Robert Rodriguez DOSTARCZYŁ. Dawno nie czułem takiej satysfakcji z oglądania Star Wars jak dziś. Sceny walki, rozwiązania fabularne, Darth Grogu, BOBA FUKIN FETT. Warto było oglądać ten serial dotychczas, ale po tym odcinku to jest absolutny must have. Styl reżysera tez wyczuwalny tak bardzo i tak dobrze się sprawdził. Kocham
Potwierdzam. Przez cały czas zastanawiałam się po co tym szturmowcą jakieś plastikowe kombinezony, skoro oni padają od jednego strzału w jakiekolwiek miejsce.
Jeśli miałbym wymienić najlepszą rzecz z tego odcinka to były to sceny akcji, bez dwóch zdań. Świetna choreografia walk, zwłaszcza Boby Fetta (bez jak i w pancerzu).
[SPOJLER]
Ostatnia scena na pokładzie krąownika imperium. Graguś postanawił potrenować duszene mocą. Nie jest to może jeszcze poziom Vadera ale może być to przesłanka iż Grogu poddaje się ciemnej stronie czego tak się Ashoka bała.
Ale on to duszenie mocą pokazał już wcześniej w sezonie 1, kiedy Cara Dune miała sprzeczkę z Mando. A poza tym Moff Gideon ma zupełnie inne plany co do niego i
raczej nie chce go szkolić. Zresztą by nie potrafił bo nie jest Sithem, upadłym Jedi.
Tylko zwykłym moffem który dzierży mroczny miecz.