Doceniam "elegancko" odtworzony klimat epoki itp, nie mniej jednak obecnie jestem na 7 odcinku, a serial tak jak sie nie rozwijal tak sie nie rozwija, a raczej ciagnie sie mozolnie. Odnosze wrazenie jakby reżyser lał przysłowiową wodę w brudnych okolicznosciach. Nie oczekiwalam fajerwerków, nie mniej jednak...
Jestem rozczarowana tym serialem pomimo wysokiej noty i pochlebnych komentarzy od "ogółu". Tom Hardy? Lubie aktora, ale jak dla mnie gra beznamiętnie.
hejterzy... specjalna nota dla was: kazdy ma prawo do swojego zdania. Nie masz nic konstruktywnego do napisania: nie pisz. Nie obrażaj dlatego, ze ktos ma inne zdanie niz ty.
Po finale obniżyłam ocenę o jedną gwiazdkę. Spodziewałam się jakiegoś wyjaśnienia , po co te "zwidy" z matką ,jakieś zaklęcia
woodoo i związek siostry ze śmiercią ojca. A tu zakończenie, jak w powieściach R.LStevensona- pokonał nieprzyjaciół i wyruszył w dalszą drogę do lepszego świata.
To wszystko co napisałaś - tak, zgadzam się: póki co wydaje mi sie jakby bylo duzo robione na pokaz, dla klimatu, ale bez ladu i skladu i powiazan jednego z drugim. Czegos ewidentnie brakuje. Kolejny sezon wiemy, ze bedzie; byc moze juz na tym przesmyku Nutka. A co do siostry - wyglada mi to na akcje "skonczmy ten wątek, bo i tak nic ciekawego tu nie wykombinujemy", lub po prostu aktorka zrezygnowala z takich czy innych powodów. ;)
mam prośbę o sprecyzwanie czego wam brakuje?? bo piszecie że "czegoś" brakuje, proszę zatem o precyję czego?
to taka zwykła ciekawość
DRUGI SEZON TO PODRÓŻ a wiemy , że nie płyną prosto do Ameryki i nie wiemy kto przezyje podróż bo wielu z nich jest ciężko rannych nawet James
a on wierzy w swoj szamanizm czy jak to nazwać najbardziej podoba mi sie jego relacja wrogo przyjacielska z Lorną , trochę przy niej połakał ;)
Mam dokładnie te same spostrzeżenia. Czekałem na rozkręcenie się akcji, ale się nie doczekałem :D Hardy jest świetnym aktorem, ale w tym miniserialu jedyne co robił to pochrząkiwał. Miał być okultyzm a było kilka słów w afrikanas, miało być brudno, ostro i przebrzydle realistycznie - było tylko brudno i błotno. Niby wszyscy się go bali i uważali za diabła, ale nikt się go nie bał (nawet dziwki nie bały się go zdradzić). Jednym słowem jestem rozczarowany. Ostatni raz tak rozczarowany byłem filmem red eye, bo okazało się, że najlepsze sceny były zebrane w trailerze żeby przyciągnąć widzów...
Jedyne co ratuje serial to czysty brytyjski, który świetnie się słucha.
dziwki nie zdradziły go dla kasy, tylko spontanicznie pod wpływem silnych emocji po zamordowaniu tego chłopca. Miałem w sumie podobne odczucia co do rozciągłości czy pewnej monotonni gdzieś tak do 3 odcinka, ale później pochłonął mnie całościowy klimat tej produkcji. Do paru rzeczy można się na pewno przyczepić (trochę jakość CGI wali po oczach), ale generalnie to bardzo,bardzo solidny serial.
A czy ja powiedziałem, że zdradziły go dla kasy? Napisałem tylko, że nie bały się go zdradzić mimo, że rzekomo wszyscy się go bali i uważali za "afrykańskiego diabła". Chwila nie chwila, emocje nie emocje ale ktoś, kto boi się czarnej magii nie podniesie ręki na maga. P.S. To nie był chłopiec, tylko dziewczynka - córka burdelmamy.
Oglądam ba bieżąco ( 3 odc) . Nie rozumiem ochów i achów nad tym serialem jest porządny , ale bez szału . Wszystko jest ok tylko , że fabuła jest jakaś mało wciągająca ..
serial nudy jak flaki z olejem zmarnowany potencjal i strata czasu. NUUUUUUUUUUUUDDDDDDDDDAAAAAAAAAAAAA
Taki sposób narracji wydaje się być cechą seriali angielskich, to samo tyczy serialu Wersal i innych nowo wyprodukowanych przez Anglików.
6 odcinek najcięższy (aż ciężko było dobrnąć do końca), a później znowu poziom wracał.
Po kiego grzyba Hardy wrocił do Londynu ? Wyjaśnić śmierć ojca ? Z tego można by max 2 odcinki złożyć.
Czepia się siostry żeby odnowić romans, ale jak ona jest w końcu chętna, to jemu się już nie chce.
Potem zaczyna podchody komu sprzedać wyspę ( ale nikomu jej nie sprzedaje ) , produkuje kilka beczek prochu ( no bo nigdzie
na świecie nie można go kupić ). Niewiele w tym sensu
Nie wiele w tym sensu, gdyż widocznie kompletnie nie zrozumiałeś jego zamiarów/planów. Wytłumaczę Ci najważniejsze rzeczy i zachęcam byś jeszcze raz obejrzał serial :)
James Delaney zanim powrócił do Londynu miał już dokładnie przemyślany plan działania. W serialu Taboo widz jest karmiony małymi kawałkami planów głównego bohetera by ostatecznie wszystko ułożyło się w logiczną całość. Serial został tak zbudowany, że jest kierowany do widza myślącego który nie potrzebuje jak dziecko wszystkiego przed nosem by zrozumieć całość.
