Lucy! Jak myślicie, czy stałaby się taka, gdyby Thack jej nie wykorzystał? To w niej siedziało i on to tylko obudził, czy stworzył?
Mimo wszystko typowy zapychacz przed finałem.
Everett, oj jest bardzo blisko upadku, czekam na to z utęsknieniem!
Niby zapychacz, ale znów pojawiło się sporo niewiadomych! Jeżeli Robertson mówił prawdę, że nie ma pojęcia o przekrętach z biletami 2-giej klasy to w takim razie kto za tym stoi? Mam nadzieję, że mimo tego co stało się pod koniec 9 odcinka, pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi, bo tylko wzbudzili tym wszystkim moją ciekawość.
A jeżeli jestem już przy końcówce, oczywiście czysto spekulując, Barrow przeszedł samego siebie. Czekam na jego upadek chyba równie utęskniona jak Ty na Everetta! Swoją drogą, niby nie pałam miłością do nich obu, ale gdzieś w głębi duszy bardzo cieszę się, że możemy oglądać i śledzić losy dwóch tak skrajnie zniszczonych charakterów, to tylko dodaje wszystkiemu smaczku. Niemniej jednak muszę przyznać, że z początku oddanie Everetta żonie było godne podziwu, widać było jak bardzo mu na niej zależało.
Co do Lucy, sama się nad tym zastanawiam! Może Thack jedynie obudził w niej to, co z genami przekazał jej ojciec? Co ma wisieć, nie utonie jak to mówią.
Ah, tyle pytań, a został tylko jeden odcinek...
1. Już myślałem, że forum tego serialu upadło i jestem jednym z nielicznych oglądających ten niszowy.... ale moim zdaniem fantastyczny serial ,bez nadmiernych wodotrysków.
2. Czy Robertson naprawdę nic nie wiedział o przekrętach? ... raczej zachowywał pokerową twarz przed córką.
3. Barrow prosi się o spektakularny upadek.... ale on jest jak D.Tusk- kuty na cztery łapy i niezatapialny .. sprawnie uchyla się nie ważne jak wielkie przekręty wychodzą na jaw.
4.Lucy ... już nigdy nie będzie potulną owieczką... Thackery tylko pokazał jej co nieco...
Czasem mam myśli, czy Henry jest taki delikatny na jakiego wygląda :)
Barrows już dawno ma datę ważności wybitą na tyłku.
Dla Lucy chcę hmm może nawrócenia. Nie chcę, aby poszła tą samą drogą co Everett :)
Mam dziwne przeczucie, że to synalek stoi za podpaleniem i tymi wszystkimi przekrętami... Ciekawe czy się to wyjaśni w ostatnim odcinku, czy każą nam czekać na nowy sezon
Fakt nie pomyślałem o tym... ale czy był by az tak wyrachowany zeby podpalic szpital i pozwolic spłonąć ojcu i siostrze.. a jednocześnie dać sie okręcić wokół palca Lucy?
Może się mylę, ale zastanawiające jest, że tylko on wiedział, że Cornelia spotka się z ojcem, nie dołączył do nich, tylko pojawił się dopiero w trakcie pożaru. Być może chciał się pozbyć ojca...
A to w jaki sposób Lucy nim manipuluje, to trochę inna bajka ;)
Hmm stawiam na Barrowsa lub Henrego, Cornelia mogła zwyczajnie przyjść wcześniej i wcześniej nakreślili to, że Barrowsowi zależało na przedłużającej się budowie :)
Myślę, że ta retrospekcja z Thackiem miała dać do zrozumienia, że senior Robertson nie był kryształowym człowiekiem. Cały serial kreuje dość brudne czasy i podejrzewam, że taki biznes rządził się ogólnymi prawami dżungli, nie dało rady inaczej.
