No dobrze, a więc przeczytałam ten oto wywiad i pomyślałam, że się podzielę. Dla tych, którzy średnio
orientują się w angielskim mowa jest o Crystal, jej odejściu z serialu, scenie z Caitlin w odcinku z rave
party, która jak sam Dylan mówi "nic nie znaczyła", Malii, która w finałowym odcinku ma się nie pojawić, za
to w sezonie 4 jej postać ma występować regularnie, Stydii, Stereku, a właściwie jego braku i "Stalii", że
się tak wyrażę. http://tvline.com/2014/03/24/teen-wolf-season-3-finale-spoilers-dylan-obrien-int erview/
Jeszcze tak ode mnie parę słów, jeśli kogoś będzie interesowało, co mam do powiedzenia. Potwierdziły
się moje przypuszczenia, w związku z czym żegnam się z serialem, myślę, że już najwyższa pora, biorąc
pod uwagę fakt, że kolejny sezon ma się skupiać na postaci Lydii, czego ja osobiście nie zniosę. Ciąg
dalszy dotyczy Stereka, więc jeśli kogoś to nie interesuje, proszę nie czytać.
Nie będę też ukrywać, że jednym z głównych powodów, dla których zaczęłam oglądać TW był szum wokół
Stilesa i Dereka. Co tu dużo mówić, jestem rozczarowana, bo dopóki było dobrze, to było dobrze.
Rozumiem, że nie chcieli łączyć ze sobą tych dwoje, naprawdę, ale interakcje, które mieli w 1 i 2 sezonie
były naprawdę na wysokim poziomie. Twórcy chyba nie przewidzieli, że skupią na sobie taką uwagę
czymś, czego zupełnie nie planowali i Jeff postanowił się obrazić w zamian nie dając nam nic.
Strata Allison oznacza stratę dynamiki między Allison a Scottem, Allison a Isaakiem, Allison a Lydią, co
znaczyło wbrew pozorom naprawdę dużo. I w tym momencie twórcy serialu strzelili sobie w kolano, bo
jestem ciekawa, jak serial poradzi sobie dalej likwidując jedną z głównych kobiecych postaci i jeden z
głównych pairingów w ogóle, nie mówiąc tylko o Teen Wolfie.
Myślę, że wszyscy wychodzą z założenia, że im mhoczniej, tym lepiej, bo można odciągnąć uwagę od
rzeczy istotnych; im więcej nowych postaci, tym lepiej, nikt nawet nie zauważy, że nie podomykało się
miliona poprzednich wątków, a śmierci zostały zamiecione pod dywan.
Szczerze, nie oszukujmy się. Ponad 60% widzów to fani samego Stereka. To 60% zabierało głosy
wszędzie. Na Twitterze, na Facebooku, w przeróżnych ankietach fani głosowali, aż im palce drętwiały. A
twórcy interesowali się tym tylko wtedy, kiedy trzeba było wygrać kolejny konkurs lub podnieść
oglądalność.
Wydaje mi się, że cały sezon był jednym wielkim eksperymentem, mającym na celu sprawdzić, jak serial
sobie poradzi bez interakcji Stiles/Derek. Cała ta sprawa z Malią, wplatanie coraz więcej akcji Stiles/Lydia,
cóż... I'm out.
Jestem zawiedziona, ale głównie sobą, bo przez cały ten czas zawsze miałam tę nadzieję, że może
chociaż ten bromance, może cokolwiek. Twórcy widocznie wychodzą z założenia, że najlepszym
sposobem na wyjście z sytuacji było całkowite unikanie tematu i kompletna ignorancja, bo jak inaczej
wytłumaczyć 12 odcinków bez absolutnie choćby jednego momentu w tym samym kadrze?
Także, wyładowałam swoją frustrację, ostatni odcinek obejrzę, bo nie lubię zostawiać spraw
niezakończonych, obejrzę też aftershow, bo uwielbiam obsadę TW, ale nie będę was już męczyć na tym
forum, a jeżeli zabiją Dereka, to nie będę miała już kompletnie żadnych wyrzutów sumienia i będę
wiedzieć, że nawet nie ma do czego wracać. Wszystkim, którzy dotrwali do końca życzę udanego seansu :)
Mogę poradzić więcej dystansu do siebie i innych; żyj i pozwól żyć ... itp. itd.
Jeśli człowiek nie krzywdzi drugiego czynem lub słowem, to człowiekowi wolno postępować wg własnych upodobań i przekonań. Proste. Dawniej homoseksualizm/sodomia uważany był za przestępstwo ścigane prawnie. Teraz jednak mamy XXI wiek, ludzkość zweryfikowała swoje poglądy. Zdarza mi się spotykać ludzi, którzy mają sporo do nadrobienia.
Nie zawsze rozumiem co piszesz, ale to, że Sterek i Destiel sprawia Ci ból, to zapamiętałam. Pragnę więc Cię uspokoić: Sterek i Destiel to zjawisko nazywane slashem (jeśli mylę termin, niech mnie ktoś światły poprawi). Innym zjawiskiem internetowym jest trolling, cyberstalking, czy przyjemniejsze: shiping oraz mój osobisty faworyt spoiler-ing XD. Otóż można tę wyliczankę kontynuować dopisując dalej slash-ing. Jest to zjawisko, które powstało wraz z rozwojem Internetu. "Postępu nic nie powstrzyma! Bo tak się rodzi nowy świat." Slash to nie jest nic złego. Normalne, niegroźne zjawisko. Zupełnie nie ma powodów, by się przejmować. Należy nauczyć się z tym żyć, może unikać, omijać szerokim łukiem, przejść na drugą stronę ulicy - tam przecież też jest sporo miejsca.
