Nie ma szans abym narzucał swoje zdanie, to jest tylko możliwe w przypadku gdy ktoś nie ma swojego

Narzucanie zdania wtedy można dostrzec gdy ktoś ma inne a ty się nie chcesz odczepić ze swoim.

wybaczcie, że się wtrące, ale eowine - chyba jednak coś z Tobą nie wporządku, bo atakujesz chłopaka(dziewczynę?) zupełnie bez powodu. jeśli macie jakieś osobiste, niezwiązane z tematem porachunki to bądźcie tak uprzejmi przednieść się na "priva"

Możliwe, że powinniśmy przejść na prive gdyby on nie upubliczniał swoich idiotyzmów.

PS i bądź tak łaskaw się nie wtrącać ani mnie nie oceniać bo nie prosiłam cię o osobista ocenę na swój temat ano tym bardziej ja tobie tego nie czynie.

tak. coś z Toba zdecydowanie nie tak :P

Ciesze się, że doszedłeś do takich wniosków i musiałeś się tym publicznie podzielić.

Nie zamierzam zapraszać cię do rozmowy więc daruje sobie opinie na twój tema ale możesz być pewien, że jest pejoratywna.

Czytam ten wątek na forum i muszę powiedzieć jedno - człowieku, gratuluję cierpliwości, naprawdę mi zaimponowałeś ;)

Że tak powiem - lata praktyki :D

Szacun za rozmowę z trollem, mnie by dawno szlag trafił;D przyczepić się za jedno/dwa zdania i ciągnąć to na dwie strony....Majstersztyk! Normalnie bym powiedziała żeby dziewoję olać bo to jak kopanie się z koniem, ale czasami chyba się po prostu nie da;D

Kolego zwracam się z prośbą niespoilerowania jeśli się nie klika przycisku "uwaga spoiler" bo widać cały Twój post na głównej tablicy :x

Howard i Raj rządzą,jak za dawnych czasów,jeszcze niech we czwórkę zaczną więcej czasu spędzać,jak kiedyś.

Te gejowskie nawiązania to kwintesencja ich przyjaźni:)

Bezcenne! Ach, wspomnienia, kiedy ja grałem w "zośkę" ;)

Bije na łeb na szyje wiele wiele odcinków. Bardzo dobry. Mamy słodką blondyneczkę Penny, która o fizyce niewiele wie. Mamy zazdrosnego Leonarda. Niesłuchajacego Sheldona. Howarda i Raj'a w dwuznacznych sytuacjach. Sheldona przechytrzającego przyjaciół. I w końcu Penny.. wyznającą miłość. To jest zalążek na kolejny odccinek. Aż chce sie oglądać! :)

Liczę że asystentka Sheldona odegra większą rolę.
Dużo bardziej pasuje do Leonarda a jakiś romansik sporo by zamieszał.

pisalem juz w opinii 07 ep. ze sa lepsze i gorsze odcinki:) 08 byl kozakiem:)

W sumie refleksja po przeczytaniu Waszych opinii nie nastraja optymistycznie. Do czego to doszło, że w serialu, którego pierwsze 3 sezony po prostu wymiatają i ciężko znaleźć gorsze momenty (pewnie większość z Was, tak jak ja, co jakiś czas je sobie odświeża), odcinek, który w zasadzie nie robi nic innego, jak tylko nawiązuje do najlepszych tradycji, wydaje mam się wybitny. Gdyby pojawił się w drugim sezonie, zostałby pewnie oceniony jako wporzo. Serce mi krwawi, że scenarzyści w ogóle doprowadzili do takiej sytuacji.

Odświeżam sobie pierwsze 3. sezony tak mniej więcej raz w miesiącu a i tak uważam, że ten odcinek był świetny. Po pierwsze fabularnie nie był po prostu zapychaczem, tylko zapoczątkował nowy, ciekawy wątek (Alex podrywa Leonarda), rozwinął wątek związku Penny i Leonarda (w końcu ich związek nie był nudny!) i był przy tym po prostu prześmieszny. Wporzo to były początkowe odcinki tego sezonu, który jeśli twórcy tego nie spieprzą, może być dużo lepszy od IV i V sezonu. Wystarczy, że nie będą budować odcinków na wątkach, które moim zdaniem się nie sprawdzają (związki Howarda i Sheldona) i rozwiną to, co zapoczątkowali w poprzednim odcinku.