Poza tym on mógł umrzeć na sposobów różnych sto, a ta scena wyglądała nie jak desperacki krok tylko jak na samobójstwo, on nie skakał w panice tylko niemalże się rozejrzał :)
Everettowi zależało na żonie czy na wizerunku? Szanowany lekarz, bez żony, bez "dziedzictwa"? Taka kreaturka jak on miałby kogoś kochać? :) Poza tym Eleonor to była taka tam babeczka bez jaj, kochane to to, ładne, ale charakterku nie miała. Niby wszystkie takie mimozy tam były (jedynie Cornelia stała w kolejce bo jakieś tam ogarnięcie), ale żona była szczególna. Miała wyrzuty sumienia, że nie potrafi dla męża przetłumaczyć specjalistycznego artykułu? "You wanted so little" czy jakoś tak. Miała słabą osobowość, pasowała mu do kanapy nic więcej.
Barrows to taka tam gadzinka drugiej kategorii, człowieczek cwany, mały "pan Zdzisiu" któremu się wydaje, że wycwaniaczył wszystkich. Podejrzewam, że kiedyś takie gadzinki się zapisywały do partii, bo wyczuwały tam hajs. NIe mają większego problemu, aby kogoś zabić, ale nigdy nie samemu, bo jaj też im brak. Nigdy się po nim nie spodziewałam nie wiadomo czego, zawsze był dla mnie prostakiem, więc w porównaniu z Everettem nie ma takiej dynamiki postaci. Jak sądzę albo sam się zabije (powiesi w gabinecie, widzę te scenę swoimi oczyma) albo zostanie zabity. Junia rzecz jasna porzuci go przy najbliższej sposobności :)
Hmm Lucy uważam bardziej za ofiarę działań Thacka niż na spuściznę po swoim ojcu. Nie zgadzam się na wrzucanie tego w geny i traumy z dzieciństwa :)
Po prostu ona grała wg zasad (pal licho, że wbitych dosłownie do łba), dzięki Thackowi zauważyła, że zasady można łamać, że poza światem uporządkowania, jest też i mroczny, gdzie oprócz zeszmacenia się są jeszcze możliwości.
Wydaje mi się, że ten świat jeszcze nie miał moralności, zasad na naszym poziomie i Lucy po prostu przeszła na ciemną stronę mocy, której nikt nawet nie starał się zmienić, czarny rynek życiowych szans :)
Niemniej jednak Thack ją skrzywdził. Może gdyby to się stało współcześnie miałaby myśli "Tak nie wolno", ale w tych czasach nie musi mieć takich moralnych oporów.
Dlatego tak lubię ten serial - oni wszyscy czują się najlepszą wersją człowieka, my mamy podobnie, czujemy, że jesteśmy wysoce cywilizowani, a za 100 lat nawet najwybitniejsi z nas mogą być uznani za prymitywne jednostki.
Serial fenomenalny! Aż trudno uwierzyć, że pozostał tylko jeden odcinek.
W każdym kolejnym epizodzie podoba mi się to, że niczego nie możemy być pewni, żadnego z bohaterów nie można do końca ocenić. W "The Knick" nie ma ludzi skrajnie złych i skrajnie dobrych - każdy z nich nosi w sobie te dwa antagonizmy.
Z niecierpliwością czekam na finał
wyjasniło sie kto stał za podpaleniem .. i inne wątki........ pytanie czy Thackery przeżył?... Czy będzie sezon 3 i czy wogule ma sens?
Na pewno przeżył - to główna postać. Mnie się wydaje, że na końcu Bertie pobiegł po adrenalinę, którą ma w gabinecie - wstrzyknie ją Thackeremu w serce i on ożyje. Skojarzyło mi się z tym eksperymentem z króliczkiem, który Bertie mu pokazywał.