A co do obrażania: użyłaś słowa :dziewczynki w kontekście sugerującym znaczenie negatywne. Przeczytaj czasem swój post w celu wyłapania podobnych kwiatków.
Polecam filmy genderowe. Ostatnio filmowi W imię udało się zmienić myślenie mojego kumpla (mi się nie podobał, ale ja nie o tym XD) Poleciłabym Woodsmana z Kevinem Baconem, ale do tego to chyba potrzeba na prawdę otwartego umysłu.
Już kończę, bo taki elaborat mi zaraz wyjdzie, że nikomu nie będzie się chciało go czytać XD
Maasz rację w tym co napisałeś/aś. Użyłam słowa dziewczynki w kontekscie negatywnym - tak, zrobiłam to świadomie. Przeczytaj jednak, który to jest mój post. Ja się poczułam obrażana już w 1 poście "koleżanki" i stąd mój atak. Mówi się ponoć, że najlepszą obroną jest atak. W tym momencie stałam ja przeciwko innym fanom shippingów i innych slashingów męskich. I znowu - poczułam się jak nienormalna tylko dlatego, że nie adoruje związków facet-facet. Ja pierdziele. Po prostu fajnie byłoby tytułować takie tematy, żebym wiedziała na czyje podwórko wchodzę -_-
Chodziło mi tylko o to, że domagasz się by zachowywano się w stosunku do Ciebie kulturalnie, bez obrażania, podczas, gdy Ty sama obrażasz. Emo_waitress niczego takiego się nie domagała, toteż. Poza tym po przeczytaniu kilku postów widać, że emo_w. jest tym typem osoby, który nie zwykł (tak jak ja) owijać w tzw. bawełnę. Dziewczyna wali prosto z mostu.
Ale zupełnie nie przejmuj się moim gadaniem. Na prawdę, przyjrzyj się bliżej kulturze gender (włączając feminizm) - to poszerza horyzonty. Wszak nikt nie chce być człowiekiem ograniczonym.
Najlepszą obroną atak? Tak. Ale jeśli walczymy na argumenty. Homoseksualiści mogą zawierać związki/homoseksualiści nie mogą zawierać związków; mogą adoptować dzieci/nie mogą; forumowicze mogą shipować co im się podoba/nie mogą - to są tematy. Argument typu - wolno mi myśleć tak jak mi się podoba nie jest godzien żadnej dyskusji. To tylko punt wyjścia.
Sory, jeśli poczułaś się urażona, ale starałam się tylko zaradzić Twoim problemom (i byłam w tym szczera - mam jednak wrażenie, żeś twardy materiał). Żegnam, bo czuję, że się rozgadałam bez sensu. Pozdr.
To mnie rozbawiłaś :D Rozumiem, że ktoś może nie być fanem oralu czy BDSM, zwłaszcza tego ostatniego, bo to jednak ostre zabawy seksualne typu podduszanie czy odgrywanie scen gwałtu, ale co w tym jest z dewiacji? Seks jest dla ludzi i każdy może go uprawiać tak jak chce o ile nie krzywdzi przy tym drugiej osoby. Jednym wystarczy misjonarka przy zgaszonym świetle i pod kołdrą, a inni lubią zabawy z nożami i krwią. Najważniejsze to nie zaglądać nikomu pod kołdrę.
Może faktycznie trochę za mocno to opisałam, tylko po prostu denerwuje mnie właśnie najeżdżanie na fanów dlatego, że nie chcą aby ich ulubiona postać była na siłę pchana w ramiona osoby tej samej płci... Co twórcy zrobią, to zrobią, ale serio zdenerwowało mnie to, że tak bardzo głośno jest ostatnio o łączeniu w parki gejowskie bohaterów seriali/filmów... Gdzie nie wejdę to się oburzają, że twórcy nie robią tego, co chcą fani...
Oburzają się, bo teraz mają większą szansę na to, że ich para dojdzie do skutku. Homoseksualizm już nie jest traktowany jako coś okropnego i zakazanego(chyba że mieszkasz u Arabów albo w Rosji), dlatego ludzie chcą, by takie pary pojawiały się w telewizji, zwłaszcza po tylu latach przedstawiania gejów jako zniewieściałych facetów, a lesbijek jako typowych chłopczyc, które są za brzydkie, by mieć faceta.
Łączenie w pary Dereka i Stilesa czy Dean i Castiela to shippowanie jak każde inne. Jasne, że niektóre pary pozostaną nimi tylko w wyobraźni, bo są wyraźnie przedstawione jako hetero i wyraziły to dobitnie(ja sama shippuję Gibbsa i Tony'ego z NCIS, czy Thora i Lokiego choć wiem, że nic z tego nie będzie), ale gdy taki Stiles czy Dean pokazują, że mogą ich podniecać mężczyźni, a taki Castiel w ogóle nie przywiązuje do płci wagi, to istnieje duża szansa, że para może stać się kanonem. I nie ma co się oburzać na to, że ludzie tego chcą. Mulder i Scully też nigdy nie mieli być parą, ale jednak się nią stali, bo fani tego chcieli. I nie, argument, że oni byli mężczyzną i kobietą nie ma tu nic do rzeczy, bo teraz fani mają takie samo prawo prosić o coś takiego w przypadku pary slash, zwłaszcza jeśli ma to podstawy.
*oklaski*
Nie czytałam tego wywiadu, bo nie chcę się denerwować. Ale widziałam wczoraj szum na tumblru, wściek fanów na wiele rzeczy, min. na scenę z rave'u, która "nic nie znaczyła". To po uj ją dali?
