Jako przyszła królowa Elżbieta była nauczana od małej wszystkiego co musi wiedzieć a jednak nie wiedziała nic o królewskim małżeństwie ( siostra ). Królowa nie wiedziała także jak działa wybieranie ?sekretarza generalnego? ( nie pamiętam czy o tą pozycję chodziło ). Serial popiera krzywoprzysięstwo , ładnie ale według mnie sztucznie ubiera w wyjaśnienia jej apatię, bierność i chłód do rodziny. Była okrutna dla siostry dając złudną nadzieję i obiecując coś czego nie można było zrobić ale to wina rządu a ona chciała dobrze ?
Może źle zrozumiałem pewne kwestie i mi pomożecie ale dla mnie od strony logicznej te wątki leżą + idealizują Elżbietę bo jest królową a czasem zachowała się jak ****.
Czy ja wiem - ten serial pokazuje przede wszystkich monarchów, jako ludzi (ze swoimi słabościami, potrzebami, uczuciami), ale takich na których ciąży wielki obowiązek, którego nie zna większość z nas. Z jednej strony żyją w luksusie, z drugiej ich działania muszą być podyktowane odgórnymi wytycznymi, zasadami, dobrem ogółu (a przynajmniej tym jak się go postrzegało w danym czasie).
Było wiele scen z Elżbietą, w których widać, że ona bardzo by chciała coś zrobić, zmienić, zadecydować, ale nie może, bo ma bardzo dużo poczucie obowiązku i zna granice w jakich może się poruszać (btw i tak czasem je nagina, jeżeli może). Co więcej, w stosunku do siebie jest tak samo surowa, np. kiedy przychodzi jej mierzyć się z niewiernym mężem.
Też to zwróciło moją uwagę. Z jednej strony prawo konstytucyjne było jedyną rzeczą jaką ją uczyli, ale z drugiej nie wiedziała kompletnie nic i byle sekretarz mógł zrobić ją w bambuko. W ogóle nie do końca tego rozumiałem. Niby jej poddani to dżentelmeni z dobrych rodzin, dla których monarcha był świętością, ale jednak robili ją w balona. A co do Małgorzaty to z tego co wiem to ostro wyolbrzymili jej wielką luv do Petera, ale mogę się mylić, nie jestem ekspertem.