W poprzednim sezonie bujali się aż nadto :) Konsekwencje mogą być :D
Lepiej nie wywołujmy ciąży z lasu bo faktycznie mało już problemów mają!
Odcinek taki sobie. Eksperymenty w MW - ten Cage to jeszcze ma resztki uczuć , skoro chciał wpuścić te biedaczkę którą wystawili na światło słoneczne , ale ta lekarka to totalna wariatka. Zresztą podejrzewam , że albo przekonają Dantego do tych eksperymentów albo bedą to przed nim ukrywać , aż chłopina się skapnie i każe zabić nienormalną lekarkę a syna pewnie wychłosta. Na minus zdecydowanie spotkanie Clarke z Lexą i w ogóle przebieg tej sytuacji. Po pierwsze Clarke przerażona dziewczyna marząca o rozejmie , nie potrafi pokazać Lexie i jej parobkom gdzie ich miejsce , tylko stoi przed nią a grounderska dowódczyni siedzi na tronie jak królowa angielska. Serio ? nie dość , że Ci groundersi to kompletne dzikusy , to jeszcze nawet dobrej broni nie mają , tylko łuki , miecze i włócznie. I jeszcze Arka ma uciekać bo groundersi każą ? Finn - kompletna masakra. Chłop wymordował niewinnych ludzi ale szybko dostał rozgrzeszenie , no bo jak inaczej skoro idiotka Clarke zakochana i wybaczy mu wszystko. Na plus Jasper i ekipa - w końcu wzięli sprawy w swoje ręce. Mam nadzieję , że zdążą zwiać zanim trafią na stół operacyjny. Kolejny plus to sceny Bellarke - naprawdę mam nadzieję , że w końcu połączy ich coś więcej. Fajnie , że powoli przyjazn między nimi się rozwija , no ale zobaczymy co z tego bd.
A powiedz co według ciebie Clarke powinna zrobić w obozie przed Lexą otoczona Graundersami? Co rzucić się na nią i pokazać jaka ona to jest. A Lexa siedziała na tronie i słuchała rozważnie, jak to wypada na przywódce, a nie być taka brzmyślna jak Indra.
to jest kolejny minus , Clarke poszła do obozu sama bez jakiejkolwiek obstawy , bo pewnie groundersi tak ustalili. Powinna pokazać że nie da sobie w kaszę dmuchać a nie stać przerażona.
Ja nie zauważyłam, by była przerażona. Moim zdaniem dobrze, że poszła sama i nieuzbrojona, w końcu poszła negocjować warunki pokoju, gdyby pokazała się tam z bronią albo z jakąś obstawą, to wszystkiemu by przeczyło. A tak idąc sama pokazała, że się nie boi, a jej nieustępliwość podczas rozmowy z Lexą, zaimponowała tej drugiej.
1:
Naprawdę trzeba obalić ten mit, że grounders to "dzikusy" bo to tak ignorancka postawa, że wow. Mają inne poglądy, inny styl życia i nie posiadają udogodnień technologicznych które zachowały się na Arce. To o niczym nie świadczy, może oprócz tego, że tym bardziej imponujący jest fakt ich przeżycia. Może im brak karabinów i bomb, ale radzą sobie bez nich doskonale. Są ludźmi o twardych zasadach bo w takim się wychowali świecie. Inaczej by ich już nie było. Przybycie 100 i tego konsekwencje doprowadziły do śmierci wielu ich ludzi. Anya tłumaczy to rozmawiając z Clarke na moście i jej argumenty są bardzo sensowne. Skąd mogli wiedzieć, że Arka nie rozumie co robi? Owszem, atakowanie Jaspera itd jest moralnie ugh, ale na tym polega właśnie jeden z największych plusów serialu: wszystkie postacie, wszystkie strony są częściowo złe, wszyscy popełniają błędy, często z okropnymi konsekwencjami. A że "tak prymitywnych ludzi należy czarować na prawo i lewo" to kompletny żart. Wcześniej, pod wodzą Any i jej koleżki było ich co najmniej 300, teraz, po przyjeździe Lexy zebrała się tam cała armia, gotowa rozszarpać Arkę, złożona z wyszkolonych wojowników i prowadzona przez wyraźnie kompetentną Mrs. Commander. Arka jest na ziemi od kilku dni i zupełnie się jeszcze nie ogarnęła. Większość tych którzy jako tako znają tereny naokoło znajduje się wciąż w MW. Mają bardziej zaawansowaną broń, ale to tyle. Ci ludzie nie są przystosowani do nowego życia, nie umieją polować, w większości także walczyć. W rzeczywistości przylecieli na ziemię, narobili kłopotów i teraz są na łasce gospodarzy. I wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Clarke udaje się nawiązać jako taki pokój, ponieważ po raz pierwszy ma coś do zaoferowania. Ze strony Lexy jest to prawie że miły gest. A co do żądania głowy Finna, było to absolutnie do przewidzenia, wręcz oczywiste i aż zdziwiła mnie reakcja Clarke. Koleś wymordował pół wioski która nic mu nie zrobiła. I nie ma tu znaczenia jego PTSD, nie ważne ile osób jest mu to w stanie przebaczyć. Pomijając już zakochane wciąż dziewczę, patrząc całokształtowo na nację która wszelkie najmniejsze nawet przestępstwa karała śmiercią, pomyśleć by można, że egzekucja masowego mordercy nie jest niczym szokującym. Lexa nie wykazuje się w tym momencie żadnym okrucieństwem. Najprawdopodobniej nie ma pojęcia o relacjach Clarke-Finn mówiąc jej o ostatnim warunku umowy. Nie jest to też nic poza żądaniem sprawiedliwości za śmierć niewinnych osób. Na miejscu Clarke chyba bym powiedziała, że sorry, Finn już jest dosyć nieżywy/umierający, ale spoko, możemy wam posłać głowę. W ten sposób wiadomo, że chłopak umiera bez tortur ani wcześniejszych przesłuchiwań które mogłyby się skończyć źle dla wszystkich. Rozumiem, że Finn był zagubionym chłopaczkiem który spanikował, ale system karny musi istnieć i jak na razie to tzw przez was "dzikusy" mają go o 100% więcej.
