Ja po tym odcinku jestem pozytywnie zaskoczony. Zdanie Clarke do jej matki: "Może jesteś kanclerzem, ale to ja dowodzę" fenomenalne. Dla tego odcinka podwyższam ocenę o jeden. A jak wam podobał się najnowszy odcinek?
Bardzo dobry odcinek z fajnymi zwrotami akcji. Podoba mi się, że ten serial nie idzie sztampowymi drogami w stylu "ci dobrzy kontra ci źli", każda strona ma swoje za uszami i ma też niewinnych. Dobrze rozegrano konflikt między ojcem i synem, bez popadania w kolejny stereotyp "mądry ojciec kontra arogancki szczeniak". Widać, że każdy ma swoje racje i przekonania, chociaż z moralnego punktu widzenia są one naganne. Ciężko nie zrozumieć postawy MW, która chce wyjść na powierzchnię, tak jak ciężko ich poczynania z tego powodu rozgrzeszyć. No i nareszcie obyło się bez robienia z syna prezydenta świra, w co momentami popadał poprzednio, szczególnie w scenach z panią krejzi doktor.
Fajny był też motyw z konfliktem na linii Clarke - Abby. No cóż, to musiało być przykre dla mateczki, kiedy wreszcie do niej dotarło, że generalnie straciła córkę. Przy czym mam na myśli obraz córki: wyidealizowany i wyśniony jeszcze na Arce i pieczołowicie chowany w sercu do tej pory. Niestety dla Abby, Clarke od chwili spotkania kopie i sprzedaje liścia temu pięknemu imidżowi, co jak widać przysparza wiele troski matce. No ale cóż, jak się żyje w ciągłym stresie, napięciu i ze śmiercią deptającą po piętach, jak się samemu zabijało i widziało śmierć towarzyszy - to jaka Clarke ma być? Wiem, że Abby chce pomóc córce - bo Clarke potrzebuje pomocy - ale ustawianie się w roli zwierzchnika, wydawanie rozkazów i zakazów na pewno w tym nie pomoże. Clarke to jej dziecko - a dziecko potrzebuje wsparcia, nie kontroli. Brakuje mi ich rozmów, narad, dyskusji, burzy mózgu. Dotychczasowe relacje miedzy nimi sprowadzają się do siłowania, stawiania drugiej przed faktem dokonanym (tak jak dzisiaj), oraz porównywania która ma większą kuśkę. Nosz kuźwa oczekiwałabym nieco więcej po rozumnych babach :D Szczególnie cięgi należą się matuchnie, która jako starsza i bardziej doświadczona powinna wyjść naprzeciw córce. Uważam, że powinno wreszcie do niej dotrzeć, z jakim bagażem psychicznym męczy się Clarke i pomóc jej ten ciężar targać, a nie dokładać nowych zmartwień. Czy dziewczyna, która musiała właśnie zabić przyjaciela potrzebuje jeszcze widzieć swoją matkę, która zamiast zrobić jej posiłek, zagarnąć w jakieś ciche miejsce i pogadać (czyli po prostu zagrać mamę), przedstawić swoje argumenty i POSŁUCHAĆ jej odstawia scenę, w stylu generalnie spadaj gówniaro, ja tu rządzę?
Ale nie czepiam się, niech popełniają błędy, na tym polega dobra historia, że ludzie robią strasznie głupie rzeczy - jak w życiu :D
Poza tym na plus: Bell, wyjątkowo Maya, Jasper.
Nikt nie zapytał o Lincolna!
Na minus znowu Raven, co za wredna c i p a. Nie znoszę ludzi, którzy myślą, że tylko oni cierpią, a reszta ma zayebiście.
Następny odcinek będzie olala!
PS. Fanki Bellarke strzeżcie się! Coś za bardzo pokazywano Ballamy z tą Grounderką >:D
Zgadzam się ze wszystkim! No i Clarke była taka baddasowata kiedy postawila się Abby, aż fajnie się na to patrzyło. I na szczęście twórcy nie zrobili z niej ''zimnej suki'', jaką myślałam, że się stanie. Uff.
