiele w ogólną opinie serialu temat,
jestem skonfundowany a jednocześnie zaskoczony, że jednak antyhomofobia,
która jest swego rodzaju patronem Sons of Anarchy, ma tylu zwolenników
wśród mieszkańców państwa, w którym większość to zadeklarowana masa
przeciwników zamiłowania do tej samej płci.
Pomimo wyżej wymienionego problemu, Kurt to jednak gość budujący
tolerancję wśród ludzi - mimo, że nadużywa homo-seksualności, ludzie to
uwielbiają i oglądają. Brawo.