Mam duże opory przed obyczajówkami. A komeriami tym bardziej. Ale postanowiłem spróbować. Przez pierwszy sezon, tak do 7 odcinka nie mogłem się przekonać. Ale... jest coś kojącego w tej historii. Oglądając ten serial można się naprawdę rozpreżyć (poza PEWNYMI momentami - kto widział ten wie) i z biegiem czasu bardzo zżyłem się z bohaterami. Każdym - bez wyjątków. A zakończenie... naprawdę mnie poruszyło, żałowałem(..) wielu rzeczy i końca serialu... jak dla mnie o wiele za krótki ale zakończony z gracją. Nie chcę spoilerować i nie będę. Ale kto nie widział, warto zobaczyć. Można się odnieść do wielu ludzkich dramatów, wyborów, i trudów i nic w tym serialu nie jest czaro-białe. Tak jak to widzisz, tak będzie.
A niektóre komediowe momenty - choć jak dla mnie rzadkie (i dobrze) zwalają z nóg. Totalnie :D.
Miałam identycznie. Większosc pierwszego sezonu ogladalam bez wiekszych emocji, jednak serial tak bardzo mnie uspokajal i szlam w to dalej. Nawet nie wiem kiedy sie tak zzylam z bohaterami. Zdazylam w miedzyczasie na wdechu pochlonac Lostow, Breaking bad i pare innych serialu, a tu delektowalam sie jednym odcinkiem dziennie lub rzadziej. Jednak to dla mnie jedyny serial ktory zasluguje na 10 na filmwebie, mimo ze mialam do niego zupelnie inny stosunek niz zazwyczaj gdy wpadal w jakis szałogladania, zarywania nocy, wyłączania się z życia codziennego.... Uwazam ze skonczyl sie w idealnym momencie, wiele serilai ktore uwielbialam w moim odczuciu duzo stracily na przeciaganiu, chocby Losci, Gotowe i pare innych. Ten nie zmeczyl, nie popadl w sci fi itp. KOCHAM KOCHAM KOCHAM. Wymyslilam sobie ze na jesieni ponownie obejrze. Gdy wspomnę ostatni odcinek to az mi serce od gardła podchodzi. Teraz przyjaciółka zaczyna ostatni sezon i nie mogę sie doczekać dnia w którym obejrzy ostatni odcinek. Chociaz mi sie wydaje, że nie każdy polubi ten serial, ja w swoim otoczeniu mam jedyną osobę, której mogłam to polecić, i wiem , że historia ja wciagnie, ze nie bedzie marudzic, ze dom pogrzebowy itp, ze odbierze wszystko podobnie do mnie, a ostatni odcinek poprostu ją zmiecie. Ten ostatni odcinek naprawde zawladnal moim zyciem. Z poczatku ciezko bylo mi cos ogladac ale trafilam na Prenthood gdzie jest Nate, jakoś to mnie ukoiło, a teraz już przerobiłam pare seriali w ktore sie powciagalam ale wiem, że już nigdy nie doznam tego co ogladając ostatni odcinek SFU.
Nigdy nie zapomnę tej nocy kiedy obejrzalam ostatni odcinek.......było około 2 am. Zeszłam cała roztrzęsiona na papierosa i nie mogłam sie uspokoić, a łzy same spływały( leciały ciurkiem) po policzkach. Wiem jedno, to arcydzieło jako jedyne wniosło w moje życie coś wartościowego, a nie jak w przypadku wiekszości produkcji zazwyczaj tylko mile spędzony czas.....