Raven również mnie wkurzyła w tym odcinku, sigh, niech ona się ogarnie, bo to była moja ulubiona kobietka :( W ogóle fajnie byłoby znowu zobaczyć Wica, tego przyjaciela-mechanika. Przecież teraz jest idealny moment, aby ją wsparł, tak jak zrobił to w odcinku, kiedy miała te 'problemy' z nogą.
I przepraszam, ale znowu jak zobaczyłam Octavię-ninje to po prostu ogarnęło mnie zażenowanie. I przypomniałam sobie o coś takiego: https://31.media.tumblr.com/2024f6bd30c82d3ed09321ccdb20c036/tumblr_nisazaJG9D1q ea23to1_r2_250.gif No jak tu być poważnym?
Jason obiecał nam ważną scenę Bellarke w tym odcinku i dostaliśmy ją. Jeej, jakie to było PIĘKNE. Tak, przepraszam bardzo i wiem, że wyolbrzymiam, ale ja po prostu nie mogę się powstrzymać od fangirlowania jak ich widzę. Nie wińcie mnie :(
Poza tym zauważyliście, że Bellamy biegał po Mont Weather wyglądając niczym Mario w tym przebranku? ohh i co do niego i tej nowej grounderki to luz, bo ktoś pisał o tym do Jasona na twitterze i on zaprzeczył jakoby coś miało romantycznego być między tą dwójką, hyhyhy :3 Oo i dobrze wyszło też to, kiedy spotkał tego chłopca i uświadomił sobie, że to syn tego gościa którego zabił. Auć.
No i podobała mi się całkiem jeszcze Maya. Dobrze, że twórcy na siłę nie robią ze wszystkich silnych, twardych kobiet, są też takie, które są po prostu... słabsze, ale próbują coś zdziałać. Taka jest Maya.
Bardzo dobrze rozegrano konflikt między Dantym (?) i jego synem. Nie ma czarno-białych postaw, to mi się podoba.
Bardzo dobry odcinek, wręcz nie mogę się doczekać następnego ;) oo i wtf, co z Lincolnem?
Podpisuję się obiema łapkami!
Nie będę się rozpisywać, bo już wszystko pięknie rozpisałaś; powiem tylko, że scena Bellarke była świetna :) Na dodatek wkurzyłam się niesamowicie, że Wicka nie było, grrr, przecież mógłby pomóc Raven z radiem czy coś, taka okazja była.
I jakoś mnie poruszył moment, kiedy Monty'ego wyciągnęli z klatki. Nie mogę patrzeć, jak moje maleństwo cierpi.
Mnie też podobała się Clarke, szczególnie wymowne była scena z tym: spuszczasz krew z moich ludzi, ja spuszczę z ciebie - wieeele mówi Blondynie. Generalnie serce mi się wyrywało do niej w tym odcinku, szczególnie kiedy Raven wbiła jej czekan w serce tekstem o Finnie i poprawiła scyzorykiem mówiąc, że nie interesuje ją jak, ale Clarke ma pomóc Bellowi, uratować ziomków uwiezionych w MW, załatwić pokój na Bliskim Wschodzie i rozwiązać problem głodu na całym świecie. I do tego Pani Raven życzy sobie porcję frytek na smalcu.