Szanuję osobiste gusta i poglądy, więc nie będę polemizować z Twoimi. Dla mnie przykładami świetnych odcinków były np. te z matką Leonarda (zarówno pierwszy, kiedy śpiewała z Sheldonem w duecie, jak i drugi z piciem z Penny), albo ten, w którym Raj i Sheldon z Zieloną Latarnią wybrali się na bankiet i wyrwali laski, a nade wszystko odcinek z wycieczką na meteoryty i równolegle poprowadzonym wątkiem Penny ze wybitym barkiem - to mój ulubiony ( w ogóle interakcje Penny - Sheldon sa imo the best), albo wątki z Leslie (skandalicznie niewykorzystany potencjał). Mam na myśli, że pierwsze 3 sezony to był czysty fun od początku do końca, a teraz to są jednorazowe perełki i niestety przypuszczam, że perełkami pozostaną. Amy wygląda na zdeterminowaną i raczej łatwo sie nie odczepi, a Bernadette jest zaobrączkowana z Howardem więc cięzko będzie te dwie psuje zamieść pod dywan. I chociaż jestem w stanie wybaczyć scenarzystom B, bo przynajmniej jej postać jest konsekwentnie prowadzona, to przemiana Amy, która początkowo nawet rokowała, w biseksualną nimfomankę jest imo nie do przyjęcia. Tęsknię za Leslie.

Też mi się nie podoba przemiana Amy, w IV sezonie była znośna, taka żeńska wersja Sheldona, te lesbijskie akcje też mi się nawet podobały. Teraz jest bardzo irytująca, bo psuje postać Sheldona. Ale to co Bernadette zrobiła z Howardem to po prostu skandal, o ile Sheldon tylko w niektórych odcinkach nie jest sobą to Howard zmienił się na dobre. Gdzie jego zboczone teksty, gdzie jego nieudolny podryw? O ile Amy przez jakiś czas była ciekawą postacią o tyle Bernadette nie wniosła kompletnie NIC do serialu.

Ale tak jak pisałem wcześniej, ten odcinek wniósł trochę optymizmu, jak widać twórcy dalej potrafią pisać dobre odcinki, mam nadzieję, że sami mają świadomość, że Amy i Bernadette są słabe i albo je trochę zmienią, albo znacznie zredukują ich rolę w serialu :) Amy przecież może w końcu stracić cierpliowść do Sheldona a Bernadette jako żona Howarda wcale nie musi być tak często pokazywana. Mało to prawdopodobne, ale pozostaje mi żyć tą nadzieją :)

Świetny odcinek.
Ale żal mi tej asystentki Sheldona.

Zgadzam się z większością, że odcinek świetny, jeden z lepszych w ogóle. Howard i Raj prowadzący "śledztwo", zazdrosny Leonard, wątek z Alex (w końcu!), no i ten portal na koniec! Czego chcieć więcej? :) Oby następne odcinki utrzymały ten poziom.

Odcinek najlepszy w tym sezonie i jeden z lepszych w ogóle.
Końcówka z portalem po prostu wymiata. Wątek z asystentka sheldona bardzo m i odpowiada i jestem ciekawy rozwinięcia :)

Nie rozumiem tych zachwytów. Odcinek lepszy od ostatniego, ale dupy stanowczo nie urwało. Nie wyobrażam sobie kogo Raj mógłby jeszcze śmieszyć. Dla mnie jest to postać przerażająco infantylna, z którą nie wiadomo co zrobić. Gdyby nie wątek z tajemniczym '43' Raj nie istniałby w ogóle. Świeżości dodaje tylko Alex - najlepsza postać kobieca na chwilę obecną (Penny skapciała, Bernadetka była zawsze tragiczna, Amy - w sumie mi nawet pasuje).

Po części zgadzam się z tobą. Podoba mi się, że fabułę pchnięto w nowym kierunku. Postać Alex też mi się podoba. Ale dialogi Sheldona są z odcinka na odcinek coraz słabsze. Sheldon w sez. 1 - 3 nigdy by nie powiedział, że ma problemy z nawigacją w codziennym życiu. A jego wymiana z Leonardem nie miała chyba ani jednej śmiesznej puenty. Żenująco brzmiał przy tym śmiech widowni. Oh, I don't know - śmiech - Statistically speaking... - śmiech - itd. Jego teksty w pierwszych trzech sezonach ocierały się o komediowy geniusz, ale niestety Sheldon coraz bardziej staje się groteskowym wynaturzeniem samego siebie z początku serialu.

Po prostu cały serial traci na sile, za długo już trwa, wkrótce powinien się skończyć

Mnie w Raju śmieszy jego indyjski akcent i sceny w których nie może się wypowiedzieć przy kobietach, zwłaszcza gdy Howard go przed nimi wkopuje :D Niestety zdarza się to coraz rzadziej, więc faktycznie Raj może się wydawać nieatrakcyjny jako postać na ten czas

Może odcinek nie powalał, ale oglądało mi się go naprawdę świetnie. Przypomniały mi się pierwsze sezony, oby tylko więcej było takich odcinków. Bo o ile Bernadette w małych ilościach da się przeżyć, to Amy jest po prostu nie do zniesienia.

