To co chce zauważyć, to to, jak ciekawie udało się scenarzystom dawkować emocje. I nie wydaje mi się że to tylko zasługa samego komiksu, a bardziej umiejętne rozpisany skrypt. Bardzo spodobało mi się zwłaszcza to jak bawiono się naszymi odczuciami względem biologicznego ojca. Ta jedna subtelna scena która przekreśliła sens wszystkich podejmowanych decyzji. Świetnie pokazana nastoletnia naiwność, gdy próbujemy wszystko skategoryzować. Możliwe, że oglądanie tego nie na jeden raz wybija z emocji i psuje cała frajdę, osobiście dziwie się, że nie wybrano formy dłuższego filmu.
Pare niedociągnięć ale to stanowczo JEDYNY znośny "film/serial dla nastolatków" jaki oglądałem. Klimatem i muzyką podobny do gry life is strange.