Całą resztę można nadal ciekawie prowadzić, szkoda że trzeba czekać rok!
mi się wydaje mimo wszystko, że przeżył(nawet, jeżeli nie będzie 3 sezonu). Jakoś długo był wałkowany temat adrenaliny i wydaje mi się, że jeżeli już, to jest trochę uszkodzony(może sparaliżowany?) albo coś w tym stylu. W każdym razie czekam i mam nadzieję, że zrobią chociaż jeszcze jeden sezon.
ale to jest kwestia twórców, oni od początku chcieli 2 sezonu, wszelkie poza tym, to już naciski ze strony Cinemax.
Thack jeśli przeżył to niekoniecznie dzięki adrenalinie, ale mniejsza o to.
Mi się podoba zakończenie takie jakie jest, nie chcę 3 sezonu, a chciałam jeszcze wczoraj xD
Stacja Cinemax potwierdziła 3 sezon. http://film.onet.pl/wiadomosci/serial-the-knick-powroci-z-trzecim-sezonem/c0td2m
Skoro to jest na onecie to musi być prawda xD
Zamówili tylko na próbę scenariusz do 3x01, a cała reszta jest w toku.
Lucy to kobieta skrzywdzona, zakochala sie w Thacku a ten ja odrzucil, pomyslcie co musiala robic zeby zdobyc koke dla Thack'a z milosci dala sie zeszmacic i pomimo tych staran i tak nie dostala tego czego chciala, jego uczucia.
Zrozumiala ze ciagle myslala o kims a nie o sobie, dala sie wykorzystac, zaczela perfidnie wykorzystywac swoj urok, zdolnosci oraz inteligencje zeby poprawic swoja pozycje, Thack raczej uwonil w niej cos w rodzaju psychopatki ktora jest teraz straaasznie przerazajaca zwlaszcza w zestawieniu z Robertsonem Jr. jak widze ich razem to mnie CIARKI przechodza.
Barrow to szumowina 2 klasy, narazie dopisuje mu szczescie ale taka osoba jak on nie wie kiedy przystopowac, jest naiwny i tak naprawde nie ma pojecia ze ciagle jest dymany przez wszystkich wokolo, poki jest uzyteczny jest na powierzchni ale gdy straci choc troche pozycje nikt sie za nim nie obejrzy
A co sądzicie o Tomie i Harriet? Dobrze zrobili twórcy? Czy to ma jakiekolwiek szanse powodzenia?
Oj, jak ja im kibicowałam :D Ma szanse powodzenia. Dlaczego miałoby nie mieć? Jeśli będą ze sobą szczerzy. Ona wzięła ten pierścionek, nie musiała, ale wzięła.
On musi być wobec niej delikatny, ale chyba jest, nie naciskał jakoś specjalnie niż by wypadało w jego sytuacji, nigdy nie był wobec niech oschły, chamski, szorstki, więc przeciwnie to ona nazwała go gorylem.
To ma szanse powodzenia, o ile Harriet nie dowie się co zrobił Tom, a kłamstwo niestety ma krótkie nogi, skoro ruszyło go sumienie i poszedł z tym do "spowiedzi", to może się wydać, a wtedy szlag trafi wszystko. Strasznie mi się nie podobało, to, że spaprali ostatni wątek, który napawał optymizmem.
Odnośnie Barrow'a jak było widać po dłoniach przy karcianej partyjce, los póki co pokarał go syfilisem :)
Pewnikiem ciężko będzie mu go odpowiednio zaleczyć bez kasy, kiedy cały majątek przepisał na dziwkę.
Jak można sobie dopowiedzieć, spotka go kolejna niemiła niespodziewanka w związku z tym :D
to nie musi być syfilis...w tej scenie wspomina o częstych zdjęciach rentgenowskich - choroba popromienna?
Ja mam pewnosc ,chodzi o chorobe popromienna przecież mowil ,ze robil to setki razy a ludzie sie musza jakos dowiedziezc ,ze za czesto tego nie wolno robic. W ten sposob Barrow chcac nie chcac przysluzyl sie ludzkosci i to pasuje do przeslania filmu jako epoki wynalazkow.