2:
Nie wiem, kto nazwał Clarke głupią, i dotychczas bym się nie zgodziła,dalej się nie zgadzam, ale w tym odcinku faktycznie było dziwnie. "Grounders are attacking because that's what they do." Ugh, nie, dziewczyno, wiesz lepiej, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że powiedziałaś tylko w celu pocieszenia chłopa. No i naprawdę powinna była przewidzieć czego będzie chciała Lexa. Ale poza tym bardzo na plus: jej plan był dobry (nie tak trudny do wykombinowania, ale dobry - tym bardziej że się powiódł), cała rozmowa z Lexą świetna, były od początku do końca na tym samym poziomie, żadna nie traktowała drugiej jako gorszej. Mam nadzieję, że rozwinie się to w relację podobną do tej, którą Clarke miała z Anyą, bo było to dobre.
3:
Reszta postaci również pokazała się od dobrej strony, zwłaszcza grupka w MW która wreszcie wzięła się do roboty, oraz Abby ratująca życie Lincolnowi. Od pewnego czasu zachowywała się babka tak sobie, ale widać, że się stara poprawić. Tylko Jaha............................................................................ ................................................................................ ...................................nope.
Owszem, rozumiem, że odczuł na własnej skórze jak niemili potrafią być groundersi, ale powinien zdawać sobie sprawę z tego, jak wyczerpująca byłaby dla jego ludu podróż przez PUSTYNIĘ JAHA, PUSTYNIĘ z rannymi i rodzinami dzieci które zostały w MW oraz tymi którzy wciąż liczyli na znalezienie swoich w innych kawałkach Arki, w sumie nie wiadomo dokąd, jakiegoś miasta światła (??? czy tylko mnie się wydaje, że jeżeli ten serial dostanie zielone światło na kolejne sezony to The City of Light i jego mieszkańcy będą głównymi antagonistami w jakimś większym finale zawierającym faktyczną wojnę? To całe cudowne miasto jest prawdopodobnie takim samym bullshitem jak MW, albo Gubernator w TWD.)
4:
Może i wiercenie koście jest niepoprawne, ale w porównaniu z innymi serialami "sci"-fi, ten nie jest akurat tak zły. Chociaż przyznam, że to zależy od profesji, każdego wkurza śmiecenie na jego własnym podwórku. Pamiętam, jak w "Sherman i Mr. Peabody" Hatszepsut miała być niby niby narzeczoną Tutenchatona - bolało. Ale jak dla mnie już lądowanie Jahy było o wiele bardziej nieprawdopodobne, a tu przynajmniej tłumaczą, że szpiku potrzebują, no wiecie, dużo. I nie, drilowanie Harper nie pokazuje przekroczenia kolejnej linii. To nie jest w żaden sposób gorsze niż wysysanie krwi z groundersów. Fakt, że MW trochę się waha przed tym pierwszym tylko pokazuje jeszcze raz jak wielkimi są rasistami.
No fakt że bedac kilka dni na ziemi można wielu rzeczy nie wiedzieć i obawiac sie ziemian. Może faktycznie przesadziłem że powinni ich czarowac na prawo i lewo, ale sposobność ku temu mają tylko że fabuła mogła by ucierpieć na takich zagrywkach.
pzdr!
Jeszcze chciałem nawiazać do tego "To całe cudowne miasto jest prawdopodobnie takim samym bullshitem jak MW, albo Gubernator w TWD.)" Chyba od gubernatora bardziej na myśl przychodzi Terminus. Gubernator był momentami zjadliwy w porównaniu do ludzi z Terminusu :D
Tak czy inaczej słodko nie będzie. A Gubernator całkiem spoko, wgl nic złego z nim nie było, porządny gość. Zwłaszcza w komiksach.