Wyjaśnienie śmierci ojca nie było jego głównym powodem powrotu do Londynu. James potrzebował spadku ojca czyli wyspy w okół której fabuła pierwszego sezonu się toczy. O tą właśnie jedną małą wysepkę walczyło wiele stron i jak dla mnie za nic w świecie nie upchnąłbyś tego w 2 odcinkach. Widocznie nie zrozumiałeś na czym polega walka od strony politycznej.
Kolejna rzecz czyli te twoje "czepianie się siostry" jest niczym innym jak brak zrozumienia faktu, że miłość jest różna i nie zawsze obustronna. James chciał dla niej dobrze i nic więcej poza tym, żadnego romansu nie było (ukazuje to fakt, że kobiety są bardziej emocjonalne od mężczyzn).
Co do tych twoich "podchodów komu sprzedać wyspę" to odsyłam do mojego pierwszego wyjaśnienia. Nie zrozumiałeś absolutnie zawiłości politycznej wojny w której uczestniczy więcej niż jeden kraj, a także zamiarów głównego bohatera.
Jeszce a propos siostry, to taki był motyw, że odwiedził ją egzorcysta i "wypędził" złe duchy, a tak naprawdę (to moja interpretacja) zastąpił tego duszka od Dżejmsa duszkiem anieluszkiem co pilnuje piczki, żeby tamten się nie dobierał, i tak o! Kiedy J.D. w końcu chciał skonsumować ich związek zaczęły go nawiedzać jakieś wizje i się "wystraszył", w efekcie do niczego nie doszło, a w innej scenie (chyba wtedy jak ona do niego przyszła) powiedział, że to koniec i że to przez tego jej boga.
Jeszce a propos siostry, to taki był motyw, że odwiedził ją egzorcysta i "wypędził" złe duchy, a tak naprawdę (to moja interpretacja) zastąpił tego duszka od Dżejmsa duszkiem anieluszkiem co pilnuje piczki, żeby tamten się nie dobierał, i tak o! Kiedy J.D. w końcu chciał skonsumować ich związek zaczęły go nawiedzać jakieś wizje i się "wystraszył", w efekcie do niczego nie doszło, a w innej scenie (chyba wtedy jak ona do niego przyszła) powiedział, że to koniec i że to przez tego jej boga.
Według mojego zdania jest to jeden z najlepszych istniejących seriali. Pokochałem go już od pierwszej minuty i tak mnie wciągnął, że jedyne o czym mogłem myśleć to co się wydarzy dalej :) Świetnie zagrane postacie z równie wspaniałą charakteryzacją, mroczny klimat i dobra, wciągająca fabuła to największe zalety tego serialu. Jest to jedyny serial któremu dałbym ocenę 10 z racji bardzo prostego powodu, dokładnie wpasował się w każdy mój najmniejszy gust, dla mnie jest on istotą perfekcji jaką serial może osiągnąć.
Mam podobne odczucia, cała otoczka dobra, TH w swojej dobrej formie, ale serial tak jakby nie ruszał się z miejsca. Niestety mocno średni.
Cieszę się, że nie tylko ja mam takie odczucia. Serial ma parę plusów, ale ogólnie jest średni. Jak dla mnie to kuleje przede wszystkim scenariusz. Hardy powinien zostawić pisanie zawodowcom.
Masz rację -brudny, mglisty klimat, wiktoriańska Anglia, śmierć, plugastwo, polityka, rytuały, szamanizm -a wszystko jakieś takie robione na siłę - nie zaciekawia.
Może dlatego nie zaciekawia, że to nie były czasy wiktoriańskie. Akcja dzieje się na pięć lat przed urodzeniem się Wiktorii!
Największym minusem serialu dla mnie były kreacje, portrety psychologiczne bohaterów. Kobiety w tym serialu były beznadziejnie poprowadzone. Siostra James'a to jakaś porażka, zapamiętałam tylko jej wyłupiaste oczy, zero charakteru, jednowymiarowa wydmuszka, z drugiej strony jeśli tak kiepsko była napisana ta postać, to trudno się czepiać aktorki, że nie wykrzesała z siebie więcej. Co do Helgi to tutaj też mogli to lepiej rozegrać. Podobnie z Brace - myślałam, że zna więcej sekretów Delaney'ów, tymczasem ta postać nie wnosi tak na prawdę nic nowego do intrygi. Brakowało mi również jakiegoś zarysu relacji Lorny z ojcem James'a itp., co pokazałoby jakim człowiekiem jest Pani Bow. Rozumiem, że serial nie jest dramatem psychologicznym, jednak mimo wszystko mogli lepiej poprowadzić niektóre postacie.
Ostatecznie serial oceniam na 7 za świetny klimat i muzykę oraz grę Jonathana Pryce'a. Być może 2 sezon będzie bardziej dopracowany.
Dokładnie, bardzo się zawiodłem. Liczyłem na świetny serial, a dostałem nudną i naciąganą rzecz ze średnią rolą Hardy'ego. Na plus świetna muzyka i i wykonanie. Dobrze, że nie będzie drugiego sezonu.
To super, ale ktoś to potwierdził? Ktokolwiek? Śmiem wątpić, skoro sezon 2 Taboo pojawił się w rankingu typu "seriale do obejrzenia w 2018" ledwo wczoraj.