Jax bardzo się zmienił od czasu kiedy został prezydentem klubu w jaką stronę dalej to pójdzie, czy stanie się okrutnym tyranem, którym w zasadzie już prawie się stał.Czy może zrozumie, że może stać się tak naprawdę kimś znacznie gorszym niż Clay i odpuści.Ludzie z samrco widać, że po mału pękają psychicznie... Jucie to właściwie wrak człowieka, Bobby ma kompletnie inną wizje na właściwie wszystko niż Teller.Tig też został potraktowany bezdusznie przez Jaxa, może i zasłużył ale w sumie i tak został już bardzo ukarany za swoje pochopne zachowanie.Co dalej z Tarą i co bardziej ciekawe co dalej z Clayem... ? Gemma wraca do gry w wielkim stylu :D Jakie jest wasze zdanie dokąd to wszystko zmierza i co będzie się działo w VI sezonie ? Może to już tylko jeden został... pozdro !
Odcinek mega, mam mieszane uczucia co do niektórych postaci, ale zobaczy się co z tego wyjdzie w kolejnym sezonie. Scena w której "Big Otto", odgryza sobie język przejdzie do historii, brutal po całości. Ogólnie cały sezon stał na bardzo wysokim poziomie, kilka ostatnich odcinków zdecydowanie słabszych od początkowych, no ale nie ma co narzekać.
Jax wyglądał jakby się zbytnio nie przejął aresztowaniem Tary. Co się z nim stało...Ciekawe czy się dowie, że to mamusia wsadziła mu żonę do więzienia. I co wtedy zrobi...
Fakt i uzywa jej przewaznie machajac glowa lewo/prawo ewentualnie gora/dol. I tak go lubie.
Ja mam nadzieję że w następnym sezonie zginie Gemma, a na końcu właśnie Jax za te swoje śmieszne kocie ruchy
Świetny finał. Clay dostał "grinlit" od kolesia który zapewne przejmie pałeczke po Popie, także nie wróże mu sielanki w pace, zwłaszcza że nie ma już specjalnie pleców. Może W KOŃCU ktoś go skasuje ;) Trochę nie rozumiem podejścia Bobbiego, za całe gówno które odstawił Clay samo wywalenie go z klubu to za mało, ciekawe kto zostanie nowym VP.
Znowu 10 miesięcy czekania na odpowiedzi, a pytań jest od cholery. Co będzie z Tarą, Clayem? Bobby zostanie w klubie, czy dołączy do nomadów? Kto będzie nowym VP? Jedynie przyszłość Jaxa wydaje mi się być klarowna, on już chyba wybrał drogę.
Nomadzi się nie rozpadają, nomadzi są. To nie jest żadna grupa, to są wolni jeźdzcy bez "Bazy" a że mówiono że Clay dowodzi Nomadami, po prostu to było trzech Nomadów którzy weszli świeżo do grupy i dlatego tak ich nazywali.
o widzisz, nawet nie pamiętałem. Być może, coś tam mi świta. A ten koleś co im pomagał znaleźć tego więźnia co zabił Opiego.
Rozpadła się ich grupa nomadów. Nomadzi nie mają - jak już wyżej wspomniano - stałej bazy, ale jeżdżą grupami, a takich jest wiele.
Nomadzi są dalej czego przykładem jest postać Rene Quinna który jest prezydentem takiego chaptera.Franki,Greg i Gogo musieli być w innym chapterze który się rozpadł ale Nomadzi są i będą.
No to ja już nie wiem jak to jest tu wyraźnie widać co ma napisane na kamizelce Quinn http://sonsofanarchy.wikia.com/wiki/Rane_Quinn
to widać błąd :P ewentualnie nie tyle nomadzi się rozpadli co są w trakcie rozpadu i dlatego 3 wybrało Charming a Quinn jako Pres musi zostać do końca i jako kapitan ostatni opuścić tonący statek :P może w VI zobaczymy go w SAMCRO? :P
Ale z tego co pamiętam to Nomadzi to motocykliści którzy nie są na stałe przypisani do jednego okręgu lub miasta tacy wolni jeżdzcy czyli jak by Bobby powiedział że chce poszukać sobie innego miasta i odszedł to został by właśnie Nomade, tak było na początku z Happym którego już męczyło ciągłe przemieszczanie się więc osiadł w Charming więc troche dziwne mówic o niech że sie rozpadli.Oczywiście mogło mi się coś pomylić.A co do Quinna to byłoby zajebiście jak by dołączył na stałe do obsady Son's bo to kawał wielkiego skur**syna.
no tak ale zauważ że mimo iż nie mają stałej siedziby/miasta to jednak mają presidenta i jakieś tam źródło dochodu ;p a do tego jak w 2sez. Jax chciał się przenieść i zostać Nomadem to musiał mieć zgodę od Quinn'a :) więc albo to błąd, w sensie że nie nie znaleźli lepszej wymówki dlaczego Frankie, Greg i Gogo chcieliby dostać się do Charming, albo tak jak pisałem wyżej Nomadzi są w trakcie rozpadu i Quinn pewnie się pojawi w VI ;) mam nadzieje ze to drugie ;)
Mam mieszane uczucia co do zakończenia,czegoś zabrakło.Spoko że Tig przeżył ale coś za łatwo im poszło z Popem takie pif-paf i poszedł w piach.Co do Claya no coż było do przewidzenia że dobrze to on nie skończy,fajna ta końcowa scena gdzie jedzie w więźniarce a tu już obok siedzi sobie czarn, lekko w więzieniu to on nie będzie miał no chyba że znowu się wywinie i znajdzie gdzieś plecy.Tara mi jest obojętna najlepiej jak by ją ten nowy "szeryf" odstrzelił.Co do Bobbyego no coż powoli chyba szykują tą postaci do odstrzelenia,czyżby nowy VP Chibs.No i jeszcze raz scena kończąca Gemma znowu wraca do stołu choć narazie to stół w kuchni ale scena wymowna.A czego życze sobie w szóstym sezonie,oczywiście kartel niech Danny Trejo wkońcu troche dłużej pogra i zrobi jakąś rozpierduche.
