Tak, ten serial jest genialny porusza praktycznie każdy aspekt naszego mizernego życia. Jedno jednak muszę stwierdzić - W tym serialu NIKT nie jest normalny wszyscy są popaprani bez reszty ale to nic w porównaniu do Ruth, która jest uosobieniem kretynizmu, jakbym miał taka matkę to zabiłbym się jakbym sie dowiedział że to ten potwór mnie urodził. Tak bezdusznej i apodyktycznej istoty nie widziałem. To Cersei Lannister z Gry o Tron to przy niej anioł.
a ja myślę, że ona zwyczajnie ma jakieś psychiczne zaburzenie - nie wiem, psychopatia może? także uważam, że jest najbardziej popapraną postacią; co prawda zaczynam dopiero trzeci sezon, wiec może mi się jeszcze zmienić, ale co do nienormalności bohaterów, to w prawdziwym życiu wcale takich ludzi nie brakuje, czy ktoś jest naprawdę tak stuprocentowo normalny?
Wydaje mi się, że ocena Ruth może być dokonana tylko po skończeniu serialu. Jak sam zobaczysz, wiele się jeszcze o Ruth dowiesz i przemyślawszy jej życie, spojrzysz na nią z trochę innej strony- przynajmniej tak mi się wydaje.
moim zdaniem ta "barwność" postaci nijak się ma do rzeczywistości. Ja rozumiem, że na potrzeby serialu pewne cechy, zachowania itp. zostały podkoloryzowane, ale to co zostało zaserwowane w serialu przekracza moją zdolność akceptacji. Przepraszam fanów (bynajmniej nie chcę wywoływać żadnej kłótni) ale ten serial do mnie kompletnie nie trafił. Od połowy 2 sezonu w zasadzie wszyscy bohaterowie mnie irytowali. Na początku przez pierwszy sezon to ich popapranie było ok. ale z czasem zaczęło to dla mnie być męczące. Nie wiem, czym ten serial miał być...kontemplacją życia?dla mnie to była tylko historia ludzi, którzy ciągle użalali się nad sobą....przez niemal 5 sezonów, każdy nic innego nie robił tylko narzekał i użalał się nad sobą, i to jeszcze w najgorszy z możliwych sposobów. Dla mnie tam generalnie każdy jest bezduszny, myśli tylko o sobie nie zważając na innych, nie starając się ponieść konsekwencji własnych zachowań i zawsze o wszystko ma pretensje do wszystkich tylko nie do siebie. Nie trafiło to do mnie kompletnie.
Tak swoją drogą: "(...) każdy jest bezduszny, myśli tylko o sobie nie zważając na innych, nie starając się ponieść konsekwencji własnych zachowań i zawsze o wszystko ma pretensje do wszystkich tylko nie do siebie." Czy to nie jest wystarczająco "życiowe"? ;)
owszem jest życiowe (nawet bardzo:)i z tym nie będę dyskutować ale co w serialu przez 5 sezonów z tego wynika?, zresztą z tego co czytam i pamiętam, sens tej mojej wypowiedzi był trochę inny i to stwierdzenie napisane zostało w trochę innym kontekście. Moja ocena serialu jest w innym wątku forum i nie będę jej powtarzać. Pomimo, że minął jakiś czas odkąd skończyłam oglądać i "emocje" opadły, to nadal podtrzymuje swoją opinię i nie podzielam zachwytów i nadawania serialowi etykiety "zmieniający życie", "oglądasz na własne ryzyko" i jeszcze "najlepsze zakończenie serialu ever". :)
Czytałem Twoje wypowiedzi w innych wątkach i się z nią nie zgadzam, ale nie będę Cię dręczył kolejną taką samą opinią ;) No, może nie taką samą, ale podobną. Byłoby dziwne, gdyby każdemu się ten serial podobał.
PS Co do zakończenia- na pewno lepsze niż w Rodzinie Soprano i The Wire (choć tutaj nie było złe, było... normalne).
