Naprawdę nie wiem jak można krytykować ten film za to, że nie oddaje w 100 % życia obozowego. Przecież na samym początku twórcy podkreślają, że nie wszystko może się zgadzać - uważam że to fair. Uważam, ze film i tak był bardzo mocny, było dużo w nim okrucieństwa - jeśli miałby wiernie oddawać to co się tam działo być może mało kto byłby w stanie to oglądać. Uważam, że musieli to nieco złagodzić. A po co? A no po to, że rzeczywistość też jest taka że nawet w takim miejscu jakim jest piekło można znaleźć miłość.
Dziwię się, że ten film ma tak niską notę. Jest przepiękny, mądry. Ukazuje złożoność natury ludzkiej. Ludzie w obozach potrafili się też śmiać, zartować a nawet zakochiwać i gadać o głupotach. Jak dla mnie niesamowicie udało się twórcom oddać klimat obozu... Boże... to straszne... nie wiem jak oni to zdołali nakręcić. Niektóre sceny były tak straszne że utknęły mi w pamięci. Na serio komuś tu było za mało? Ktoś się czepia że w obozie nigdy nie było możliwe to czy tamto... Ludzie, zlitujcie się. Czepialstwo nad drobiazgami przesłoniło wam wartość i całokształt tego filmu. Dla mnie to oczywiste, że żeby film był znośny, na potrzeby opowiedzenia tej historii mogli nagiąć niektóre fakty - nikt tu nie umniejszył w tym filmie zbrodni nazistów. Wręcz przeciwnie, oddano hołd ofiarom. To się czuję, to widać.
Jestem pod wielkim wrażeniem tej produkcji, tego jak oni to wszystko oddali, przykro mi że jest niedoceniona. Ehh...
Te „tak strrrrrraszne sceny, że aż utknęły w pamięci” nawet nie stały obok rzeczywistych realiów agonii obozowej. Jeśli więc trzeba tworzyć realia na nowo, żeby nie zestresować widza prawdą, to może jednak obóz śmieci nie jest właściwym tłem dla fikcyjnej opowiastki o opychaniu się czekoladą i kiełbasą do rytmu barakowego seksu…?