Nic się nie zmieniło. Przy całej mojej sympatii do Scotta, chyba nigdy nie było bardziej pierdołowatego głównego bohatera. Niby coś tam walczy, ale zwykle dostaje wciry. Żadnej zmiany w wilka, żadnego znaczącego zwycięstwa na jego koncie. Szkoła wciąż nie skończona, ale jest już w ostatniej klasie.

Allison nie wróciła, ale aktorka zagrała jej krewną, która żyła na długo przed akcją.

Ogólnie radzę nie wracać do serialu. Pełno tu teraz wersji 2.0 głównych bohaterów z pierwszych sezonów, mamy tu więc drugiego Scotta i Allison oraz ich słodko-pierdzącą miłość instant, która pojawiła się po latach nienawiści i przerodziła w tró love w zaledwie trzy odcinki. Mamy też nowego Stilesa i Danny'ego w jednym. Na plus to, że ta postać chociaż jest zabawna. Nie ma Dereka, jest jego kuzynka kojotołak oraz jej mamusia, która z profesjonalnym zabójcą ma wspólnego tyle, co ja z poławiaczem krabów - czyli są ludźmi.

serial opiera się na współpracy wszystkich bohaterów, sam Scott jest słaby jako "prawdziwy alfa" i jak walczy w pojedynkę nawet z jakimś silnym betą to obrywa niemiłosiernie i tak scenarzyści pisali sceny, żeby zawsze ktoś Scotowi pomagał lub też wykazywał się sprytem, kombinował bo bez tego to w pojedynku jest cienki i tak naprawdę najlepiej na alfę nadawałby się Isaac Lahey ma odpowiednią posturę i nie wygląda jak dzieciak a zamiast Alisson laską Scota powinna być Jennifer Blake