Właśnie wczoraj skończyłem oglądać ten wspaniały serial i nadal nie mogę ochłonąć zwłaszcza po wspaniałej końcówce. Przyznam szczerze, że pomimo licznych pozytywnych recenzji nie spodziewałem się, że otrzymam tak wspaniały produkt.
Serial przypominał mi "Rodzinę Soprano" i dlatego tak szybko się w nim zakochałem. To był miły miesiąc spędzony z Rodziną Fisherów i na pewno długo go nie zapomne. Oprócz wielu ważnych poruszanych problemów znajdował się wspaniały sarkastyczny i czarny humor.
Co do końcowki dała mi dużo do myślenia z jednej strony smutek bo to koniec czegoś wspaniałego ale z drugiej strony wspaniałe zakończenie na miarę jednego z najlepszych końcowek serialowych w historii. Zakończenie żywota wszystkich bohaterów pokazuje nam, że śmierć to nieodłączna częśc naszego życia.
Najbardziej mnie zasmuciła chyba śmierć Keitha ponieważ wszyscy umarli spełnieni w pewien sposób a on został zastrzelony. Także była dla mnie najbardziej zagadkowa bo w wszystkich innych momentach śmierci mamy wszystko dopowiedziane i wiemy po krótkiej scenie jak się ułożyło życie bohaterów. Tutaj natomiast nie rozumiem jednej rzeczy skoro była to firma Keitha to napewno stać było go na zatrudnienie pracowników a samemu już nie narażając się z drugiej strony wiemy, że był odważny i twardy jednak w momencie śmierci ukazany był jako nieporadny staruszek co mnie bardzo zadziwiło. To tyle moich przemyśleń czekam teraz na kolejny ciekawy serial, który zapełni tą pustke.