W każdym odcinku odczuwałam napięcie - kiedy wreszcie odsłoni się tajemnica syreniego śpiewu, czy Mikaela posiadła wyjątkową moc sterowania ludźmi? Chwilami spodziewałam się, że to siostry odkryją swoje nadprzyrodzone zdolności. Jakie to infantylne z mojej strony :)...zamiast tego mamy prezentację obiektywnie istniejących mechanizmów - w ładnej oprawie. Przykładowo: w trosce o bliskich demonizujemy osoby, ktòre w naszej opinii mogą im zagrażać. Poświęcenie dla bliskich może nigdy nie zostać docenione i sami musimy sobie z tym poradzić. Kiedy niegdysiejszy wróg popada w niełaskę, zaczynamy z nim emptazyować. Trochę to wszystko mało odkrywcze, ale może nie musi być.
Podobał mi się fragment, w którym ojciec nieumyślnie "pomógł" Simone- to jego rozmowa z Peterem sprawiła, że postanowił dalej rozwijać więź z dziećmi i być może się rozmnażać. To akurat dość dojmujący wniosek, ale ostatecznie jesteśmy zwierzętami z instyktem (na ogół) kontynuacji gatunku;)