Zgadzam się w kwestii obrazy na fanów Stereka i ich ukarania w tym sezonie rozdzieleniem D i S oraz popchnięcia ich w seks z babami. Jak napisałam wyżej, lepiej uprawiać seks będąc chorym, niezbyt przytomnym, w psychiatryku, po śmiertelnej walce, z osobami, których się zupełnie nie zna, ale najważniejsze są KOBIETAMI - maczyzm, hetero męskość - zachowana. Uchowaj Odynie, żeby rozwinąć chłopaków w relacji między sobą (nawet niekoniecznie miłosnej).
Zgoda wobec chamskiego pozbycia się Alisson. Kolejne zabicie kobiecej postaci. Tak samo odnośnie zapełniania nowymi postaciami i wątkami TW, pozostawiając stare nierozwinięte. Derek stoi w miejscu od dłuższego czasu, tak samo inni. Ale wciąż dodawane są niewiele różniące się miedzy sobą postaci. Po co zabijali Alisson, skoro na jej miejsce są dwie jej kopie? Nie lepiej było ją zostawić I ROZWINĄĆ?
Fani Stereka są od wykonywania brudnej roboty, od głosowania i od darmowej reklamy w necie. Ale są najgorzej traktowanym fandomem ze wszystkich, które znam. Tylko tu twórca nie flirtuje z fanami (jak choćby i Fuller od Hannibala), tylko tu aktorzy są przymuszani do uczestnictwa w queerbaiting dla wymiernych korzyści, a nie dla zabawy, tylko tu główny aktor może powiedzieć najbardziej brutalne i chamskie hasło pod adresem głównej siły fandomu bez żadnej reakcji i konsekwencji ze strony twórców i producentów.
Homo-shipy istnieją chyba w każdym fandomie. Czasem są dyskretnie ignorowane, czasem adresowane z klasą przez twórców i aktorów, czasem oni sami zabawnie w tym uczestniczą :) Zdrowe, normalne podejście do fanów i ich twórczości, bez zachęcania, ale bez unikania i udawania, że nie istnieją, jasny przekaz szacunek i sympatia, wszystko to przekłada się na ich oddanie i wierność. Histeryczne zaprzeczanie shipu, na przemian z "być może, kto wie, na wszelki wypadek głosujcie tu i tam, róbcie reklamę Murzyny", aroganckie i oczywiste, nie pozostawiające żadnych wątpliwości fak ju rzucone w twarz fanom poprzez całkowite rozdzielenie największego shipu serialu... jak mamy na to patrzeć? Nawet nie będąc fanką Strereka poczułabym współczucie dla tych fanów, którzy są traktowani w taki sposób.
Wiesz co, najbardziej mnie irytuje to zaprzeczanie. Niejednokrotnie wystąpiły podpowiedzi, pierwsza chyba w 3 odcinku 1 sezonu, gdy Stiles zaczął własnowolnie wypytywać o to, czy Danny-Gej uważa go za atrakcyjnego. Nie sądzę, żeby chłopaka hetero w wieku 16 lat, przechodzącego okres dojrzewania i odkrywania swojej seksualności interesował taki fakt. Potem było mnóstwo innych scen, których w tym momencie nie chce mi się wymieniać, ostatnia słynna scena z Caitlin. Znam facetów, którzy nawet poczuliby się urażeni takim pytaniem, ale na pewno każdy z nich bez wahania odpowiedziałby: Nie, nie interesują mnie chłopcy. Więc jaki był sens wprowadzania tych wszystkich sytuacji, skoro "nic one nie znaczyły"? Może niech Jeff przestanie nam wmawiać, że to my wymyślamy sobie rzeczy, a zacznie pisać sceny, które nie są dwuznaczne? Nie, on woli karmić wszystkich fałszywą nadzieją, bo może kiedyś coś..
Jestem już tym zmęczona, głównie dlatego, że pozwoliłam sobie myśleć, że wszystko potoczy się inaczej. Nie oszukujmy się, bez fanów Stereka TW byłby kolejnym serialem dla nastolatków klasy c, zakończonym prawdopodobnie po 2 sezonie. Jeff i inni twórcy mają za zadanie utrzymać zainteresowanie widzów, to jest ich praca. Ja już nie widzę żadnego powodu, dla którego miałabym być nim zainteresowana, dlatego zdecydowałam się zrezygnować, nie chcę zapamiętać serialu gorzej niż dotychczas.
Ooo, scen sugerujących biseksualizm Stilesa było dużo, ktoś kiedyś zrobił zestaw i było tego sporo. Podłączam się do pytania: skoro to wszystko jest nieważne i Stiles jest hetero - to po co to wszystko?
Mnie też wkurza takie mamienie, zwodzenie fanów, sceny na łodzi, a potem trzask po pysku hasłami o byciu "delusional", dorabianiu i dopatrywaniu się czegoś, czego nie ma itd. Tylko w 3 sezonie słyszałam od Jeffa odnośnie Stereka raz "kto wie?" , a raz "to się nigdy nie stanie". O co kaman?
Sterek był jednym z wielu prężnych fandomów istniejących na necie. Do drugiego sezonu trzymał się dziarsko, nikomu nie wadził, wciągał nowych fanów (ja wpadłam przez Stereka i humor widziany na gifach ^^), wszystko było spoko. Ale potem zaczęła się jakaś dziwaczna histeria z dupy i nagle Sterek stał się persona non grata, na gwałtu narzucono byle jaki hetero seks u D i S (co jeśli się nie mylę nie spotkało NIKOGO w tym sezonie, tylko ich, co ja mówię - chyba w całym, serialu!) a na koniec pojechano po bandzie całkowicie rugując z fabuły relację D&S. Znowu - jako jedynych w całym serialu.