I tak jak ciebie strasznie mnie to wkurza, bo Raven była moją ulubienicą, była fajna, i co ważne mądra oraz dobra, a to co teraz odstawia to nie jest ona. Nawet nie stara się zrozumieć Clarke, ani być jej wsparciem, jak była do tej pory - przecież obie maiły taką dobrą współpracę nawet mimo trójkącika z Finnem. Brakuje kogoś, kto by ją wystrzelał po pysku i nawrzeszczał w twarzyczkę, żeby się ogarnęła i przestała użalać nad sobą - ktoś taki jak ten słodki zbójnikopirat Wick <3
Mieliście swoją scenę z Bellarke, ale nie cieszcie się, bo w przyszłym tygodniu będzie skrzyło między Lexą i Clarke! Pamparamparam :P
Na Octavię staram się już nie zwracać uwagi :D
Bell miał same dobre sceny w MW. No właśnie zapomniałabym - BARDZO mi się podobała scena z początku odcinka, była taka... dehumanizująca, jak z jakiegoś obozu koncentracyjnego. Jak po czymś takim można współczuć MW - nawet jeżeli mają dzieci - wszak te dzieci prędzej czy później również będą "korzystać" z więźniów w taki sam sposób. Ajajaj, dobrze to wymyślili scenarzyści :D Są słodkie dziecioczki i klatki i miłe Maye i szorowanie więźniów szczotką :O
Maya w tym odcinku zaplusowała, wcześniej nie lubiłam jej za bardzo.
Zgadzam się że wszystkim co napisałeś emo_waitress ale wiesz jeśli te dzieci stały by się takie same jak dorośli to nie jest ich wina, tak są/zostaną wychowane.Dam ci przykład jak ktoś ci będzie mówił przez całe dzieciństwo że Justin bieber dobrze śpiewa to tak będziesz uważał.Tak wiem zajebisty przykład xD
Bardziej mi chodziło o to, że człowiek automatycznie zaczyna inaczej postrzegać grupę osób, jeżeli są wśród nich dzieci. Mnie też tknęło współczucie do dziecioczków, które nie są winne temu, kim są ani gdzie się urodziły. Ale sam fakt ich istnienia nie rozgrzesza win ich rodziców, wszak ojciec tego małego uroczego chłopczyka spuszcza z innych ludzi - przecież też czyichś dzieci - krew jak z wieprzka.
Przykład z Dżastinem może byłby ok, ale pacz, mogłabym żyć w przekonaniu, że jest on najlepszym nawet piosenkarzem, ale w końcu z wiekiem poznawałabym innych wykonawców, poznawałabym innych ludzi, którzy wpływaliby na mnie muzycznie i w końcu mógłby nastąpić dzień kiedy baj baj Dżastin, hello X Japan :D
Dlatego dla tych dzieci jedynym wyjściem byłoby opuszczenie tego przeklętego kręgu przemocy i albo szukanie innego ratunku dla swojej kondycji, albo .. no cóż... śmierć. A niestety obawiam się, że raczej nic nie wskazuje na moralną odnowę MW.
Generalnie MW mają przerąbane, bo z której strony nie spojrzeć, za dużo uczynili zła. Groundersi do wybaczających nie należą, a i wśród Arkowian raczej trudno będzie o miłosierdzie kiedy się dowiedzą o wwiercaniu na żywca w biodra. Prawdopodobnie dzieci ocaleją, ale co z dorosłymi?
Jak dzieci są już nauczone widać na przykładzie dzieciaka, którego ojca zabił Bellamy. Nie zacytuję dokładnie, ale dzieciak powiedział coś w stylu: "Oberwałeś od Ziemian? Mój tata też walczy z Ziemianami"
ale dzieciak powiedział coś w stylu: "Oberwałeś od Ziemian? Mój tata też walczy z Ziemianami"
****
Oglądałeś z napisami zrobionymi przez idiotę. Dzieciak powiedział "Are you on a ground unit? My dad is training for a ground unit." Czyli "Jest pan w oddziale wychodzącym na powierzchnię? Mój tata jest na treningu do takiego oddziału".
Bardzo prawdopodobne. Znam angielski i zwykle wyłapuje niedociągnięcia tłumacza. Dzieciaka nie zrozumiałem i opierałem się całkowicie na tłumaczeniu. Dzięki, że to wychwyciłeś.
Ja też nie znam na tyle, żeby wyłapać ze słuchu 100%, ale oglądam z angielskimi napisami zamiast z polskimi, co polecam i Tobie, skoro znasz język.
