Jestem zawiedziony, postać Ellie w tym odcinku została przedstawiona w złym świetle, jako fanatyk serii oglądam to z osobą która nigdy wcześniej nie grała w grę, jej odczucia są takie że Ellie jest dla niej postacią która nie wywołuje innych odczuć niż te negatywne. Uważam że wprowadzenie sceny z uśmierceniem męża Gail jest ciekawym dodatkiem aczkolwiek zachowanie Ellie jest nie na miejscu, bo miała do czynienia wcześniej z innymi zarażonymi i znała konsekwencje ugryzienia, nie rozumiem dlaczego w taki sposób zachowała się w stosunku do Joela (tak mam na uwadze że przez długi czas nie byla poza bramą ale z tak silnym charakterem reakcja byla przesadzona) była zbędna i budzi złe emocje w stosunku do głównej bohaterki. Odcinek ciekawy ale interpretacja gry została błędnie zekranizowana.
Muszę się zdecydowanie nie zgodzić. Ellie była emocjonalna i empatyczna. Zdecydowanie jestem w stanie uwierzyć, że chce żeby chłop pożegnał się z żoną. Poza tym mówimy o potencjalnie jednym zarażonym. Myślę, że w Jackson spokojnie mogliby zorganizować takie pożegnanie.
Raczej zostala,zachowala sie infantylnie bo przyniosla wdowie jeszcze wiecej cierpienia,niedzwiedzia przysluga.
ale ta scena nie była o tym. przede wszystkim była wściekła, że Joel ją okłamał i zobaczywszy jak kłamie w żywe oczy zrozumiała, że okłamywał ją cały czas w odniesieniu do sytuacji ze szpitala w Salt Lake City.
W scenie z wdową chodziło o coś zupełnie innego. Był to moment, w którym Ellie nie mogła się już dłużej oszukiwać i zrozumiała, że Joel ją okłamał - nie tylko teraz, ale i wcześniej. Powiedziała Gail prawdę, bo sama chciałaby wcześniej wiedzieć co się wydarzyło u świetlików.