Wystarczyło zostawić Stereka w spokoju i dalej robić swoje. Tak jak to jest z Destielem (czy usunięto Castiela z obecności Deana? nie, dalej robią do siebie maślane oczka) i całą masą innych shipów. Zostawić w spokoju i uszanować. Tyle.
Dołączę się do dyskusji na temat TW i Stereka.
Nie trzeba by się specjalnie wysilić aby wiedzieć że ostatnia scena w 24 odc miała pomóc znów przyciągnąć fanów Stereka, którzy mogą być zainteresowani tym że Derek śni o Stilesie(przecież Derekowi mógł się przyśnić każdy nawet Papa Smerf ;/). Jeff bawi się fanami jak chce tylko ten serial jest dla fanów więc czemu on robi wszystko pod siebie. Rozumiem homoseksualizm widocznie nie jest dobrze widziany przez amerykańskiego widza no ale dajcie spokój Stiles i Derek nie muszą mieć płomiennego romansu wystarczy przyjaźń ale i nawet to zostało nam odebrane.
I ludzie to wzięli z pocałowaniem ręki, wznosząc okrzyki wdzięczności i dziękując pukka sahib. Widzę na tumblru piski, że aj waj hurra Stiles jest kotwicą Dereka, bo to o nim śnił w chwili stresu.
I se myślę, czy wyście zapomnieli o wszystkim co do tej pory było? Wczoraj był bek i wygrażanie pięściami a dziś po jednej marnej scenie już wszystko jest miłe, różowe i błogie?
To jest dla mnie jakiś kosmos. Scott nie potrzebuje kotwicy, a Derek jest taką dupą i złamasem, że musi mieć?
Derek nie potrzebuje kotwicy, on potrzebuje przyjaznej duszy, nie takiej, która leci do niego, jak coś trzeba, jak pasuje komuś skopać tyłki, ale poza tym to siedź cicho w lofcie. Derek potrzebuje PRZYJACIELA, żeby miał obok kogo walczyć, z kim pogadać od serca, kogoś, kto okaże bezwarunkowe wsparcie, ale też kim pograć w plejstejszyn.
Stiles nadaje się do tego wprost idealnie, bo jest CZŁOWIEKIEM. Nie ma wiec dwuznacznej relacji jak z innym wilkołakiem, gdzie dochodzi biologia. Mogłabym też dodać Chrisa, jak się zignoruje jego status Łowcy.
Nawet to, co było wszak normalne w 1 i 2 sezonie, czyli zwyczajna relacja między dwoma ludźmi, zostało wycięte i wypalone do zera z fabuły. Ale wystarczy jedna scena i wszystko jest lodzio-miodzio panowie.
'ludzie to wzięli z pocałowaniem ręki'
O ... nie wiedziałam, że się sprawy tak mają!
Ja machnęłam sobie ręką na to wszystko, bo niech już będzie temu Jeffowi. Wygrał. Wojnę z fanami. (Ale po co on w ogóle z nimi walczył to nie wiem.) Ja przyjęłam tego smętnego kwiatka na zakończenie, bo aż tak mi na nim nie zależało (a jak już jest to przecież nie wyrzucę), ale teraz zaczynam dostrzegać ogrom problemu. Biedne, małe nastoletnie serduszka. Jeff musi się świetnie bawić.
A sama scena - w sumie to ze spokojem mogłaby nie pochodzić z serialu, a z jakiegoś fanfiction (i tam pasowałaby chyba nawet lepiej, bo tutaj to jakby trochę inna bajka po tych wszystkich rozdmuchanych tragediach, jakoś tak OOC). I wcale nie wydaje mi się, że to takie nielogiczne, że Derek wywnętrzał się właśnie Stilesowi. Stiles też swego czasu miał problemy z odróżnieniem jawy od snu. A tak ... tu mi się wkrada nielogiczność. Skąd Derek wiedział w jaki sposób Stiles odróżniał rzeczywistość od snu? Przegapiłam coś?
Ale może rzeczywiście nie wiem co mówię :/
Twoja alegoria trzydniowego tulipanka jest git i ją uwielbiam :D
Otóż i nie przegapiłaś, już to zostało na tumblrze wyjaśnione, że Derek musiał się spotkać ze Stilesem "poza ekranem" i odbyć z nim rozmowę od serca. Poza ekranem. Bez udziału wścibskich widzów :D
A tak na poważnie, to ktoś już kiedyś zasugerował, że istnieją sceny z Derekiem i Stilesem, tylko nie wchodzą one w czas antenowy serialu. Wywnioskowano to na podstawie wypowiedzi Tylera i Dylana, którzy na początku sezonu mówią o istnieniu pięknych, wzruszających scen Sterekowych - których potem nie ma.
'Derek śni o Stilesie' - i to jest dokładnie mój niechlubny przypadek. Widać jestem ciemna masa XD Cały odcinek czekałam na scenę, która umożliwiłaby mi bezbolesne pożegnanie się z TW. I taką scenę dostałam. Już od jakiegoś czasu wiedziałam, że to już koniec mojego oglądania tego serialu. Widać już dokładnie, że twórcy cisną, żeby było mroczno, straszno i poważnie. Zdania nie zmienią, bo wszak im wskaźniki skoczyły w tym nieszczęsnym sezonie. Dla mnie taki klimat w TW to paradoks. Ja wysiadam. Pokomplikowali sprawy i powychodziły im okropne uproszczenia. W komedii uproszczenia są ok, ale jak ktoś wprowadza takie coś do dramatu to mnie to denerwuje. Nie wiem, czy moje gadanie ma sens. Chciałam rzec, że jeśli spodziewałam się sceny sceny sterekowej to właśnie takiej jak była - coś na zasadzie - no dobra, oto macie - czekaliście cierpliwie do samego końca i opłaciło się, prawda? W następnym sezonie też będziecie musieli sobie poczekać do ostatniej minuty ostatniego odcinka - no ktoś musi te wskaźniki oglądalności nabijać cały sezon. Typowe zagranie.