Robiłem tak od początku 2 sezonu do mniej więcej 8 odcinka. Potem serial tak mnie zaciekawił, że puszczałem go jak najszybciej, a że strona, na której oglądam z dziwnych przyczyn wcześniej wrzuca polskie napisy od angielskich to wypadło, że obejrzałem z napisami PL. Może też być, że zrobiłem to z ukrytego w podświadomości lenistwa. No, bo w końcu polskie, nie trzeba się wysilać :) Szkoda, że polskie napisy są coraz gorsze tzn. coraz bardziej mijają się z oryginałem.
Nie wiem czy coraz gorsze. Tak to chyba jest jak się robi w pośpiechu - szybkość kosztem jakości. Za jakiś czas pewnie zostaną doszlifowane. Ja wolę jednak nawet poczekać parę dni dłużej, ale obejrzeć w dobrej jakości z porządnymi napisami. Odc. 11 obejrzałem dopiero wczoraj.
Chociaż rzeczywiście już zdarzało mi się nie wytrzymywać i oglądać bylejakie kopie albo i w ogóle bez napisów. :)
A serial skubany wciąga niesamowicie. Mimo, że przecież wcale nie jest arcydziełem i ma wady, to kurde historia trzyma w napięciu że hej.
Wkurzyła mnie Raven, bo widać, że oczekuje od Clarke niemożliwego. Przecież ona nie może zawsze mieć planu, pomysłu na wszystko itd, nie jest cholernym robotem. Tymczasem Raven użala się nad sobą i wszystko co robi to wszystkich obwinia za swój smuteczek, a Clarke przecież także KOCHAŁA Finna, ale potrafi zdusić to w zarodku, mimo że też cierpi. Ona po prostu nie potrafi spojrzeć na to trochę szerzej tylko skupia się na sobie. Gdzie jest właśnie Wick, kiedy jest potrzebny?! AGRRR.
Właśnie brakowało mi Lexy w tym odcinku. Pokazują Indre, która szczerze mówiąc nie jest za ciekawą postacią, ciągle tylko gada 'Zabić!' i strzela morderczym wzrokiem na każdego, a Lexa jest spoko laleczką i mogliby ją więcej pokazywać, zwłaszcza, że nie będzie jej w 3 sezonie na 90%, szic.
Bell ma zawsze dobre sceny (no dobra, na początku 1 sezonu nie miał, no ale wtedy był kreowany na złego antagonistę lubującego się w przemocy hyhy), ale tutaj po prostu przemawia przeze mnie fangirlizm i nie jestem w stanie być obiektywna, przykro mi :D
Ej i co mi się wydawało, czy Jasper przez tą szybę sobie jakąś głupotę wyobraził co do Mayi i Bellamyego? Mam nadzieję, że nie będzie zazdrosny czy coś, bo to by było kretyńskie z jego strony...
A i przesyłam recap odcinka w postaci foteczek, bo wtedy chyba Ci się spodobało ;) http://www.tv.com/shows/the-100/community/post/the-100-coup-de-grace-photo-recap ---mountain-manor-spa-1423168722/
Na 90%?? To już z tym spin-offem TWD jest pewne? Kurde, a jak to będzie niewypał? Mogli by Lexy nie uśmiercać, by dać jej szansę na powrót, jakby co. Kurde, szkoda, bo to taka fajna postać. Najpierw Anye mi ubili, a teraz się zanosi na Lexę ;(
Noo, aktorka dostała główną rolę także ;) Też ją lubię i wątpię, że w tym spin-offie TWD odegra fajniejszą postać niż w The 100, bo twórcom tamtego serialu jakoś nie wychodzą postacie kobiece, no ale zobaczymy :P
Też uważam, że się zmarnuje w spin-offie. Przecież TWD już jest szitem, to czego się spodziewać po nowe edycji? No CHYBA ŻE za spin-off zabierze się świeży team nie związany zupełnie z TWD.