Lucy była tłamszona i wykorzystywana jako dziecko, swoją relację z mężczyznami - z ojcem, a później z Thackerym - opierała na relacji podległości. Była uległa, bo tak ją nauczono i tego od niej oczekiwano. Było jej wstyd, żałowała za grzechy i czuła się winna, jednak gdy zobaczyła drugą twarz ojca - pastora odwiedzającego burdele - zrozumiała, że nie ma powodów wstydzić się swoich czynów, a tylko słabości. To nie romans z Thackerym wpłynął bezpośrednio na jej przemianę, a raczej chwili, w której z twarzy ojca spadła maska. Lucy pojęła, że to dzięki tej masce ojciec oddziaływał na ludzi i na nią samą. Doszła do wniosku, że nie nie ma sensu wstrzymywać się w swoich pragnieniach i dążeniach kierując się moralnością czy konwenansami. Wystarczy po prostu dobrze ukrywać swoją drugą twarz i robić swoje. Lucy przywdziewa maskę, którą przed śmiercią ojciec i wybiera - podobnie jak on - łatwe życie manipulatorki. Ojciec wykorzystywał charyzmę, autorytet osoby duchownej, talent oratorski i zdolność przekonywania. Ona postanowiła wykorzystać urodę, seksapil, inteligencję i doświadczenie, które pokazało jej, jak łatwo może manipulować mężczyznami, żeby osiągnąć cel.
Podsumowując - dzięki Thackowi Lucy poznała świat rozpusty i występku, ale paradoksalnie dopiero dzięki ojcu zaakceptowała grzech jako coś normalnego i wskazanego w drodze do sukcesu :)
Co do Lucy, ja uważam, że na to jak ją pokazano ostatecznie, miał wpływ cały zbiór wydarzeń. Bo i chowanie przez ojca żelazną ręką, ale i jej relacje z Tackiem, nie były normalne. Doszła najwyraźniej do wniosku, że lepiej się "opłaca" być złym, niż dobrym. Za wyznanie grzechów i szczery rachunek sumienia dostała od ojca w tryby zamiast współczucia i pochylenia się nad jej losem. Myślę, też, że kontakty z "pannami" Azjatkami pokazały jej jak można mężczyznami manipulować, żeby osiągnąć swoje cele. Tyle.
Sądzę, że Lucy została bardziej skrzywdzona przez ojca. Dzięki Thackery'emu jej charakter się zdegenerował, poznała ciemne strony życia miasta, występek i grzech - ale to zachowanie ojca uświadomiło jej, że nie chodzi o to, że grzeszyć nie można, tylko o to, że trzeba grzeszyć tak, aby nikt się nie dowiedział ;)
Odcinek mocny wiele nie wiadomych jest w sumie jak nic nie wyjaśnili do końca to znaczy że będzie sezon 3 musi być bo tak bez wyjaśnienia wątków wszystkich to trochę słabo no nic zobaczymy .
Jeśli chodzi o 3 sezon to jedna wielka niewiadoma. Mieli podpisany kontrakt tylko na dwa sezony, a oglądalność była bardzo niska niestety.
Wolę brak 3 sezonu, to dla mnie świadczy o większej odwadze, zamknięta historia, zakończenie na poziomie niż dojenie dla pieniędzy :)
Gdyby ta historia sie tak skonczyla to faktycznie, domknieto niektorewatki, niektore pozostawiono w takim stanie zeby je podjac dalej
Thack moglby przezyc, bezposrednio nie pokazano czy umarl, a scenki z Robertsonem Jr i Algiem nie sugeruja wprost, choc sklaniaja do tego ze zmarl. W koncu dostal ten zastrzyk z andrenaliny, cholera wie to taka furtka a'la jak bedzie 3 sezon to jest sposob zeby go ozywic jednak :P
Czytałam, że niby w jego przypadku ta adrenalina by nic nie dała ;) Ale fakt faktem, że o ile Jezus uporał się ze zmartwychwstaniem w trzy dni to twórcy seriali robią to znacznie szybciej :)
Wolałbym aby 3 sezon nie powstał. Śmierć Thacka to doskonałe zwieńczenie dwóch świetnych sezonów. Niech pozostanie tak jak jest. Nic nie musi być wyjaśnione do końca. Niech to widz odpowie sobie w głowie jak potoczyły się dalsze losy bohaterów. Lepiej nie robić z ,,The Knick" dojnej krowy, która wyrośnie na 5 czy 6 sezonów, ten serial zasługuje na coś lepszego.
