I teraz wszystko mam poplute kawa ze śmiechu. Zdecydowanie wole Homelandera :))))).
Czytanie to nie wszystko. Czasem jeszcze trzeba nauczyć się pisać. Bez urazy, ale walić błędy w takich słowach jak "póki" to zgroza. Do tego tak naprawdę prawidłowy sformułowaniem jest "dopóki".
Jedne z lepszych tłumaczeń na polskim rynku.
Komiksy są fajne, serial dość słaby, choć ma momenty.
Na szczęście w 2 sezonie już nie tłumaczyli nazw. Jednak jakoś ten Ojczyznosław do mnie nie przemawia :P
"Ojczyznosław" dla Polaka brzmi dokładnie tak samo zabawnie jak "Homelander" dla Amerykanina i właśnie o to chodziło w tych ksywkach. One mają brzmieć niedorzecznie i groteskowo.
Na Odyna, nie wiem, czy śmiać się, czy walnąć facepalma tak mocnego, że stracę przytomność na dwa dni :D Te tłumaczenia są prawie tak żenujące, jak pogadanka Butchera (przepraszam, Rzeźnika) na temat Spice Girls (znaczy się, Przyprawowych Dziewczyn).
Powiem szczerze, że to właśnie o to chodzi. Homelander to jest właśnie Ojczyznosław i po angielsku to tez jest bekowe imię. Właśnie to oddaje parodie i absurdalność świata przedstawionego.
A ja żałuję że nie posługuje się nimi lektor, że są tylko w napisach, bo dodają szlifu absurdalnemu humorowi którym ten serial nas raczy.
Przetłumaczone są prawidłowo. To że brzmią głupio to nie wina języka czy tłumaczenia. One takie już są tylko jak są po angielsku więc tak nie zwracasz na to uwagi. Tak samo jak np. z Despacito. Piosenka która zrobiła karierę mimo gównianego tekstu, dlatego że nikt go nie rozumiał
Ja akurat wolę te nasze wymysły ich ksywek. Siedzę trochę w tłumaczeniach i aż się za każdym razem uśmiecham na Ojczyznosława, Głębokiego, Pośpiesznego, Gwiezdną, Czułą Królową, Mrocznego, Przejrzystego. Przykro mi się zrobiło, kiedy w drugim sezonie odeszli od tych nazw i wrócił Homelander i Starlight i Black Noir... No ale każdy ma swój gust, już za bardzo siedzimy w kulturze amerykańskiej, więc spolszczenia od razu zaczynają nas drażnić.