A tu by mogła mieć taką fajną rolę, szczególnie jakby awansowała do głównego składu :(
Właśnie tak ma być w tym spin-offie. Ma być to historia z nowymi bohaterami bez powiązań z TWD. Nie miałam zamiaru tego oglądać, ale chyba się skuszę dla Lexy....ekhem Alycii :D
Zgadzam się co do Raven *piąteczka*
Indra faktycznie robi się coraz bardziej jednowymiarowa.
Nie bardzo lubiłam Bellamy w 1 sezonie, ale teraz jest całkiem spoko :)
No właśnie, czy Jasper rozpoznał Bella, czy uroił sobie, że jest to nowy gach jego panny? :D
Dzięki za linka ;)
Ja w pierwszych paru odcinkach, kiedy był taki ekhm narwany to też tak nie za bardzo, aczkolwiek już od 2 odcinka zauważyłam, że ma niesamowitą chemię z Clarke i zaczęłam ich shippować XD
Nie wiem, ale jak sobie coś uroił to porażka... :/
Mnie też Wick skojarzył się z piratem. Właśnie jego w tym wszystkim brakowało. Jakiś żart w jego stylu, uśmieszek i możliwe, że w końcu Raven wzięłaby się w garść. Co jak co, ale do wątków miłosnych, to jak na razie scenarzyści nie mają pomysłu. Gdzieś gdzie taka scena (nawet trzydziestosekundowa) prosi się o wklejenie to oni tego nie robią. Wolą załamaną Raven od tej gotowej do działania. Duet mechaników: Raven i Wick mógłby zdziałać w tym serialu cuda. Ciekawi mnie tylko kiedy na Arce skończą się zapasy żywności. Może w końcu pokarzą jakieś próby zaklimatyzowania się (jak zbieranie mięsa i halucynogennych orzeszków w pierwszym sezonie).
Ale się rozpisałeś! W całości się z tobą zgadzam. Mnie też nie przypadła do gustu Raven, chociaż jej zachowanie było potrzebne (zmobilizowało Clarke do działania i między innymi dzięki temu Clarke znowu mogła pokazać, jak dobrym jest przywódcą). Abby na wielki minus. Od kilku odcinków wywyższa swoją córkę nad innych. Przestało ją interesować dobro mieszkańców Arki. Teraz liczy się dla niej tylko córka i kolejna okazja, żeby się jej postawić. Czego ona od niej żąda? Że córka będzie siedzieć cichutko i nic nie robić? (bo jeszcze się skaleczy przy jakiejś pracy :) Przecież taki talent przywódczy nie może się zmarnować. Ciekaw jestem, jak to się dalej rozwinie, bo jak na razie nie widzę wyraźnie kto jest podwładnym Clarke (no oprócz Bellamiego, który porzucił stanowisko drugiego lidera na rzecz bycia jej zastępcą). Może jak uwolnią tych z MW, to zarysuje nam się wyraźniejsze stronnictwo. Po tym odcinku widać, że sojusz się nieco zacieśnia (chociaż tylko częściowo tzn. tylko z częścią Arki) i wydaje mi się, że po wygranej z MW Clarke i kilka/kilkanaście osób, które uznają ją za swojego przywódcę, przyjmie zwierzchnictwo Lexy. Na chwilę obecną scenariusz ten wydaje się najprawdopodobniejszy, bo dopóki kanclerzem jest Abby, Clarke będzie coraz bardziej oddalać się od Arki. Na potwierdzenie mojej tezy można przedstawić Indrę i Octavię. W pierwszych minutach odcinka Indra mierzyła się z Clarke, kto jest ważniejszy w hierarchii, bo obie były zastępcami Lexy, a Indra uważała się za ważniejszą ze względu, że jest Ziemianką (przynajmniej ja to tak odczułem). W ostatnich minutach odcinka Indra poddała się i doceniła siłę charakteru Clarke. To pokazało, jak wysoko Clarke jest już w hierarchii