Po namyśle również uważam, że niema sensu rozciągać tego jak The Walking Dead.... jak śpiewał
https://youtu.be/HZ8qBioPlHE?t=13s
Ale ja nie umiem żyć bez tego serialu! Choć rzeczywiście, cenię takie projekty jak Knick czy np. Rzym, bo nie mają pierdylion sezonów ciągnących się latami z coraz bardziej nieprawdopodobną fabułą. To majstersztyki.
Moim zdaniem Thack jej nie wykorzystał. Mieli romans, są dorosłymi ludźmi. Fakt, ona się w nim zakochała ale Thack po odwyku powiedział jej że zasługuje na kogoś lepszego. Odrzucił jej uczucie ale zrobił to w bardzo normalny i uczciwy sposób. Z nikim o romansie nie plotkował, ani tym bardziej że ją rozdziewiczył. Zachował to dla sienie.
Jej przemiana to raczej kontakt z prawdziwym życiem, gdzie seks miesza się z pieniędzmi oraz kontakt z ojcem despotą i lekcje u Azjatek pozwoliło Lucy wydorośleć i zdać sobie sprawę jak manipulować mężczyznami aby osiągać swoje cele, aby nie być ofiarą.
Zauważ że podczas uśmiercania własnego ojca nie mówi o Thacku jakoś źle.
Serial dla mnie jest fenomenalny! Nigdy nie poryczałam się na serialu a tu na ostatnim odcinku 2 sezony ryczałam jak bóbr.
Spuścizna Abby w postaci podwalin psychoterapii, jej pozostawione zapiski które Algi kontynuował i sceny jak zaczyna rozmawiać z pacjentem Abby ścisnęło moje gardło.
Śmierć Thacka to jego poświęcenie na rzecz nauki. Poszukiwania nowotarskich rozwiązań kosztem własnego życia , nowych dróg na pomaganie innym i unikanie śmierci pacjentów ( szukanie alternatyw na usypianie eterem) to tylko dowód na to że Thack miał coś czego brakuje niektórych lekarzom - POWOŁANIE. Oczywiście powołanie nie może się równać z poświęceniem ale tutaj było to spowodowane rozpaczą i desperacją po stracie ukochanej.
Na korzyść serialu przemawia jeszcze niesamowity scenariusz, z konsekwentnie i pieczołowicie budowaną przemianą bohaterów i genialnym choć smutnym finiszem. Muzyka, scenografia! Po prostu majstersztyk.
Nigdy nie płakał na serialu i długo o nim nie zapomnę! Polecam go każdego kto chce zobaczyć prawdziwą perłę.
Serial fenomenalny, bez dwóch zdań.
Chociaż czy Thackery umarł czy nie to sprawa mocno dyskusyjna. Moim zdaniem zostawili sobie furtkę, aby rozpocząć trzeci sezon. Zamówili przecież scenariusz, a Clive Owen kontynuację serialu określił jako kwestię otwartą.
Zbyt jasno podkreślili scenę z Bertiem, gdy biegł po adrenalinę. Wyrwał się bardzo energicznie i jeszcze to zbliżenie na ampułkę z "Adrenalin". Klasyczny Cliffhanger.