I jeszcze jedno. Jak posty na forach i pomysły fanów zaczynają być ciekawsze od samego serialu, to znak, że trza się zwijać.
Sama nie wiem dlaczego zaczęłam w ogóle 3b oglądać. Przecież jeszcze w grudniu byłam perfekcyjnie niezainteresowana.
No, pogadałam sobie.
Bardzo by mi się podobało jakby Derekowi przyśnił się Pana Smerf. Albo Maruda XD I tak już postać jest lekko nadgniła, dlaczego by nie wprowadzić jakiegoś elementu groteski? Derek z tajemniczego gościa mieszkającego z ruinie, potem gościa, który balansował na granicy dobro-zło stał się dziwną mieszkanką bezpłciowej materii. He lost his balls. W tym sezonie uczynili z niego jeszcze Mistrza Yodę/Miyagi. 50 twarzy Dereka. Dosłownie.
Jak ktoś zabrnął do końca moich wywodów, to gratuluję cierpliwości XD
Ja dotrwałam do końca wywodów :)
Rozumiem cię, bo mi też serce pikło, jak zobaczyłam tę scenę. W końcu RAZEM. Ale treść nie powaliła, bo nie była o Dereku i Stilesie, tylko o Kate. Tym bardziej nie kapuję pisku fanek, skoro ta scena była o KATE, nawet nie o samym Dereku, ludzie kochani, otrzeźwijcie.
Wiem jak się czułaś pod koniec 3A, bo miałam tak samo. Ale potem z ciekawości odpaliłam 3B i z małymi wyjątkami było zaskakująco dobrze. Był humor, tajemnica, pączkujący niepokój, relacje między bohaterami - poczułam ożywczy powiew starych sezonów.
Po Dereku też mam smuteczek. Taki fajny gościu był. Za każdym razem, kiedy widziałam, że już już coś wychodzi z tej pustej, atrakcyjnej skorupki.. oj jednak nie wyszło.
Jakbyś była ciemną masą, to byś latała teraz pod sufitem na tęczowym jednorożcu, jedząc różowe kapkejki i spoglądała z ufnością w Sterekową przyszłość, bo Dereczek I Stilesiątko dzieliło razem to samo pomieszczenie. To musi być LOOOOVE.
Ale po tulipanku wiedziałam, żeś jasna masa :)
echem ... jeśli czarna masa wozi się jednorożcami to może rozważę jednak zmianę barw klubowych :D chociaż nie wiem jakby to na mieście przyjęli. może lepiej nie kusić losu.
... i ... dziękuję za docenienie tulipanka. To bardzo wdzięczny kwiatek. Choć niezbyt żywotny.
... a Twoje wypowiedzi bawią mnie za każdym razem. Mam wrażenie, że zdarza mi się zapożyczać małe co nieco :P. Szkoda, że się tu nie przyznaje nagród dla Forumowicza Miesiąca, czy coś w tym guście XD
Posłodziłam za bardzo? Ale tam, cukier jest przecież zdrowy :)
O scenach, które nie weszły w czas antenowy słyszałam. To znaczy ogl./czyt. gdzieś jakiś wywiad z Tylerem opowiadającym o jakiejś scenie (chyba mówił w l. poj.), która jego zdaniem była całkiem przyjemna. Jeśli było tego więcej to ja sobie teraz życzę to zobaczyć. Wolałabym Sterekową komedię, ale jak ma być wzruszająco to przecież nie będę narzekać.
http://28.media.tumblr.com/tumblr_lqje4gSLEu1r1fsuro1_500.gif
Ach gdzie te czasy, kiedy w BH dzieci można było Derekiem straszyć ... no to jest dopiero wzruszające :D
No tak, ale chcieć to sobie można :D Trudno, nie ma co walczyć z Jeffem. W końcu to jego zabawki.
Możesz słodzić ile chcesz, ja cię na pewno nie będę powstrzymywać, bo w końcu CUKIER KRZEPI !!
Pozwolę sobie odwdzięczyć tym samym i rozpruję torebkę cukru po twoim kompie, lubię twoje posty, bo masz takie same skłonności jak ja do pisania obrazami, czyli dokonujesz wizualizacji swoich uczuć, jak np. z tym maratonem i tulipankiem :> kawaii, me gusta!
Ja sobie wczoraj w ramach odtrutki, detoksu i poratowania zdrowia samowolnie i nielegalnie wypisałam skierowanie na pobyt w Sanatorium dla Prawdziwych Wilków i spędziłam godzinkę na jutubie odpalając the best of Stiles, Derek, funny moments, Danny, sour wolf, co tam wpadło pod rękę. Urządziłam sobie jeden wielki totalny wank fest, że sobie pozwolę na męskie porównanie. Z jednej strony czuję się lepiej, ale z drugiej strony uświadomienie sobie faktu, że 99% scen pochodzi z 1 i 2 sezonu wpłynęło na mnie z deczka depresyjnie...
Błożesz, jak zobaczyłam to cudowne rozedrganie wygolonego, chudego Stilesa, jak zobaczyłam WILKA w Dereku, tę jego kuźwa MINĘ, która powoduje kisiel w majtkach... gdzie to się podziało? łapać złodzieja!
czyli wizyta w Sanatorium niezbyt udana ...