Ziemian. Jeśli utrzyma tę pozycję, to w kolejnych odcinkach możemy ujrzeć ją jako doskonałego dowódcę, który nie jest targany wewnętrznymi troskami (zwłaszcza na linii relacji z matką. Tak jak napisałeś wyżej ona potrzebuje oparcia w matce, a nie kolejnego wroga. Zwłaszcza, że ten wróg rani najdotkliwiej) Lincolna trochę mi szkoda. Cały czas go męczą. Pomęczyliby trochę Abby (na chwilę obecną wcale bym jej nie żałował) Kane trochę niekonsekwentny w swoim działaniu: raz staje po stronie Abby, a innym razem Clarke. Rozumiem jego rozterki i próby znalezienia sobie miejsca w tym wszystkim, ale niech już zajmie jakąś pozycję. Wolę kogoś kto podejmuje nawet złą decyzję i potrafi się jej kurczowo trzymać (tak jak Jaha, który w pogoni za marzeniami wyruszył bez mapy i znajomości terenu w przekonaniu, że uda mu się znaleźć Miasto Światła. Nawet nie wiedział, w którą stronę świata iść, ale trzymał się konsekwentnie swojej decyzji), niż kogoś kto co rusz zmienia swój punkt widzenia i nie można mu zaufać. Co do PS: Ja też zauważyłem jakąś relację między Bellamim a Ziemianką w klatce.
Co to Bellarke :) emo_waitress też to zauważyłam :D
Ja wyjątkowo po raz pierwszy nie mam żadnego sippu w serialu, co jest dosyć dziwne xD
Podpisuję się. Lexa i Clarke to świetny duet chociaż nie wiem czy to wypali. Wolę Clarke jako zastępcę Lexy. Jeśli mają być razem (co według wypowiedzi wyżej "nie będzie jej w 3 sezonie na 90%" może nie nastąpić), to niech się nieco wstrzymają. Taki związek zniszczyłby pozycję wśród Ziemian jaką Clarke sobie wypracowała. Po zniszczeniu MW to co innego. Jako zasłużona w boju Clarke mogłaby sobie na coś takiego pozwolić. Z niewielkimi stratami w swoim statusie społecznym. Podsumowując, najpierw szacun na dzielni, a dopiero później takie związki. Ale to tylko marzenia....
Pasują do siebie świetnie. Obie z silnym charakterem i władcze, stworzone do roli przywódców. Mają wiele ze sobą wspólnego. No i ta chemia widoczna w przedostatnim odcinku.. :D Skoro ma Lexy zabraknąć w 3 sezonie, to chyba nie ma na co za bardzo liczyć. Oby tylko jej nie zabijali, by w razie klapy tego nowego serialu, mogli ją w The 100 przywrócić. Wiem, za dużo wymagam..
Może powróci, ale to już nie będzie to samo... Tak jak w The Originals zrobili z Reb. Inna aktorka niby daje radę, ale to już nie to co Claire Holt.
Nie znam tego The Originals, odstraszył mnie motyw wampirzy ;) No widzisz, jak ta powłoka cielesna mami, niby to samo wnętrze a inny wygląd i już klapa, a przecież nie ciało zdobi człowieka :)
Bo są nudne, jałowe, a zawsze i tak któraś musi przyjąć rolę męską, a dodatkowo w tym przypadku Lexa to jakiś wcielony w nią po reinkarnacji facet, więc dla Clarke lepiej mieć mężczyznę z krwi i kości, a nie hybrydę z krzywym zgryzem.
Od razu z góry zakładasz, że będzie nudno i jałowo? To są dwie dominujące postacie o silnych charakterach więc nie wyobrażam sobie by mogło być nudno. Raczej leciałyby wciąż iskry. Hybrydę?- ciekawe. I co Ty chcesz od jej zgryzu? Ja nawet nie zwróciłam na to uwagi, więc chyba nie jest aż tak tragicznie. No chyba, że Ty jesteś dentystą i nawet mały uszczerbek z daleka wychwycisz?
