Po 5 odcinku jest duży hype związany z powianiem się/debiutem Ashoki Tano w wersji aktorskiej. Niestety według mnie przyćmiło oraz zmarnowało rolę jaką zagrał w tym odcinku Michael Biehn, gwiazdę kina z lat 80/90, znanego między innymi z Aliena, Terminatora. Biehn idealnie pasował do roli Badassa, ex-żołnieża, (szturmowca), widać doświadczenie w roli dowódcy/ żołnierzy, mógł by być "idealnym przeciwnikiem" dla postaci granej przez Carla Weathers (też znany z filmów z lat 80/90)Niestety szkoda, że twórcy nie wykorzystali doświadczenia tego aktora, i na 90% jego rola właśnie się skończyła. Ale skoro Bobba przeżył to może....
A no szkoda... też liczyłem że Biehn podkręci trochę odcinek. Ale i tak dobrze że dziadek się pojawił.
Mało co twórcy tak naprawdę wykorzystują poza nostalgią. Walka Ashoki z tą feministką choreograficznie jakieś dno...
Twórcy generalnie jadą na słodkim Baby Yodzie i na nostalgii czy sentymencie fanów
poprzez wprowadzenie do serialu licznych nawiązań, easter eggów. I to by było na tyle
jeśli chodzi o magię czy siłę tego widowiska. Ale niestety nawet to nie uratuje często
prostej fabuły...
Biehn jest jak na swój wiek aktywny. Oprócz tego, że grywa w filmach, co prawda bierze raczej wszystko jak leci, jest również producentem, przeważnie filmów w których grywa.
''Niestety według mnie przyćmiło oraz zmarnowało rolę jaką zagrał w tym odcinku Michael Biehn.''
W 100% się zgadzam, Sam osobiście liczyłem że jego rola nie skończy się na jednym
odcinku. Niestety rozczarowałem się srogo i zawiodłem. Nie wykorzystane całkowicie
jak napisałeś doświadczenie tego aktora, niewykorzystany potencjał, tylko po to aby
jego ekscelencja i zbawca Gwiezdnych Wojen pan Dave Filoni mógł za sprawą serialu
live action przedłużyć i podtrzymać życie swoich seriali animowanych. Istny DRAMAT
Właśnie ja się też rozczarowałem. Pamiętam jaka była duża ekscytacja/zachwycenie zarówno na polskich i zagranicznych portalach forach w momencie dołączenia Biehna do obsady Mando. Mówiono, o roli łowcy nagród ( Cad Bane ???)z którym tytułowy Mandalorianin miał do czynienia w przeszłości i powrocie Billa Burr jako Mayfielda. Jednocześnie miał to być powrót na "wielki ekran" tego aktora. Tak z ciekawości zobaczyłem komentarze tutaj pod artykułem dotyczącym angażu Biehna do serialu. Wśród nich taki: "Oby tylko nie zginął po pięciu minutach obecności na ekranie, jak to mu się ostatnio zdarza..."- prorok.
Po tym co zobaczyłem w 5 odcinku nigdy bym nie powiedział że zagrał łowce nagród,
raczej sługusa władczyni czy lokalnego watażkę na Corvus którego mógł zagrać równie
dobrze ktokolwiek inny. Carla Weathers jest w o tyle lepszej sytuacji że on nie tylko w
tym serialu gra, co go tworzy, reżyserując odcinek 4 bodajże. Szkoda Michaela Biehna,
naprawdę szkoda.
Weź gosciu nie oglądaj mandaloriana jak masz bul dópy.Piszesz te swoje wypociny w różnych wątkach,jakbyś był co najmniej wlascicielem LucasFilmu,poza tym wyluzuj Gwiezdne wojny to fikcja i bajka.
I mówi to do mnie ludek z logiem Biedronki hahahahahahaha
A teraz merytorycznie już. No tak najlepiej polecić komuś kto coś dobrze
krytykuje i wytyka temu czemuś błędy by tego nie oglądał. Czyżby prawda
którą przestawiam aż tak kuła się w oczy ? Tak po prawdzie to informuje cie
że jestem właścicielem LucasArts i jak widzisz jestem bardzo wyluzowany :)
Nic mnie nie kłuje, po prostu dziwię się, że ktoś może się tak spinać o bajkę jaką są gwiezdne wojny i uzurpować sobie prawo do wiedzy na ten temat, kiedy inni ludzie maja po prostu fun z oglądania, a nie rozkminiania: kto? skąd? po co? dlaczego?
