Wlaśnie skonczylem ogladac ten serial.
Po obejrzeniu ostatniego odcinka czlowieka ogarnia smutek, ze juz wiecej nie bedzie mogl sledzic losow rodziny Fisherow.
Przez caly serial przewinela sie masa mieszanych uczuc, czlowiek przywiazal sie chyba do wszystkich postaci, w tym nawet to mega irytujacej Ruth Fisher.
Odcinki związane ze śmiercią Nate'a - obejrzalem w zyciu wiele seriali, na prawde wiele , ale w zadnym nie widzialem takiego smutku i odczucia pustki po odejsciu jednego z glownych bohaterow - tak nagle, tak niespodziewanie, z tą całą otoczką, z rozmyslaniami bliskich których zostawił - genialne, emocjonalne, zaslugujace na nagrode.
Ostatni odcinek i "zamykanie" wątków postaci - świetne, szkoda sposobu, w jaki zginał Keith.
A i wlasnie, mimo, ze jestem homofobem, postacie Davida i Keith'a w ogole mi nie przeszkadzaly, gra Michaela C Hall'a byla po prostu niesamowita i nie rozumiem czemu po Six Feet Under i Dexterze nie dostał on żadnej głównej roli w hollywoodzkiej produkcji, jest o niebo bardziej utalentowany niż 95% aktorów.
Tak samo świetnie została odegrana postać Nate'a oraz Rico Diaza. Na uwaga zasluguje równiez kreacja Russel'a, choc ten aktor został dostrzezony (3:10 Yuma, Alpha Dog)
Serial ukazuje prawdziwe ludzkie problemy, problemy, które mogą spotkać każdego z nas. bez wyjatków.
Tak więc mimo niekiedy nudnych momentów, mimo 2giej serill przesyconej homo-wątkami, mimo czasami głupimi textami Ruth czy też Brendy, daje 9.5/10 w zaokrągleniu do 10!
POLECAM!!!!
Ja również właśnie skończyłem oglądać serial, ale nie mam aż tak pozytywnych wrażeń. Pierwszy sezon był rewelacyjny - świetna czarna komedia, później dramat, wręcz nierealny - naprawdę za dużo katastrof jak na jedną rodzinę. Mniej więcej od połowy 3 sezonu oglądałem go a) z nadzieją, że będzie lepiej i wróci do dawnego poziomu; b) strasznie polubiłem postać Claire i byłem ciekaw jak zostanie dalej poprowadzona ta postać. Drugą ulubioną postać - Brendy za przeproszeniem spiep***. I co do ostatniego odcinka to mam zdanie przeciwne do twojego. Całość (z resztą przedostatni również) była nudna i trwała w nieskończoność. Natomiast ukazana przyszłość bohaterów totalnie mnie zawiodła i zepsuła całą zabawę zastanawiania się jak potoczyły się dalsze losy bohaterów. Choć w sumie i tak głównie pokazali ich śmierć - w moim odczuciu zupełnie nie potrzebnie. I mam żal do scenarzystów, za niektóre wątki (głównie dotyczy to w.w. kobiet)
Ja po obejrzeniu ostatniego odcinka piątej serii nie mogłem dojść do siebie przez parę ładnych godzin! Serial po prostu świetny! Mam wrażenie, że osoba która stworzyła ten serial musiała stracić kiedyś kogoś bardzo, bardzo bliskiego bo nie da się przedstawić śmierci Nate'a w taki sposób samemu nie doświadczając tego typu tragedii!
Ja jakoś nie odczuwałem specjalnie tych homo-wątków, wg mnie przedstawili je nadzwyczaj naturalnie.
Jeśli miał bym się już do czegoś przyczepić to raczej czepiał bym się wątku Lissy (ta postać to dla mnie lekka pomyłka, tymczasowa ale....)
Moim zdaniem, wiele ciekawych charakterow zostalo spieprzonych, uproszczonych az do bolu. Lisa byla OK ale okolicznosci jej smierci... i pozniej jej szwagra... po prostu zenada. Brenda.... to co zrobili pozniej z nia to byla pomylka. Nawet Billy zaczal wspolpracowac z lekami. Straszne. David, coz zagrany rewelacyjnie, to fakt, ale znow stal sie po prostu nudny. Jedyna postaciktora z sezonu na sezon rozwijala sie i tworzyla klimat to Claire.Nate i Ruth byli przez caly niemal czas tacy sami, co nie przeszkadzalo kompletnie, bo postac Nate byla najciekasza, a postac Ruth najbardziej irytuajaca, co dodawalo smaku to calosci.
"Lisa byla OK ale okolicznosci jej smierci... i pozniej jej szwagra... po prostu zenada." - no mówię ta postać to lekka pomyłka ;) aczkolwiek potem docenia się jej role.
Dla mnie postacie są barwne, a jednocześnie ich osobowości nie są "przesadzone" i sztuczne ;) Wolę żeby David był nudny, żeby Billy zaczął brać leki niż żeby zrobili z tych postaci kogoś nadmiernie tragicznego i oddalonego charakterem od faktycznych istot ludzkich.
zgoda, ale to serial dramatyczny ktory ma zaskakiwac, podnosic poziom adrenaliny a nie rozczulac sie nad ludzka egzystencja. Od tego sa inne seriale w stylu klan itp. Ja osobiscie bardzo lubilem postac Lisy, jej sposob wyslawiania, charakter bycia ale, raz jeszcze, ten watek ze szwagrem!!!!! Pojawil sie nagle i zniknal. Mogliby wymyslec cos lepszego, co w jakis sposob wplyneloby na akcje filmu. Jedynie smierc Lisy byla znamienna dla filmu, szkoda ze okolicznosci jej smierci zostaly tak ... splaszczone.