Dentystą, brrrrr, nie jestem ;), iskry niech sobie lecą przy starciach na tle 'zawodowym' ;)
Hej! Nie zgadzam się co do Raven. Nasza Księżniczka miała chwile zwątpienia i dlatego Raven się na nią wydarła.
Chciała ja zmotywować do działania. I wiesz co, to właśnie Raven dala się wsadzić jakaś zardzewiałą puchę, która ledwie załatała by dotrzeć do Finna. Narażała życie dla chłopaka który był jej miłością ,wiec jestem wstanie zrozumieć jak cierpi po jego stracie. A o Lincolna pytała Octavia:-)
Nie wiem jak wypominanie zabicia Finna miało by kogokolwiek zmotywować, ale ok. Ja osobiście z pewnością, jakby mi ktoś ZNOWU to wypomniał, to nie czułabym się WCALE zmotywowana. :)
Do szału doprowadza mnie obwinianie o wszystko Clarke, szczególnie że Raven nic nie zrobiła, żeby pomóc Finnowi (najpierw, żeby ochłonął i przestał szaleć w poszukiwaniu Clarke co skończyło się rzezią wioski, potem szczytem jej akcji proFinnowej było wrobienie Murphy'go, po prostu mega sukces i szczyt świństwa), więc tym bardziej nie kumam tego obrzucania błotem i obarczaniem winą za wszystko Clarke. Raven beczy i cierpi i uważa, że nikt inny nie przeżywa śmierci Finna. Nikt, nawet osoba... która jako druga obok niej obdarzała uczuciem Finna. Jak to nie jest bycie nieczułą, wredną, egoistyczną biczą, to czym jest? Czy Raven poświęciła chociaż pół minuty Clarke? Nie. Właściwie nikt się nie pochylił nad stanem duszy Clarke, ani nad tym, jak ona nie ma nawet pół dnia, żeby - UWAGA UWAGA - przeżyć żałobę. Nie! Clarke ma się raz-dwa ogarnąć po zabiciu swojego przyjaciela, prawie ukochanego i zająć się Wielkimi Sprawami. A Raven może se siedzieć koło radyjka i przeżywać. Jeeeej. No ale ona cierpi, wybaczmy jej, taka biedna :)
Clarke jako serialowa herod baba musi być zawsze w formie 10/10 i trzeba ją stawiać do pionu, jak tylko jest 8/10. A już jak jest 7,5/10 to najlepiej walnąć jej w twarz Finnem, zaraz się ogarnie! Dlaczego Blondi nie może mieć prawa do słabości, do zmęczenia, zawsze musi kogoś ratować, być odpowiedzialną za wszystkich, i mieć w pogotowiu kilka genialnych planów za pazuchą do szybkiego realizowania?
To nie Raven pomogła Clarke - TYLKO BELLAMY.
O Lincolna nikt nie pytał w trakcie rozmowy z Bellamy. O to mi chodzi.
Może i masz rację. Raven powinna się zacząć zachowywać tak jak kiedyś (rozsądna dziewczyna z planem działania, pomysłami i potrafiąca wspomóc swoimi umiejętnościami mechanika). Mnie też zaczynają powoli denerwować jej huśtawki i przeżycia, ale co do Clarke to nie do końca się zgodzę. Rozumiem, że według ciebie powinna mieć chwilę na żałobę, ale wolę ją taką jak teraz. Zamiast Clarke - "nie wiem co mam robić" z kilku odcinków pierwszego sezonu, mamy całkiem świetną postać. Jeśli trzeba ją motywować, żeby była taka jak teraz to zniosę wszystko, nawet denerwującą Raven. A co do rozmowy z Bellamy: Można zrozumieć pośpiech i jakieś priorytety, jednak powinni chociaż wspomnieć o Lincolnie.
