Z serialami zwykle jest tak, że pierwszy sezon to petarda. Następny sezon to kapiszon; później jest kolejny sezon i kolejny, a ogień przygasa. Dziesiąty sezon okazuje się niewypałem; a wierni fani oczekujący na końcu historii "masakry" dochodzą do wniosku, że stracili 10 lat. "The Expanse" znalazłem/poznałem przez przypadek. Pierwszy sezon obejrzałem, po prostu z ciekawości. No, nie porwał mnie. Patrzę, są trzy sezony. Ok, "show must go on". I dlatego ten serial jest inny, ponieważ drugi sezon był lepszy, a trzeci..."miazga". Chce się więcej. Może zmiana właściciela zrobiła mu dobrze? Tylko niech uczą się na błędach innych i niech koniec będzie na (powiedzmy) piątym mocnym sezonie, a nie marnym dziesiątym.
Wiem, że komentarz sprzed 2 miesięcy, ale co tam, odpowiem. Według mnie serial trzyma wyrównany poziom przez cały czas, w odróżnieniu od np. takiego TWD, gdzie po paru sezonach było widać spadek. Ciekawe jest to, że właściwie każdy sezon jest trochę inny klimatycznie. Jasne, postacie i główna oś fabuły są te same, ale
(LEKKIE SPOILERY) jeden sezon to głównie tajemnica, śledztwo, inny skupia się na eksploracji obcej planety, jeszcze inny ma elementy post-apo, któryś to właściwie nieustanne oglądanie działań wojennych w kosmosie itd.(KONIEC SPOILERÓW).
Właściwie największą wadą jest to, że zakończenie nie zamyka wszystkich wątków, nie dowiadujemy się wszystkiego. No ale serial anulowali, więc zakładam, że to miało być tylko zakończenie sezonu, a nie serialu. Zresztą patrząc na opisy książek na necie, wydaje mi się, że serial skończył się mniej więcej w połowie całej opowieści. Mam nadzieję, że kiedyś go wskrzeszą albo jakiś sequel zrobią...