1. cóż ta Marta się tak uczepiła Julii? Laska ewidentnie życzy sobie zostać sama, a Marta do mdłości mnie doprowadzała swoim "chodzi o towarzystwo?" :/
2. zerwanie Baśki i Michała - do bólu spłycone i żałośnie obdarte z jakiejkolwiek głębszej treści - po prostu był i nie ma, i to po tym jak migdalił się całe 40 min odcinka :/ no i ciągłe paplanie Marty o tym, jak to będzie cudownie jak się zaręczą - na 100 km można było wyczuć, że coś pójdzie nie tak :/
3. cudowny zbieg cudownej warszafskiej okoliczności towarzyskiej na Maderze - tak cudowny, że aż mdli :/
Podsumowując - kolejny wyidealizowany TVNowski światek w stylu Magdy M., gdzie WSZYSTKO jest do przewidzenia.
3/10 za ładne zdjęcia i tańczącego Damięckiego :D
Zgadzam sie.
Serial wydaje mi sie bardzo naiwny i bez zadnej glebi. Jedyna interesujaca osoba jest postac Julii, ktora jedyna wskazuje posiadanie jakiejs osobowosci, choc obiawiam sie, ze ona rowniez kryje w sobie tylko jakis dosc banalny problem z przeszlosci. Wyjatkowo irytujaca jest postac Marty, ktora wpierw ciagle nakreca Basie na to, iz zaraz beda zareczyny, a potem caly czas papuguje za nia jaki to byl dran. Nikt, kompletnie nikt sie tutaj nie zastanawia nad tym jakie byly powody i motywy zerwania tego zwiazku. Jakos nie potrafie jej wspolczuc.
Razi mnie serial o ludziach pieknych, mlodych i bogatych i do tego taki naiwny.