Bezspoilerowo o dziewiątym i ostatnim w sezonie odcinku The Last of Us powiem tak: jest grubo, choć w grze jednak było grubiej.
Pozdrawiam XD
I tylko tyle? człowiek czeka na wypowiedzi niektórych osób, czasami bardziej, jak na sam odcinek, a tu jak w przypadku niektórych odcinków, bida :)
Już na tym etapie serio wypadałoby cały serial podsumować. Jak dla mnie mocno nierówne widowisko - jak pierwszy odcinek był rewelacyjny i zapowiadał bombę, tak im dalej w las tym gorzej. Wydaje mi się też, że ten serial jest zbyt mocno skondensowany. W grze przy pierwszym przejściu człowiek ma kilkanaście godzin żeby nawiązać więź z bohaterami, z kolei tutaj tak obserwowałem dynamikę relacji między Joelem a Ellie, ale nie potrafiłem wydobyć z siebie takiej szczerej troski o żadne z nich. Może gdyby tych epizodów było więcej i uniknięto takiego przeskakiwania w czasie oraz z miejsca na miejsce żeby zachować jakąś ciągłość, możliwe że byłoby lepiej. Mam też zastrzeżenia co do castingu. Co do Pedro - jeszcze ujdzie, ale Bella Ramsey, tak jak próbowałem się do niej przekonać, jakoś ostatecznie nie trafiła do mnie. Co jeszcze? Naciągany i nielogiczny scenariusz, przez który momentami czułem się jak debil - liczyłem na to, że serial pewne kwestie usprawni, ale niestety momentami było gorzej. Wincyj? Ten świat wydawał się pozbawiony klikaczy. Sporadycznie dochodziło do jakiejś afery (rzadko kiedy), ale w ogóle nie dało się tutaj wywołać wrażenia zaszczucia i wszechobecnego niebezpieczeństwa.
Wymieniłbym więcej rzeczy, ale myślę, że tyle starczy.
Dlatego napisałem wyżej, że czekałem min. na Twoją opinie, bo myślę bardzo podobnie. Niby wszystko zgodnie z grą, ale brakowało zagrożenia. Rozwój relacji miedzy J i E też jakoś płytko pokazane. Napisałem pod innym tematem, że mogli śmiało pokazać kilka scen zbierania, przechodzenia budynków, i przy okazji walki. Kilka takich scen nie dość, że wniosłaby trochę akcji, to jeszcze pokazałoby co musieli bohaterowie przeżyć, co ich zbliżyło jeszcze bardziej.
Co do Belli też mam tak samo, starałem się jak mogłem ją zaakceptować, łapałem się chwilami na tym, że zaczynała mi pasować, a raczej przestawała przeszkadzać, to wpadało mi w oko jakieś porównanie i wszystko wracało.
Niby po pięciu odcinkach człowiek wiedział, że serial nie dorasta grze do pięt, ale jednak się łudził... Nie wiem jak zostanie zrealizowany drugi sezon, ale szczerze mówiąc to nie wiem czy będzie chciało mi się to oglądać.
2 i 3 sezon mają być z TLoU part II. Jak to będzie zrealizowane, ciężko powiedzieć, tym bardziej, że pewne wydarzenia z gry, mogą dla serialu okazać się końcem (tutaj mam wrażenie, że zostanie ten wątek całkowicie zmieniony). Ale na forum już wyczytałem podobne emocje, które sam odczuwałęm grając w part II, że łatwiej mi stanąć po A.A.
Sam też mam takie odczucie, że nie wiem czy będzie mi się chciało oglądać kolejne sezony, ale pewnie zobaczę :)
gra rządzi sie własnymi prawami, można kosić jednego za drugim przeciwnika a i tak znajdzie się jeszcze jeden który da ci emocje, a film i robienie z joela jakiegos prosa w strzelanki to lipa straszna xd
W grze to powodowało mocny dysonans ludonarracyjny, bo ciężko spodziewać się, że człowiek który w krótkim czasie zabija własnoręcznie kilkadziesiąt osób byłby zdolny do odczuwania głębszych emocji, również takich ojcowskich. Zaskoczyło mnie, że przełożyli scenę z gry do serialu w taki sposób. Joel to przecież zwykły chłop, w dodatku już mający swoje lata i kłopoty ze zdrowiem, a tutaj odpala ekipę zorganizowanych ludzi. W grze by to przeszło, w serialu już trochę z tym trudniej.
Pedro jak dla mnie straszne drewno, w finalowym odcinku Ashley Johnson zjadła go w prologu.
Ja w roli Joela liczyłem na Jaimiego z Gry o Tron, ale myślę że Pedro nie był aż taki tragiczny. To nie jest zbyt ekspresyjna postać, i wydaje mi się że takie właśnie najtrudniej zagrać - na pewno znacznie trudniej niż charyzmatyczne czarne charaktery.
Cześć
Gorąco polecam serial "Ku jezioru" - nie ma tam zombiaków ( w TLOS jest ich tak mało że właściwie można zapomnieć, że w ogóle są...) ale jest naprawdę ciekawy, niepokojący klimat, czyli coś co posiadała również gra TLOU, ale niestety - moim zdaniem- nie udało się tego przełożyć na adaptację w wykonaniu HBO...
Zgadzam sie z tym co napisales, chociaz 4 to chyba troche za nisko :/ tez nie przekonala mnie Ramsey, strasznie irytująca i przerysowana, nie trawiłem jej maniery już w grze o tron.
Być może nigdy nie przestała grać Lyanny Mormont, ale chodzi nie tylko o jej interpretację Ellie, ale o sam wygląd. Tutaj już mam zastrzeżenia do castingu, bo ona sama niewiele już może z tym zrobić. Nie mógłbym dać temu serialowi więcej niż 5/10. Jako adaptacja gry komputerowej jest dobrze (tym bardziej, że fani są zadowoleni), ale jako serial sam w sobie - meh