Po pierwszym sezonie spodziewałem się czegoś ciekawego o życiu wilkołaków, stadzie, walce o władzę w nim, czy choćby zwierzęce zachowania. Sorry, ale lepiej to przedstawia głupi serial True Blood czy choćby serie o wampirach typu TVD/TO. Nie ma tu walki ze zwierzęcą naturą, chęci zabijania, mordu. Co mamy w zamian?
W każdym sezonie, pojawiające się coraz to nowsze istoty ponadnaturalne, jakieś kitsune, doktorzy strachu, banshee(O KURDE! oO naprawdę?), himery, nogitsune, druidzi, kojoto-wilki, pumo-wilki, pustynne wilki, prawdziwe alfy, różne kolory oczów, łowcy potworów różnej maści(meksykańcy), berserkerzy, jakiś koleś co się w ogień zmienia(aka fantastyczna 4)... nie będę wymieniał, ale pewnie znalazłbym jeszcze cały zwierzyniec różnych stworzeń.
Akcja serialu męczy, wszystko od sezonu 1 idzie na najwyższych obrotach, minimum relacji osobistych, gwałtowna muzyka, kolejne trupy. Szpital i szkołę w tym serialu, można nazwać trupiarnią. Wszyscy za to pracują jakby nigdy nic i to dla nich codzienność. Nawet w Baltimore nie mają tyle trupów codzień.
Serial sieje też gejowską propagandę, w każdym odcinku musi być para gejów. Całość serialu, to kryptopropaganda MTV do odmienności, rasowej i seksualnej.

Pierwszy sezon tak, reszta jest ochydna...