Ależ ja się nie spinam, serio. Wyrażam tylko opinię, a że tobie się ona nie podoba to trudno. To nie jest jakaś zupa pomidorowa żeby miała smakować wszystkim. Sorry ale
ja sobie nie uzurpować sobie prawo do wiedzy na temat Gwiezdnych Wojen, ja tylko mogę cie poinformować że takową posiadam. Zapewniam również cie że nie wszyscy podchodzą do serialu tak lajtowo jak ty. Ot kolejny serialik
do odbębnienia.
Też uważam, że nie wykorzystują w 100% potencjału nowej historii (Mando) w uniwersum SW. Do tej pory serial nie zachwyca, chociaż daje też niezłą rozrywkę, która na dłuższą metę jest jednak nużąca. Jak powtórzą po raz czwarty wątek obrony niewinnych mieszkańców jakiejś odległej osady, to chyba strzelę sobie w łeb ;)
Szkoda, że twórcy nie postanowili stworzyć jednej spójnej historii i jakiejś skomplikowanej intrygi rozpisanej na cały sezon, której elementy poznawalibyśmy z odcinka na odcinek. Jakieś takie rozbrajające końcówki kolejnych epizodów, po których widz nie mógłby się pozbierać i z niecierpliwością wyczekiwałby kolejnego tygodnia. A tak mamy niestety do czynienia ze zwykłą przygotówką (tj. nowe przygody Mandalorianina w każdym odcinku, ciekawe jakim mieszkańcom planety dziś pomoże xd).
Jeśli Moss Gideon miałby zostać jakimś wybitnym serialowym antagonistą, to przydałby mu się w występ przynajmniej w co drugim odcinku, ale twórcy chyba poszli drogą przeciętnych seriali (jakich jest przecież mnóstwo) i o swoim głównym przeciwniku Mando przypomni sobie w ostatnim odcinku. Znaczy niby tam się ten Gideon pojawia, ale zdaje mi się, że bohaterów serialu mało to obchodzi.
Kurde, a szkoda bardzo... przecież mogli pociągnąć ten wątek Bo-Katan od razu, ona mogła być w końcu jakimś motorem napędowym (dzięki wątkowi mrocznego miecza świetlnego) do poznawania historii świata po sadze SW i przegrupowującego się Imperium Galaktycznego. Jakoś zaintrygować widza opowieścią jakim to sposobem Gideon odebrał jej ten miecz i z jak bardzo niebezpieczną postacią Mando śmiał w ogóle zadrzeć.
Niestety twórcy idą po drodze najmniejszego opor, a liczyłem że po zachwytach nad 1. sezonem przygotują lepsze widowisko (nie wiem czy to kwestia budżetu, czy kierownictwo Disneya nie chce się wysilić i kręcą ten serial dla samego faktu kręcenia czegoś z uniwersum SW?). Liczę, że to się zmieni, ale zaczynam mocno w to wątpić. Chyba do końca będziemy męczyć przeciętniaka :/
Szkoda bo Moff Gideon to ciekawa, intrygująca postać. Ma swoich mrocznych
szturmowców i mroczny miecz, z którego ma się wrażenie że jest dumny (patrz
odcinek kolejny). Nieco ratuje Mando fakt iż myślał że Gideon nie żyje, ale masz
rację że tej postaci przydałaby się o wiele lepsza ekspozycja w serialu, dłuższy
czas na ekranie. Ta Bo-Katan, podobnie jak Ashoka Tano to tylko ''smaczki'' od
Dave'a Filoniego. Ale czy wniosły cokolwiek ciekawego do fabuły ? Zmieniły ją
diametralnie ? No nie. Jak na razie zupełnie zbyteczne postacie dla tego serialu.
Czy to kwestia kwestia budżetu, czy kierownictwo ? Myślę że jedno i drugie. Bo
raz że Disney dobrego pomysłu na Star Wars nie ma a dwa że sam serial wręcz momentami wygląda jak fanowska produkcja. Ostatnio uśmiałem się widzą taki
mem że ten serial podtrzymuje całe Gwiezdne Wojny. Skoro robi to jak napisałeś
przeciętniak to jak to świadczy o kondycji, stanie Gwiezdnych Wojen obecnie ?
Nie najlepiej...
Biehn to generalnie bardzo dobry i solidny aktor. Jakiś czas temu szczeka mi opadła jak zagrał takiego typa co się zamknął z kilkoma osobami w bunkrze po ataku atomowym
Ale o czym tu mówić, ówczesna gimbaza pojęcia nie ma, kto to w ogóle jest, nie wspominając juz zapewne o takim klasyku jak Aliens. Tutaj było to raczej oczko puszczone do starszej widowni, która wychowywała się na wspomnianym klasyku-bo jakby nie było, były to najlepsze lata dla nas nerdów, teraz to jedynie marne kopie.
Ale tak, szkoda, ze nie wykorzystali tej postaci.