Tchnie takim ładunkiem pozytywnych emocji, że błogi banan nie schodził mi z twarzy, kiedy jednym ciągiem oglądałam dostępne odcinki. Jest tam jednak również miejsce na życiowe dramaty, relacje międzyludzkie w prawdziwym wydaniu. Odcinki nie są osobnymi historyjkami, jest ciągłość, która pozwala dostrzec głębie postaci, ich rozterki oraz motywacje. Ustrzeżono się przesady, a humor jest na świetnym poziomie. Istnieje tylko jeden serial, który wzbudzał we mnie tak pozytywne emocje i jest to "Przystanek Alaska". Pozornie niepodobne i dzieli je wiele lat, a jednak było to moje pierwsze skojarzenie i przy nim pozostanę.
Po pierwszym odcinku obawiałem się, że serial pójdzie w "głupkowatą" stronę, jadąc wyłącznie na różnicach pomiędzy amerykanami a Brytyjczykami, a tu taka miła niespodzianka!