... i widzę, że miny Dereka zasługują na moją osobną uwagę, bo niegdyś były dobre, oddawały charakterek, a teraz? Teraz mam wrażenie, że Derek ciągle się czemuś dziwi (a dziwi się nawet jak się czymś martwi - np. scena śmierci bliźniaka).
'Scott? co się znowuż stało?' 'Pete? co cię tu przywiało?' '... o ... bliźniaki ...!' - No tak to mniej więcej wygląda statystycznie. Ale są wyjątki. Zapamiętałam, że się Derek raz uśmiechnął jak gadał z Chrisem przytwierdzonym do krzesełka. I ładnie się zaprezentował tam. Uśmiechnął się jeszcze, gdy przybył odwiedzić nauczycielkę w szkole (sezon 3a). Pamiętam bo tamten uśmiech troszkę złamał moje małe serduszko.
A więc aktor potrafi grać więcej niż tylko zdziwienie XD Gdzie więc tkwi problem? A tak, to ja się skupiam za bardzo na jednej postaci, podczas gdy w TW jest ich cała kupa. Tak, teoretycznie mogę zacząć analizować miny i osobowość Malii na przykład. Ale właściwie co tu analizować :P
Coś ciężko mi przychodzi rozstanie z TW i z forum XD. Też sobie zafunduję Sanatorium, to może mi się poprawi.
Najlepsza scena Dereka w całym 3 sezonie, to kiedy wystraszył dzieci na Halloween.
Druga to ta miłosna z Chrisem na posterunku.
Ale ten miły dla oka i serca permanentny kwas i wku*w z odcieniami grumpy cat na mordeczce - to se ne wrati.
http://media.tumblr.com/tumblr_mbehraDI3M1r2rs87.jpg
OMG. To. Jest. Piękne. Można się zapłakać ze śmiechu XD Dzięki. That made my day. Jestem absolutną fanką grumpy cat, ale w takim zestawieniu jeszcze go nie widziałam.
No powiedz, czy ta podkówka, te rozdęte chrapki, ten wilczy wzrok - no czy to cię nie rajcuje? Kto to zabrał? Łapać złodzieja!
Nie rozumiem twórców - przecież to TO uwiodło fanów!
W ogóle tak patrzę na jutubie i dochodzę do wniosku, że Derek tylko w wątku swojej rany miał więcej scen, materiału mówionego i więcej do pokazania, niż chyba w całym 3B :O
Kto zabrał? No, to pytanie powinno się zadać samemu zainteresowanemu. W końcu to jego chrapki i jego podkówka (maingot - jest dzień po, a mnie to ciągle bawi XD). Niech powie kto mu to zrobił. Niech ktoś dla odmiany ruszy takie pytania zamiast ciągle męczyć gościa o żel we włosach.
Suma: jak 'miny' zapadają w pamięć, tak jak zapadają, to znaczy, że aktor ma bardziej plastyczną twarz, niż się pozwala myśleć w S3. (I zupełnie zapomniałam o scenie z Halloween! Była jakby z innej bajki.)
Pytanie: Skąd my wiemy, że Dereka czeka romans w S4? (wszak temat o spoilerach, a przeczytałam właśnie w innym temacie, że rozpowszechniasz takie informacje).
Nie podam ci linka do wypowiedzi Jeffa, bo takowego nie posiadam, ale jak się potknę, to wkleję. Powtarzam bezwolnie za tumblrem, który powtarza za Jeffem bodajże, że w 4 sezonie Dereka i Stilesa czekają romanse. Nie między sobą, nie łódź się :D
oj, gdzież ja bym śmiała :D
ale męczące są już te romanse, ploty o romansach, shipowanie tego, tamtego ... lepiej skupita by się na fabule, bo to nie telenowela ;) może jakby fabuła była lepsza, to by się mniej shipowaniem zajmowano? ale co ja tam wiem ... nawet nie wiem co JA tu robię, bo przecież MI TW niby wisi XD
Pewnie dostanę teraz od Was po tyłku za tą wypowiedż ale bardzo podobala mi się ta scenka Dereka ze Stlesem....ale nie tylko dlatego,że nareszcie coś dali...Po prostu mam wrazenie ,ze Tyler daje z siebie o wiele więcej w scenach z Dylanem. Owszem miał świetne sceny z Chrisem ale to nie było to. Dopiero w scenach z Dylanem daje z siebie 100%. Może też dlatego powstał STEREK. Derek jako postać jest fajny...powiedzmy...w scenach ze Stilesem jest fajniejszy...i nie dlatego,że może byłaby z nich para w co nie wierzę. Tyler moim zdaniem nie wysila się jak nie ma Dylana w pobliżu. W 3 sezonie nie mieli scen i zobaczcie -jakby zginął wcale byśmy się tym aż tak nię przejęły...Coś w tym musi być...Może to na prośbę Taylera wycieli te sceny,bo chciał pokazać,że na więcej go stac no ale nic mu z tego nie wyszło...Za to Dylan pokazał,że potrafi radzić sobie samodzielnie:)
Nikt cię nie będzie bił, tak że luzik :)
Jest sporo racji w tym co piszesz, Derek faktycznie najlepiej wypadał ze Stilesem. W 3 sezonie jego sceny ze Stilesem zostały ograniczone (w 3B do zera), ale nic nie zostało dane w zamian. Derek albo jest męczony, torturowany fizycznie lub psychicznie, albo walczy i ryczy, a jego interakcje sprowadzane są do bycia fanbojem Scotta. Ledwo zamienił parę słów z odnalezioną siostrą, parę słów wydukał do nauczycielki po czym od razu się z nią przespał, zaprzyjaźnił się z mordercami Boyda i do tego daje się manipulować i wodzić za noc Peterowi.
