Czemu, och czemu ogladam te filmy na podstawie Kinga... Nie moge im nic zarzucic, procz zakonczenia. Klimat wciaga widza jak sokowirowka, zeby na koniec wszystko popsuc - zakonczenie, moze i zaskakujace i bardzo nietypowe (zaden happy-end), ale jakos nie pasujace do calosci. Podobne odczucie towarzyszylo mi podczas ogladania 'Rose Red' i 'Dreamcatcher', choc w mniejszym stopniu. Ale - polecam! Swietna 'zla' rola, ciekawe pomysly, atmosfera grozy - nie pozwalaja sie oderwac od ekranu. Ten film MUSIAL trwac az cztery godziny... Naprawde polecam, mimo dyskusyjnych koncowek filmy na podstawie Kinga maja niepotwarzalny klimat. 9/10.
no właśnie....
Witaj, pasujące - niepasujące: kwestia gustu, ale jest jakaś niewymuszona 'siła', że St.Kinga się ogląda do końca, mimo, że jest trochę kowbojskich ślimaczeń. A końcowe sceny (OK - latające/ spadające dzieci może trochę leciały monty python'em) był naprawdę dobre. Po raz kolejny okazuje się, że nasze wybory w życiu to często wybór - nie najlepszego rozwiązania - ale mniejszego (innego) zła.
A co byś powiedziała ?
A co byś powiedziała ?
A co byś powiedziała ?
A co byś powiedziała ?
Ja rozumiem po polsku, wystarczylo napisac raz ;)
Rozstania, rozwody, samobojstwa - po tym co zrobili nie mogli patrzec na siebie nawzajem ani na siebie samych. Zaprzedali dusze diablu, ze tak gornolotnie powiem. Zaufali mu. A przeciez to, co mowil wcale nie musialo byc prawda. Ale zwodzil ich doskonale. To po prostu obraz upadku czy tez/i zagubienia czlowieka.
Ale latwo bylo im dojsc do tego punktu, skoro przez tyle lat zyli w zaklamaniu. Latwo wydali na smierc (bo ten maly przestal byc czlowiekiem, wiec - jako czlowiek - umarl) niewinne dziecko. Po to zeby ocalic wlasne tylki.