Jak dla mnie odcinek bezbarwny, a scenarzysta pisząc końcówkę odcinka musiał być mocno upalony. Ktoś ma pomysły o co może tam chodzić ? Octavia dźgnięta nożem przez dziewczynę, która wyszła z zielonej chmury, po czym rozpływa się w rękach Bellamego, wtf ?
Dźgnęła ją Hope, córka Diozy. A co do zniknięcia Octavi, to zabrała ją anomalia, która po uruchomieniu artefaktu na krótko poszerzyła i objęła zasięgiem obóz w którym się znajdowali. Natomiast czym jest anomalia, kto ją stworzył i więzi Diozę, to będzie pewnie temat ostatniego sezonu. Zgadywać czym jest anomalia nie ma sensu, bo równie dobrze może być portalem służącym do podróży w czasie, jak i na inne planety, a stworzyć mogli ją zarówno kosmici, jak i ludzie z przyszłości, albo SI z przeszłości.
Oglądasz 6 sezon i ocena 1 :D Ocenę 1 zwykle daję jak czegoś się oglądać nie da. A po 6 sezonach to chociaż 6-7 się należy.
Ocena 1 była za pierwszy sezon, który oglądałem w 2014 roku i po którym rzeczywiście porzuciłem serial. Dopiero ostatnio z braku innych pozycji postapokaliptycznych na rynku i strasznej chudziźnie sci-fi postanowiłem nadrobić. Skorygowałem na 3. Więcej dać nie mogę, z uwagi na zbyt wiele absurdalnych decyzji i zdrad bohaterów, po których mimo wielu ofiar, nie tracili poparcia.
Ja z kolei bardzo rzadko porzucam seriale, bo nie lubię oceniać cząstkowo.
The 100 mógł być znacznie lepszym serialem. Twórcy przyłożyli się do stworzenia ciekawego dla oka i wiarygodnego świata postapokaliptycznego. Również pojawiło się kilka ciekawych postaci jak np. Octavia, Lincoln, Finn, Raven, Lexa, a także negatywnych: Thelonious, John Murphy. Znazłoby się jeszcze parę postaci epizodycznych. Niestety cała konstrukcja serialu została popsuta przez prosty schemat pchania akcji do przodu: mają plan -> realizują go -> ktoś zdradza (ktoś z wielkiej czwórki Clarke, Bellamy, Abigail, Marcus) -> giną ludzie -> brak wniosków z porażki i cały cykl zaczyna się od początku. Niezależnie od liczby ofiar, kolejni towarzysze wybaczali zdrady i konsekwentnie powierzali swoje życie w ich ręce. Z jak bardzo nieprzystosowanymi do ziemskich realiów ludźmi byśmy nie mieli do czynienia, to widząc stertę trupów, nikt by za nimi nie poszedł.
Trochę upaszczasz, ale fakt,że kilka zdrad powinno zostać co najmniej nie wybaczalnych. Z drugiej strony to wszystko pokazane zostało w sytuacjach skrajnych, ekstremalnych i nikt nie wie jak by się zachował. W końcu mieliśmy Hitlera, Stalina, Kima a to tylko z ostatniej historii więc sformuowanie: nikt by za nimi nie poszedł, pasuje tylko w naszym wsółczesnym odczuciul