Spotęgowane do obrzygu manieryzmy z pierwszego sezonu i nieznośna nienaturalność inscenizacji - ten odcinek jest jak ćwiczenie warsztatowe nadambitnych studentów trzeciego roku filmówki. Nadzwyczaj efektowny, świetnie zrobiony - ale pusty jak bęben.
A ja się nie zdodzę. Wiele rzeczy zaczyna się w domu... i ten odcinek wiele tłumaczy. byłby pusty, gdyby był oderwany od całości, ale kontekście różnych natrętstw w zachowaniu głównego bochatera z jednej strony i wycofania z drugiej, ten odcinek nie jest bez znaczenia