PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10006377}

Tego lata stałam się piękna

The Summer I Turned Pretty
2022 - 2025
6,9 7,5 tys. ocen
6,9 10 1 7454
Tego lata stałam się piękna
powrót do forum serialu Tego lata stałam się piękna

Sezon 3 najlepiej dopełnia charakter obu braci. Conrad jest mieszanką Susannah i Lorel - jest uczuciowy, empatyczny, a z drugiej strony skryty, ucieka, zamyka się w swojej skorupie, stara się sam poradzić sobie ze wszystkim, czuje, że musi być silny, skrywać swoje prawdziwe emocje.
Jere jest sympatycznym dzieciakiem, duszą towarzystwa, ale lekkoduchem. Widać w nim kompleks na punkcie starszego brata, zazdrości mu tego, że jest doceniany i chwalony przez innych, chciałby mu dorównać, chciałby, aby na niego każdy patrzył tak, jak na Conrada, przez co chce mieć wszystko to, co on. Już w drugim sezonie, przy walce o letni domek, widać było jak Jere jest podporządkowany ojcu, jak chce mu się przypodobać i boi się sprzeciwić. W sezonie trzecim Jere nie tylko jest zapatrzony w Adama, ale chce nim być, chce być taki jak ojciec, imponuje mu takie życie, wystawne, garnitur, luksus, zbyteczne wydatki.

W restauracji, gdy Conrad otworzył się przed bratem i ojcem i powiedział prawdę o swojej pracy, kierując się pewnie tym, co powiedziała mu Belly, że nie zawsze musi być bohaterem i może popełniać błędy, ani Adam ani Jere nie wsparli go. Jere patrzył na ojca, jego reakcję. Miałam nawet wrażenie, że te chwile, w których Adam poświęcał swoją uwagę, choćby chwilową Conradowi, mierzenie garnituru, czy właśnie te sekundy w restauracji, pokazywały zazdrość Jera. On chciał żeby ojciec dostrzegł jego. Po tym, co wyznał Conrad, Adam powrócił do zamówienia steka. Mam jednak wrażenie, że Conrad przyznając się przed nimi do swojej porażki, nie zrobił tego, aby otrzymać pomoc, ale żeby się uzdrowić, wyzwolić od roli zbawiciela wszystkich, który jest nieomylny. Wpędzono go, zwłaszcza ojciec, w poczucie bycia idealnym.
Przykre, że Conrad musi znosić to wszystko sam. Najpierw wiedza o zdradach ojca i rozstaniu rodziców, później choroba matki, odejście Belly (bo w dalszym ciągu uważam, że to ona zostawiła jego i to w takim momencie), śmierć matki, obawa o utratę domku i walka o niego, problemy na studiach, związek brata i ukochanej, samotność, walka o własne ja, depresja, a teraz planowanie ślubu. W tym wszystkim nie zwierzał się nikomu, każdy poszedł dalej. Mógł liczyć tylko na Laurel.

Jednego Conradowi odmówić nie można, a mianowicie dojrzałości. Conrad nie chciał skrzywdzić Belly, dlatego potrzebował czasu, bał się od początku związku , wiedząc w jakim stanie psychicznym jest, myślał o niej, nie o sobie. Poza tym podjął decyzję o terapii, a zatem dostrzegł problem oraz to, że potrzebuje pomocy specjalisty. Do tego Conrad nie zachowuje się lekkomyślnie i impulsywnie, stara się dojrzale podchodzić do wszystkiego, nawet wtedy, gdy splot wypadków i zdarzeń sprawia mu ból. Patrzy na emocje i uczucia innych.