Wszystko w opiętych ubraniach lub najlepiej bez koszulki.
Tyler wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że uwielbia grę aktorką Dylana i podziwia go jako aktora. Tylko że nie ma się co dziwić, skoro Dylan ma złożoną rol do zagrania, a Tyler słyszy od reżysera: zarycz, machaj piąstkami, ściągnij koszulkę, zagraj ból, powiedz, że Scott jest wspaniały.
no co ty, przecież mi też się tamta scena podobała (powodów nie roztrząsam zanadto, nie chcę wiedzieć co we mnie na prawdę siedzi XD)
myślę, że ktoś powinien przeprowadzić pełną analizę gry aktorskiej Tylera. ja z pewnością byłabym zainteresowana.
i rzeczywiście Dylan dostał ciekawszą postać, niż Tyler.
i z wywiadów (a moja fiksacja pozwala mi się skupiać przede wszystkim na Dereku) wnioskuję, że Tyler rzeczywiście cenił sobie grę Dylana i grę z Dylanem.
na marginesie: mam wrażenie, czy tylko Tyler H. nie był tak silnie uczulony na temat wiadomego slashu? reszta załogi raczej zasłaniała się rękoma i nogami. Tyler do sprawy podchodził na luzie. (ale jak już powiedziałam nie pamiętam za dużo z wywiadów z innymi ludźmi z TW, więc mogę bredzić).
Aktorka grająca Lydię również wypowiadała się, że dopinguje Sterekowi :)
Ale fakt, najbardziej przyjacielskim wobec fanów i wyluzowanym aktorem jest Hoechlin.
Natomiast parę tygodni temu Possey narobił bigosu nazywając Stereka "bizarre, weird and twisted".
http://25.media.tumblr.com/6088da8cf1f5847f5cc8c6f2eef489c5/tumblr_n17k5mgEqY1ry dwh8o1_250.gif
Powiedział to w obecności Hoechlina i Holland, którzy mieli nieciekawe miny :o
Dylan też chyba jest przychylny Sterekowi jeśli się nie mylę. I to razem z Tylerem.
W ogóle Tyler to taki Misha Stereka. Kapitan shipu :D
SPOILER
Executive Producer Jeff Davis spoke with E! Online, saying, “Daniel Sharman came to us, much like Crystal did, and said that he wanted to go out for pilot season and for movies and try something new.”
Thankfully, Sharman said he didn’t want Isaac to be killed. “He specifically asked that we not kill off Isaac, so that he could have the chance to return. He said he loved the role so much that he wanted to be able to come back if there was a chance,” Davis says.
Źródło: Notanotherteenwolfpodcast
SPOILER
Coś czyję ,że 4 sezon to już nie będzie to samo ;/(to podobno ma być ostatni ?) przeżyłabym brak Allison ale Issac ?! Bardzo go polubiłam w tym sezonie no i wróciła Kate której nie trawiłam od początku ;/ Będę oglądać tylko ze względu na Petera , Lydie , Stilesa i Malie .
Trochę wiary. Dla mnie Teen Wolf jest najlepszym serialem. Dlaczego? ponieważ każdy kolejny odcinek i sezon jest lepszy od poprzedniego. To prawda, ze trochę teraz namieszali i kilka osób odeszło, ale to nie zmienia faktu, że serial ma najlepszą ekipę i aktorów i twórców, także wierzę, że w czwartym sezonie dostaniemy równie dobrą dawkę emocji co w poprzednich sezonach.
PS. Tez nie trawię tej zołzy Kate, ale cóż, może nas jeszcze zaskoczy :D Poza tym Peter kontra Kate? Powinno być ciekawie.
Masz rację to się żadko zdarza żeby serial był z sezonu na sezon coraz lepszy , szczerze mówiąc po 2 sezonie miałam już nie oglądać ale tak z ciekawości włączyłam odcinek i było WOW , tak jest do tej pory :D Nie wyobrażam sobie żebym miała przestać oglądać bo to jeden z moich ulubionych seriali :D
Dla mnie serial jest niestety dość słaby, a przynajmniej najsłabszy ze wszystkich, które oglądam. Bardzo często wątki są albo wyjaśniane bardzo nielogicznie, albo zupełnie pomija się ich wyjaśnianie. To naprawdę irytujące dla wymagającego widza, jakim jestem.
Ale zgadzam się z Wami, że z sezonu na sezon jest coraz ciekawiej. Nie da się zaprzeczyć. Największą zaletą serialu dla mnie jednak stanowią postacie. To przez bohaterów oglądam serial dalej, bo przywiązałam się do nich naprawdę mocno. Widać, jak się zmieniają, dorastają. Z młodych aktorów uwielbiam Dylana, jako Stiles urzekł mnie od początku. Prawdziwymi perełkami dla mnie jest też starsze pokolenie aktorów, którzy są rewelacyjni w swoich rolach. Szeryf Stilinski, Melissa, Deaton, Chris Argent, Peter, nawet trener, wszyscy są świetni :) bardzo lubiłam również aktora, który grał Deucaliona, aktor grający Gerarda też był świetny, choć samego Gerarda nie trawię :P
Ja także zaliczam ten serial do jednego ze słabszych w mojej karierze. Jednak wątek z japońskim demonem sprawił, że zaczęłam oglądać go regularnie. Łezka sie w oku kreci na wspomnienie pierwszego sezonu. Dzieciątka tak dorosły. Serial dopiero sie rozkręca ale leci raczej w strone Skins niz powiedzmy Supernatural. Obsada sie jeszcze trochę pozmienia i lipa. Po takim sezonie ( nie licząc zakończenia) nie wiem czy sezon 4 podola wyzwaniu. Obsada sie wykrusza bo aktorzy chcą sie wykazać w czymś innym, aby etykietka nastolatka nie przykleila sie do nich na zawsze. To świeży serial w sumie i musi podołać takim tasiemca jak Supernatural ktory trwa i trwa a fanom nigdy dość tylko dlatego ze ONI słuchają swoich fanow. Bywa lepiej lub gorzej ale akotrzy i scenarzyści wiedzą czego my chcemy i nam to daja. W serialu i na spotkanich. Bawia sie nami a my nie mamy nic przeciwko. Dean i Cas podbili nasze serca a scenarzysci "pasuje wam? To macie!"