Bobby do odstrzelenia? Bobby jest jedną z najistotniejszych postaci, a jego relacje z całym w sumie klubem są chyba najlepiej zarysowane. To, że się zrzekł swojej funkcji nie znaczy, że Sutter z niego rezygnuje.
I co z tego? Najistotniejszy? Najistotniejszy to jest Jax i ewentualnie Clay, Bobby to raczej postać drugorzędna. Opie też był kimś istotnym i co?
Opie był istotny dla Jaxa, ale tak naprawdę jego relacje z innymi członkami klubu były słabo przedstawione.
Za łatwo poszlo z Popem? Pope to tylko człowiek, tak jak jego czarna ekipa. Kompletnie nie spodziewali się, że Jax ich powystrzela więc w takiej sytuacji Jaxowi łatwo było z zaskoczenia ich załatwić. Kolega, który założył temat napisał, że Jax stał się tyranem takim jak Clay...litości. Nie zapominajmy o tym, że Clay chciał zabić Tare, zabił Piney;go, żonę Opa i ojca Jaxa. Los, który zgotował mu Jax jest jedną z lepszych kar, Jax wiedział, że zabicie Claya to za mało i móglby to zrobic w kazdej chwili, a to w co go wpakował jest jeszcze gorsze. Akcja z Tiggem też była epicka, Jax genialnie to rozplanował. A ja już płakałam po Tiggu, zwłaszcza po tym jak uratował tego psa. Ja pierdziele, ten serial jest tak nieprzyzwoicie dobry, że po kazdym odcinku podniecam się jak jeż przy ananasie. Pozdro!
Ja to odbieram tak że szósty sezon to będzie koniec Gemmy bo jeśli się okaże że przez nią Tara siedzi to będzie jej koniec .
Mała Tar-tara ciągle coś zatajała przed Jax'em - Kompletnie siadła jej psychika, myśli że Jax tak po prostu z dnia na dzień rzuci naszywkę Prezydenta i sobie odjedzie.
Odcinek robi wrażenie, najbardziej chyba przewrotność scenariusza, byłem pewien że już po Tigu. Całemu serialowi realizmu odbiera gra Hunnama, a dokładniej jego braki warsztatowe :( Nie chciałbym się go mocno czepiać, bo mimo wszystko radzi sobie, ale ma 3 miny: Uśmiech, gniew podczas wykrzykiwania i numer 3 - mina zbolała :(
Ciekawe po co wpleciono scenę z chorą psychicznie kobietą przy śmietniku na tyłach walk psów? Ciekawe czy ma jakąś rolę do odegrania w następnym sezonie :) No i co zrobi ze swoim arsenałem stuknięty były szeryf- Kurcze za długo trzeba czekać na następny sezon.
Ta kobieta nie ma żadnego zwiazku z fabuła, ot taka poboczna postać jak ta żebraczka z 1 sezonu którą Jax częstował chyba fajkami na cmentarzu przed pogrzebem Donny.
OMFG faktycznie!
hehe daję słowo skojarzyłem postać tej żebraczki zupełnie przypadkowo.
Dziwne że ta postać pojawia się ponownie aż po 4 sezonach - była chyba tylko w 1 sezonie, Gemma dawała jej kasę pod sklepem a Jax częstował fajkami na cmentarzu. Mi sie wydaje ze ta postać to takie trochę sumienie - że jako biedna ale dobra kobieta wywołuje jakieś poczucie winy w głównych bohaterach.
pojawia się też w 3 sezonie w Belfascie kiedy Jax śledzi "nowych rodziców" Abla "nowy tatuś" daje bezdomnej kase i jest bardzo podobna :)
Odcinek pozamiatał i to dokładnie. Brutalny jak jasna cholera, ze świetnym twistem oraz genialnym zakończeniem. A a propos Hunnama, to nie twierdzę, że jest on świetnym aktorem, ale wydaje mi się, że jego postać do właśnie tych trzech wymienionych przez Ciebie min się ogranicza - albo męczy go ból egzystencjalny i wtedy skwaszona mina, gdy wszystko idzie po jego myśli odpowiednio uśmiech, a gdy coś się pie..oli to wtedy wychodzi z niego wszystko wraz z krzykiem i brutalnością. Ja to widzę tak, że po prostu jego postać,czy po prostu Jax hmmm... chyba najlepiej będzie powiedzieć, że jest ograniczony emocjonalnie do właśnie tych trzech odruchów. Nawet scena pod koniec odcinka, w której Tara oświadcza, że wyjedzie nie tyle go zaskakuje co po prostu wku..ia. Takie jest moje zdanie i w żadnym wypadku nie chcę być odebrany jako obrońca Hunnama, ponieważ sam już swego czasu zauważyłem, że wachlarz emocji okazywanych czy ukazywanych przez Jaxa jest ubogi.