"Niestety dla Abby, Clarke od chwili spotkania kopie i sprzedaje liścia temu pięknemu imidżowi, co jak widać przysparza wiele troski matce. No ale cóż, jak się żyje w ciągłym stresie, napięciu i ze śmiercią deptającą po piętach, jak się samemu zabijało i widziało śmierć towarzyszy - to jaka Clarke ma być?"
*****
Właśnie. Dla mnie najlepszym tekstem tego odcinka było:
"- Someone tried to kill you today. It's OK, if you're upset.
- Just another day on the ground."
Czyli: Urwa, mamo, odkąd nas tu przysłaliście codziennie ktoś chciał mnie zabić.
Odcinek bardzo dobry. Nareszcie klaruje się bardziej ta cała sytuacja. Dobrze, że Clarke pokazała mamusi gdzie jest jej miejsce. W sumie nie do końca rozumiem dlaczego Abby jest święcie przekonana, że pozjadała wszystkie rozumy zwłaszcza patrząc z perspektywy wszystkich wydarzeń i tego, że to Clarke trzyma ten rozejm na jakimś cywilizowanym poziomie. Gdyby tak powiedziała "Sayonara radźcie sobie sami" to jednego dnia by to nie przetrwało bez niej. Kane rzeczywiście trochę się miota, ale on chyba ma taki urok. Sam nie do końca wie jak to ugryźć, bo technicznie rzecz biorąc powinien opowiadać się po stronie dorosłych, ale logicznie to dzieciaki tutaj rządzą. Zrobili z nich mięso armatnie, a teraz się dziwią, że skoro mimo wszystko przeżyli i umożliwili im przybycie na ziemię, to domagają się szacunku i praw takich jak dorośli. Następny odcinek zapowiada się całkiem dobrze... zobaczymy, czy utrzymają poziom do końca sezonu. Scena z Clarke vs. Abby na wielki plus, aż człowieka dreszczyk przeszedł :)
Trzeba przyznać, że z odcinka na odcinek jest coraz lepiej ;)
Clarke w tym odcinku wymiata ;) Właśnie na taką Clarke czekałam, a tekst do Abby najlepszy w odcinku ;D O dziwo bardzo na plus zaskoczyła mnie Maya xd Zaplusowała za to, że pomogła Bellowi, a ten taki biedny był :( aż serce się krajało..
Jasper też się w końcu wziął w garść i zaczął się zachowywać jak Jasper :D Jego spotkanie z Montim było słoodkie :)
Mały minus za brak Lexy. I nie wiadomo co z Linconem..
Ja również po tym odcinku podwyższyłam ocenę serialu, jak również ogólną ocenę w porównaniu do pozostałych seriali CW. Obecnie uważam The 100 za najlepszy serial tej stacji. Clarke jest znakomita!
Clarke z ziemianami ♥
Nie wiem czemu z początku jej nie lubiłam :)
Ja miałam tak samo, nie lubiłam kiedyś Clarke, a teraz jest moją ulubioną postacią. Ma świetnie napisany wątek :)
U mnie podobnie. Na początku nie lubiłem Clarke, ale teraz się wyrobiła i wymiata. Po tym odcinku podniosłem nawet ocenę o jeden punkt, bo jest zajebisty serial.
U mnie ocena pozostała ta sama, bo i tak jest już wysoka (8). Poczekam do końca sezonu i wtedy zobaczę czy podnieść i o ile podnieść.
Balam sie, ze zepsują jak wiekszosc seriali, bo teraz pisza seriale z sezonu na sezon zmieniajac piec razy koincepcje i wciskaja na sile gnioty ktore jak im sie wydaje lubia fani z tweetera. Na szczescie w tym serialu jest jakas koncepcja i postacie rozwijaja sie w jakim okreslonym kierunku.
Mnie martwi to co się stanie z serialem po zakończeniu tego sezonu, zapewne koniec będzie :S