Natomiast Jeff jak ktoś wcześniej napisał ignoruje nas i to źle bo dzięki nam może dalej kręcić swój serialik. Nikt nie karze swatac mu Dereka i Stilesa ale aby udowodnić kto tu rządzi sam sobie strzelił w stopę. I ta Malia...
Derek na zakończenie tez był wyciśnięty na siłę aby fani siedzieli cicho i czekali bo może w next seazon coś będzie ( i taka gadka będzie podczas promocji Czworeczki). Dlatego też aktorzy póki lubiani uciekają ze statku matki i chcą spróbować czegoś innego, świeżego. Pozostaną ci ktorym pasuje ciepła posadka i ktorzy nie maja niczego innego do roboty.
Zgadzam się z tym co piszesz, szczególnie z końcówką - odnośnie udowadniania kto tu rządzi i wabienia / ugładzania fanów końcową sceną z Derekiem.
Ja też uwielbiam Teen Wolf, ale uważam, że 1 i 2 sezon były najfajniejsze...Mi się wątek z Nogitsune w ogóle nie podoba. Szzcerze powiedziawszy w ogóle sezon 3b mi się nie podobał...Wolałam kiedy był Jackson, w ogóle bardziej podobały mi się dwa pierwsze sezony. Po mimo, że nie mam zbyt wielkich chęci to będę oglądała serial dalej. Dlaczego? Mam do niego sentyment, to pierwszy serial, który oglądam od początku, odkąd został wyemitowany pierwszy odcinek, czyli od czerwca 2011...wtedy wszystko było fajniejsze.
Muszę przyznać, że druga połowa 3 sezonu bardzo mnie męczyła. Na początku myślałam, że serial skupi się głównie na wilkołakach i łowcach później Jackson zamienił się w Kanimę, a na początku 3 sezonu pojawiło się stado Alf. To były wątki, które mnie bardzo zachwyciły. Serial stracił dla mnie na wartości kiedy pojawiła się Kira i kolejne dziwne istoty. Mogłoby się bez tego obejść. Nie chodzi mi o pominięcie złego Stiles'a bo w końcu coś się z nim działo, ale obyłoby się bez Kiry i jej elektryczności. Co do uśmiercenia Alison jestem bardzo zawiedziona, miałam nadzieję, że ostatecznie będzie ze Scotem. Miałam też nadzieje, że wyjdzie coś w związku z Stylesem i Derekiem a tu nic. Jeśli w 4 sezonie nie zrobią nic zgodnego z wolą fanów to na pewno spadnie im oglądalność.
Podobno w nowym sezonie rozwinie się właśnie wątek miłosny Kiry i Scotta, Malia będzie ze Stiles'em, a Derek również w końcu kogoś znajdzie. Ale kto to będzie? Kate? Mam nadzieję, że nie. Osobiście jestem za Sterekiem, ale z tego pewnie nici.
,,Muszę przyznać, że druga połowa 3 sezonu bardzo mnie męczyła. Na początku myślałam, że serial skupi się głównie na wilkołakach i łowcach później Jackson zamienił się w Kanimę, a na początku 3 sezonu pojawiło się stado Alf. To były wątki, które mnie bardzo zachwyciły. Serial stracił dla mnie na wartości kiedy pojawiła się Kira i kolejne dziwne istoty. Mogłoby się bez tego obejść''. - Zgadzam się z Tobą. Mi się podobało wszystko w dwóch pierwszych sezonach, później się popsuło. Wątku nogitsune nie mogę strawić, w ogóle aż mi serce ściska kiedy sobie przypomnę początku serialu....wtedy to było coś. Nie to co teraz...
Zgadzam się z Tobą w 100 %. Jak zaczęłam oglądać serial całkiem nie dawno się dopiero za niego wzięłam myslałam, że wątki to wilkołaki-łowcy-miłostki itp. Jak pojawił się Jackson już mi się to trochę nie spodobało, alę oglądałam. I o ile lubię fantastykę, bo w końcu oglądam taki serial to wątki typu nogitsune, kitsune, drzewo nementon i ta babeczka co mordowała ludzi dla ofiary i była tak naprawdę paskudna to dla mnie juz gmatwanina i duża przesada. Myślałam, że ma być to serial o wilkołakach, a nie o istotach nadprzyrodzonych. Jeszcze za chwilę pojawi sie jakiś wampir i już będzie komplet. Odnoszę też takie wrażenie, że scenarzyści nie dają naszym bohaterom ani chwili odpoczynku. Jeden wątek goni drugi watek, jedna bita zaraz kolejna i tak nom stop. I nie mówię, że jest to jakieś złe, ale chciałabym więcej samych kontaktów, interakcji i czegoś normalnego między bohaterami. Szkoda, że Alison odeszła z serialu, bo nie wiem jak bede oglądać wątek Kiry i Scotta. Nie lubię tej dziewczyny ani z wyglądu mi się nie podoba, ani z charakteru taka nijaka ta postać jest i zupełnie mi do niego nie pasuje.