Nie przekonamy się wzajemnie :) zresztą nawet nie o to chodzi. Ja starałam się przyjąć punkt widzenia oddanych fanów serialu, ale nie byłam w stanie. To co uważacie za mocną stronę serialu do mnie nie trafia, tym niemniej wcale nie żałuję czasu nad nim spędzonego...mi po prostu czegoś zabrakło. Ta ciągła samodestrukcja bohaterów do niczego ie prowadziła, choć może takie własnie jest życie...(którego jeszcze nie znam) ;)
Co do zakończenia to się z Tobą zgadzam, na pewno jest lepsze niż the wire (nawiasem to 5 sezon tego serialu jest zdecydowanie poniżej reszty). Rodziny Soprano (wstyd się przyznać) jeszcze nie oglądałam (mam w planach ;), ale na pewno lepsze od zakończenia Dextera. Z seriali stanowiących całość podobało mi się zakończenie Battlestar Galactica, ale to zupełnie inna tematyka :)
Ruth udowodniła kilkukrotnie, że jednak ma dobrze pod kopułą. Na weselu Nate i Brendy gdy wpadła w złość wydawała się być kobietą, która wie czego chce. Jednak w życiu codziennym irytująca i nie wiedząca czego tak naprawdę chce.
JAK DLA MNIE - JEDEN Z NAJLEPSZYCH SERIALI - A ZAKOŃCZENIE - NIESAMOWITE - W OBRAZIE SERIALU PODJĘTO TEMATY ETYCZNE,ESCHATOLOGICZNE,EGZYSTENCJONALNE I PSYCHOLOGICZNE - BARDZO MI SIĘ PODOBAŁA KONCEPCJA ZAKŁADU POGRZEBOWEGO BO PODOBA MI SIĘ ZAWÓD TANATOPRAKTORA I PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ POGRZEBOWA ORAZ ZAGADNIENIA ESCHATOLOGICZNE KTÓRE JAK POKAZUJE FILM SA OBECNE W KAŻDYM MOMENCIE ŻYCIA CZŁOWIEKA A ZACHOWANIA BOHATERÓW SĄ DOKŁADNIE TAKIE JAK JEST NAPRAWDĘ....
Ileż takich kobiet wokół..... Oddały swoje szczęście dla dzieci, mężą.... Ruth mówi w jednym z ostatnich odcinków na pytanie Claire: "Czy to jest to, czego chcesz?" --- "Nie, nigdy nie mam tego, czego chcę." i co najbardziej boli, mówi to ze spokojem, pogodzona, ale pewnie nie raz podejmie jeszcze walkę... Ona obrazuje nasze matki, które oddały nam wszystko, zrezygnowały z siebie, nie przystoi ich oceniac oraz ich wyborow i prób walki o własną tożsamośc.
Ruth to dla mnie książkowy przykład typowej amerykańskiej pani domu z lat 60 tych. Wszystko dla rodziny, ja na drugim miejscu. Nie mogła znaleźć spełnienia w małżeństwie, nie rozumiała swoich dzieci choć obłędnie je kochała.
Lubiłam jej postać bo była tragiczna, jak większość w SFU.
Może czasem postępowało głupio, infantylnie i bez sensu. Jednak zawsze pragnęła zrozumienia i miłości. Jak każdy z nas przecież.
Rozejrzyjcie się po swoich rodzinach - ileż takich Ruth to nasze babcie i ciotki... Czasy się zmieniają a takie nieszczęśliwe kobiety wciąż są.
Ruch jest potwornie irytująca, wydaje jej się, że doskonale wie, co jest dla kogo dobre lub najlepsze. Najbardziej wkurzała mnie jej egzaltacja i to, w jaki sposób spadała w złość. Potrafiła być naprawdę wredna w stosunku do Claire np. na ślubie Brendy i Nate'a. Chciała, żeby rodzina ją zauważała, ale nie umiała z nimi egzystować, wtrącała się w nie swoje sprawy i próbowała pouczać. Sposób w jaki rozstała się z George'm i późniejsze spotkanie z kobietą, z którą planował stworzyć nowy związek uważam za obrzydliwy. Żadna z postaci, nawet Lisa tak mnie nie iratowała, jak Ruth. Ona doskonale wiedziała, czego chce bo potrafiła manipulować i oznajmiać innym swoje decyzje np. kiedy Nikolai złamał nogę i zamieszkał w domu Fisherów.