filmozer

Warto wpomnieć, że Conrad to starszy brat, a Jeremiah jest młodszym. Byłą taka rozmowa przed śmercią Susannah, że kiedy urodził się Conrad myślała, że jest idealny, a on był jak kosmita, więc kiedu urodził się Jeremiah to on był ten uroczy. Mama nauczyłą starszego z synów, jak ma dbać o innych, o brata, o Belly, ale nie pokazała żadnemu z synów jak mają zadbać o siebie. Conrad wykazał się dojrzałością i zadbał o siebie idąc na terapie, czuł, że jest niestabilny emocjonalnie-epizody depresyjne, natomiast Jeremiah był zawsze pod taką niezrową ochronką ze strony wszystkich. Conrad wiedział o romansie ojca, ale chronił brata, wyczuł nawrót choroby mamy, ale chronił brata i ostatecznie czekał, aż Bella dorośnie emocjonalnie. Obaj bracia powinni przejść terapię po śmierci matki, chociażby dlatego, że ona umarła kiedy oni byli nastolatkami, tworzyli dopiero swoją torzsamość. Conrad kochał Belly od zawsze, a Jeremiah od tego lata kiedy stała się piękna, zaś ona młodszego z braci nie kochała naprawdę, było jej dobrze w prostym związku, bo wcześniej nie potrafiła zauważyć cierpienia starszego brata, a Jeremiah chwycił się jej jak koła ratunkowego, owszem poczuł się lepiej i ona nie wiedziała, że wcale mu nie pomogła. Ryczałam ja rozmowie braci pod motelem, że każdy chce by ten drugi był szczęśliwy i każdy z nich chce by ona była szczęśliwa i potem na rozmowa na cmentarzu w piątą rocznice śmiercu ich matki. Myślę, że Conrad nie wyznał by uczuć przed ślubem, gdyby nie dowiedział się o zdradzie Jeremiah. W pewnym momencie byłąm za nimi dwoma bez tej Belly, albo nimi dwoma w tym samym czasie, niedziele dziewczyna miałaby wolne :), Conrad zasługiwał na Belly od zawsze i też musiał nie bać się zaufać swoim uczuciom, ale nie można kochać kogoś, nie kochając najpierw siebie, natomiast Jeremiah dobrze, że znalazł Denise, bratnią duszę, wspierała go, ale bez obowiązku, tylko z czystej przyjaźni i on mógł sam dostrzeć swoje uczucia, dorósł i jestem z niego dumna. Tylko ten przereklamowany Paryż, a fuj, mnie bardzie by kręcił Rzym, ale za to rozumiem zachwyt domem nad morzem, sama mam takie miejsce, gdzie wracam co roku. Pozdrawiam

isw138

Bardzo dobre spostrzeżenie, jeśli chodzi o synów i postrzeganie ich przez matkę. Dzieci nie rodzą się złe, dorośli kształtują ich system wartości. Poza tym Conrad, jako dziecko, nie powinien być obarczony taką odpowiedzialnością. Stanowczo wymagano od niego za wiele, stąd ta konieczność idealizmu, perfekcji. Nie dawał sobie nawet marginesu błędu chociażby na medycynie, nie potrafił znieść porażki, czy przyznać się do niej. W jego oczach rzutowała ona na niego całego, miał też zaburzone poczucie własnej wartości. Jere natomiast był tym, który ma być miły, uprzejmy, charyzmatyczny. Nikt inny niczego więcej nie wymagał, ale tez niczego więcej nie dostrzegał. On sam podświadomie próbował uczestniczyć w tym dorosłym świecie, w którym się nie odnajdował, bo dla niego nigdy tam nie było miejsca - walka o dom letniskowy. Czuł się pomijany, traktowany jak dziecko, traktowany niepoważnie, pobłażliwie, jak dziecko. Obaj zostali skrzywdzeni, przez rodziców, którzy nie traktowali ich jednakowo, porównywali, dzielili, a nie łączyli. Przez to każdy z nich poszedł swoją drogą, jeden się odsunął, drugi chciał pokazać, że jest na tyle silnym żeby stanowić dla starszego konkurencję. Taka rozgrywka, która miała podłoże w wychowaniu. I na to wszystko ta Belly, która ich niewątpliwie skrzywdziła i poróżniła. Niestety z każdym odcinkiem miałam do niej coraz mniej sympatii. W ostatnim sezonie jej zachowanie ma wiele do życzenia. Nie podoba mi się jej rozwój postaci. Mówiąc, że dojrzała, myślę, że to na wyrost. Cieszę się jednak na zmianę braci.