Netflix za wszelką cenę stara się wypromować coś pokroju White Lotus. Najpierw było the Perfect Couple, teraz to. Niestety znowu lata nisko. Jak dla mnie wygląda to jak scenariusz white lotus wrzucony do czatu GPT z poleceniem “zrob to samo, ale zmien na tyle żeby nie było widać”.
Brak magii i emocji.
Generalnie serial o niczym i brak w nim sensu. Kończy się też tak jak by był ucięty w połowie. Nic nie wnosi, obejrzeć i zapomnieć jeśli ma sie wolne 5h
Porównywanie wszystkiego w czym zderza się świat bogatych i „zwykłych” ludzi do Białego Lotosu są śmieszne. Syreny są w moim odczuciu opowieścią o trudnych relacjach rodzinnych, o poczuciu odpowiedzialności i jednocześnie zatraceniu się w tym. O bólu, tęsknocie i stracie która jest tak dojmująca, że rzutuje na całe...
Nie wiem kto wybrał akurat tę aktorkę na Simonę. Twarz jak u goryla, a wszyscy faceci za nią biegają..
Jest tu jedna ocena na forum która porównuje ten serial do White Lotos. I racja – to wygląda jak podróba, coś inspirowanego tym kultowym serialem. Oczywiście jest gorsza. Serial nie ma w sobie takiego polotu, niedopowiedzeń, inteligentnie budowanej intrygi i akcji. Ale jest całkiem ok, jak na lekki odmóżdżający...