Wszystko super, ale jak dla mnie dość mocno przerysowane. Za dużo, za mocno, za wiele faków, wrzasków, bicia, kłótni. Nałaziłam się po knajpach w Chicago i takiego odlotu nigdzie nie widziałam. Przecież oni się nie hamowali nawet przy gościach. A najbardziej rozwaliła mnie akcja na urodzinach, gdzie dzieciaki nażłopały się napoju z psychotropem, nagle wszystkie dzieci padły „trupem” na trawniku i nikogo to nie obeszło. No bez jaj…
Ta scena z urodzin rzeczywiście troche przerysowana, ale taki był zamiar. Co do całości, nie jest w żaden sposób przerysowana, bo tak wygląda Ameryka. Typ strzelający z gnata, burdy w restauracjach, zadymy w lombardach to jest codzienność. Na ostatnich mistrzostwach świata w League of Legends w Ameryce, ludzie z innych krajów wypowiadali się negatywnie na temat tutejszych ludzi, wręcz odczuwali niepokój i strach będąc w miejscach publicznych jak sklep czy restauracja. Jak dla mnie serial nie pokazuje nic przekolorowanego ( oprócz tej 1 sceny) co by się wydarzyło w Chicago