Widzę tu masę hurraoptymistycznych opinii o serialu, a mnie on KOMPLETNIE nie przekonuje. Możecie mi ciosać kołki na głowie, ale ja chyba za bardzo się rozbestwiłem oglądając takie seriale, jak Babylon 5, Stargate (wszystkie serie i kinówki) i Star Trek (wszystkie serie i kinówki), i teraz odruchowo ten serial porównuję do tamtych. I jakie są moje odczucia? Gra aktorska to jakaś żenada. Totalna sztuczność, dialogi to festiwal drętwoty, sytuacje kompletnie nieprawdopodobne, zachowanie bohaterów nijak nie przystające do rzeczywistości. Każda historia powinna mieć jakiś wstęp, a tu? Od razu widz wpada w środek akcji bez żadnego wstępu (kilka linijek tekstu to za mało), od razu jest wojna nie wiadomo o co, bohaterowie to zbieranina przypadkowych ludzi, którzy w sumie nie wiadomo skąd się wzięli, i dlaczego, nie ma między nimi hierarchii dowodzenia, w każdej sytuacji się kłócą o wszystko. Jest to kompletnie niewiarygodne. No i ta wszechobecna drętwota dialogów i zachowania. Do tego ten detektyw. Pozuje na cwaniaczka, ale w sposób, w jaki grają początkujący amatorscy aktorzy w niskobudżetowych filmidłach klasy C. A wisienką na tym trującym torcie jest kamera. Kolejny serial z tą debilną manierą trzęsącej się kamery, która udaje, że niby jest trzymania w ręce. Chyba przez kogoś z chorobą Parkinsona. Ta maniera już niejeden serial rozłożyła. Uwierzcie mi. Kręcę filmiki od wielu lat. Od czasu taśmy filmowej (na długo przed VHS). NIGDY kamera mi się tak w ręce nie trzęsła. Nawet jak przez 20 minut trzymałem kamer w rękach nieruchomo i kręciłem zachód słońca.
Zaznaczam. Jest to moja opinia, i nie krytykuję ludzi, którym serial się podoba. Każdy ma prawo mieć swój gust. Ja obejrzałem trzy odcinki, i zastanawiam się, czy oglądać dalej. W końcu Dark Matter też na początku był totalnie drętwy. A później pięknie się rozkręcił i zrobił się wciągający (chociaż do Stargate i Star Treka mu daleko).