Komiksu nie czytałem, ale w serialu nie jadł ludzi chociaż :D
Gdzie można przeczytać komiks w calości?
thewalkingdeadcomicsonline blogspot com przynajmniej tam było dawniej.
warto przeczytać chociażby dla Andrei która przez serial została zupełnie skopana. A Terminus o ile pamiętam nie zajmował się kanibalizmem w komiksach, to była wgl osobna grupa. Ale możliwe że się mylę.
Odkąd wprowadzono nowy wygląd filmwebu przestałam praktycznie czytać komentarze, bo tak jest to teraz męczące i niewygodne. Jak zobaczyłam twój, to aż jęknęłam z bólu na tę oczną męczarnię, na szczęście treść mi to wynagrodziła :D
1) mam dokładnie takie samo zdanie o Groundersach. Nie podoba mi się to traktowanie ich z góry i traktowanie jak prymitywów - przecież wykształcili swoją własną kulturę, prawa i ich bezwględne egzekwowanie, na dodatek mają równouprawnienie płci, co w moim przekonaniu świadczy tylko pozytywnie o tej społeczności :)
Na dodatek ci ludzie przetrwali apokalipsę, stratę wszystkiego, do tego muszą od zawsze walczyć nie tylko o przetrwanie, ale także walczyć z dwiema grupami bezlitosnych wrogów, od spotkania z którymi nie ma ratunku. Nie dziwi w takim razie ich nieufność, wrogość i atak na dzieciaki na początku skoro dla nich to jest czarno biały obraz świata: albo my, albo oni.
Odnośnie Finna - no cóż, facet zamordował wiele osób bez dania im jakiejkolwiek szansy. Nie słuchał, co oni sami mówią, albo słyszał tylko to, co chciał usłyszeć. Po dokonaniu tej zbrodni nie poniósł ŻADNEJ kary, chodzi wolny i robi minę w podkówkę, jak ktoś się na niego niemiło popaczy. Ajajaj, cóż za foszek.
Wybicie pół wsi ma zerowy efekt. Wielka Szefowa Abby nie pochyla się nad problemem, Wielka Przywódczyni Clarke głaska smutaśnego Finnka po główce i robi wszystko, żeby nie urazić Finnka. Lubię obie te kobity, ale cackania się z tym ciulem NIE ROZUMIEM.
2. Też podobała mi się Clarke, jej chęć działania, łapania każdej szansy na pokojową koegzystencję. Jedyny zgrzyt w tym odcinku, to ona i jej relacje z Finnem.
3. Abby na plus - ufająca córce, podejmująca działania i najważniejsze - że w momencie próby potrafiła myśleć o ratowaniu życia a nie o kontynuowaniu bezsensownego konfliktu. Pozytywne działania zmierzające ku polepszeniu życia są u mnie zawsze na plus (ale bez przesadyzmu, trzeba wiedzieć też, z którymi ludźmi nie da się dogadać), cieszę się, że Clarke i Abby zadziałały wspólnie na to konto w tym odcinku :)
Jaha - bez komentarza. Uwielbiałam gościa do tego momentu, teraz się za niego wstydzę :D
Miasto Światła to albo Las Vegas, albo odtworzone na amerykańskiej ziemi Shinjuku, ale, coś czuję że raczej Terminus :D Tylko coś Rycha brak na horyzoncie, który rozwaliłby ten burdel od środka :D Bo Jaha to taki Tajris się zrobił, ugh, będę rzygać.
4. Na mnie "wiercenie w biodże" nie zrobiło wrażenia, większe efekt miał na mnie ten steampunkowy beduiński chłopczyk (w ogóle szkoda, ze już nie ma tego wątku, fajne to było).
Całkiem spoko odcinek. Dużo się dzieje jak na te 40 min. Śmieszą mnie trochę niektóre komenty w których ludzie wypisują że Ci z arki powinni manipulować groundersami jak chcą. Zapominają chyba że ludzie z arki to zwykłe lapsy, nie stoczyli w życiu żadnej walki, pewno nawet nie postrzelili nikogo tą swoją bronią. Brak im jakiegokolwiek przeszkolenia typowo bojowego. Na arce trzymali pokój dzięki strażnikom którzy mieli przewagę liczebną nad delikwentem a na ziemi jest zgoła inna sytuacja. To ziemianie są szkoleni do walki od dziecka i nie boją się śmierci. Troche wikingów mi przypominają. Podsumowując Finn mam nadzieje że zaliczy dedówe za tą masakrę a w drugiej połowie sezonu będzie wreszcie sojusz groundersi-arka vs górale.
Nie wydaje mi sie żeby na CW ktos taki jak Finn tak po prostu umarł haha :D ale zobaczymy
Z tego co mowisz wychodziło by że na arce sa same tumany i cioty, ale może tak jest.
Nie mówie sa same tumany i cioty ale nie są zaprawieni w bojach, nie znają taktyki wojennej etc. Są inteligentniejsi znają się na różnych dziedzinach nauki ale nie na wojnie. I strasznie kurczowo trzymają się swojej śmiesznej hierarchii XD