Gdy dowiedziałem się, że w moim mieście będzie kręcony serial przeczytałem książkę, niestety mierną.Wiedziałem już wtedy, że TVN arcydzieła z tego nie zrobi. No chyba, że zatrudnią Davida Lyncha. Nie zatrudnili. Serial i tak zamierzałem obejrzeć z ciekawości jak Opole będzie wyglądać w filmie. No i zaprezentowało się całkiem ładnie. Choć wiadomo, że moja ocena jest subiektywna. Jednak w ocenie serialu nie chodzi o moje połechtane ego a o mięso, czyli treść. A ta była delikatnie mówiąc słabiutka. Gra aktorów może z wyjątkiem Zdrojewicza cieniutka a w przypadku Sthura bliska nędznej. Po raz kolejny zacząłem się zastanawiać czy w Polsce (z wyjątkiem Kolskiego) nikt nie potrafi wyreżyserować dzieci? Przecież w naszym opolskim teatrze nie raz widziałem dzieci na scenie i grały w porównaniu z tymi z "Szadzi" jak Brad Pitt przy Mroczkach. O co chodzi?
No i jeszcze jedno arcyciekawe zjawisko. Jak można zepsuć coś popsutego? Okazje się, że można. Po sześciu odcinkach tego czegoś natąpił odcinek finałowy. Oniemiałem. Prawdziwe mistrzostwo świata. Niestety w tej kategorii medali nie przyznają.