Dobry odcinek, brak żeńskiej paczki i od razu najlepszy odcinek w sezonie :] Howard + Raj, fajnie ich znowu widzieć razem w akcji. Leonard + Penny też na plus. Jedynie duży minus za końcówkę, miałem nadzieję, że w końcu rozwiną jakiś ciekawy wątek naukowy Sheldona, niby taki geniusz to mogliby w końcu pokazać jakieś odkrycie, jakiś eksperyment, jakiś jego sukces na polu naukowym, no cokolwiek... Była na to świetna okazja, fajnie wymyślili z tym pokoikiem. A oczywiście zakończyło się tak jak to łatwo można było przewidzieć i czego się obawiałem, czyli jakiś bezsensowny, na siłę śmieszny pomysł...

Bo ja wiem czy bezsensowne zakończenie... może pokazanie bardziej, że Sheldon to też człowiek i potrzebuję jakiejś rozrywki ...
Cały odcinek super, taki w starym stylu :) Bez Amy, która częściej jest żenująca niż zabawna... A pomysł Sheldona jako nauczka dla Howarda i Raj'a za szpiegowanie epic! :D Oby więcej takich odcinków!

Nie wiem czy zauważyłaś, ale od dawna nie pokazują już niczego innego jak to, że "Sheldon to też człowiek i potrzebuję jakiejś rozrywki". Ostatnio to całego jego życie, to jedna wielka zabawa, komiksy i żarcie. Geniuszem jest już tylko słownie, jak przypomina o tym reszcie paczki co chwilę :) Szkoda tylko, że nic z tego nie wynika. Razi mnie takie spłaszczacie bohaterów. Gdzie podziały się te ich tablice z obliczeniami z pokoju, gdzie jakieś odcinki o ich pracy, czy chociażby jakieś szersze wstawki w tych kontekście. A jak są już jakieś sceny z uniwersytetu, to i tak większość to przerwa obiadowa i ich rozmowy na bufecie ;)

Coś w tym jest... ale serial jak i postacie ewoluowały przez te kilka lat wyświetlania ... i gdyby pokazywali ciągle te ich naukowe rozkminy z czasem też zrobiłoby się to nudne.. Ten ich intelektualny aspekt jest gdzieś może na poboczu, ale w domyśle cały czas prowadzą badania czy prace naukowe tylko tego nie pokazują w odcinkach, zobaczymy co będzie dalej.
Wg mnie jeżeli utrzymają poziom tego odcinka to pójdą w dobrym kierunku :)

Może zrobiłoby się nudne, może nie, mi się nie nudziło, więc po co zmienili całą formułę? Serial był mocno oryginalny, teraz to któraś z kolei kserokopia Friendsów...W domyśle to oni mogą nawet pomidory na targu sprzedawać

No jakby tak się głębiej zastanowić postać Sheldona mogłaby być wzorowana na Phoebe Buffay, ona też lubiła piosenki o kotach :P

A tak serio "TBBT" jakoś nie przypomina mi "Przyjaciół" , poza faktem oczywistym, że bazuje na perypetiach grupki przyjaciół/ znajomych.
Chciałabym żebyś mnie dobrze zrozumiał, lubiłam i nadal lubię klimat tego serialu i te naukowe aspekty bohaterów. Jedynie w powyższym wpisie zwróciłam uwagę na to czym mogli zasugerować się twórcy (gdyby pokazywali ciągle te ich naukowe rozkminy z czasem też zrobiłoby się to nudne) i dlatego mogli odejść od tej początkowej formuły.
Jak dla mnie, to nie mam nic przeciwko w powrocie do korzeni.

Ale nie wiadomo czy zrobiłoby się to nudne, nawet nie dali się tej teorii sprawdzić tylko zmienili coś co było bardzo dobre, takiego postępowania nigdy nie zrozumiem, jedyne co mi przychodzi do głowy to to że musieli coś popsuć aby potem niby to "naprawić"...Jakie naukowe aspekty bohaterów? Kiedy ostatnio Sheldon coś rozwiązywał? No właśnie za dużo poszli w kierunku nudnych imprez towarzyskich, a już dodawanie jakichś problemów obyczajowych to szczyt wszystkiego

Święta racja

Ogólnie trochę uciekł ten fajny klimat naukowców z początkowych sezonów. Tak jak to ktoś wspomniał w innym temacie, coraz bardziej przypomina to seriale typu 'Friends'.

Trochę??? Przecież tego już nie ma, już teraz wiem czego mi brakuje w tym serialu, właśnie tego, doktora Gabblehausera no i Leslie :D