W poczekalni 50 osób , czasem z ciężkimi urazami a personel chodzi, siedzi, snuje się a jak już komuś pomaga to w żółwim tempie . Nie dziwota, że chorzy się wściekają!
Niby to SOR a emocje jak na grzybach. Główny lekarz trzyma wszystkich za rękę, osobiście wszystko tłumaczy chorym i rodzinom... i przeżywa każdy zgon. Taaa...
Jedyna dynamika to 12/13 odcinek gdy SOR przeżywa oblężenie.
Na plus: Noah - dobry nauczyciel, fajnie zbudowana postać mentora ( dziwnie się na niego patrzy takiego "dorosłego"), realistycznie pokazane działania lekarzy ( widzimy skalpel w akcji lub poród)
Na minus: brak dynamiki i klimatu.
Po każdym odcinku mówiłam sobie: " no dooobra, jeszcze jeden, może się rozkręci". Nie wiem czy obejrzę sezon 2.
Do ER czy Dr House`a mu daleeeko. Bardzo daleko.
Lekarz który zdradza objawy depresji nie powinien pracować. Aż mnie mdliło od tej jego wrażliwości, by nie rzec przewrażliwienia.
Gdyby w medycynie mieli pracować ludzie którzy spełniają wszystkie kryteria zdrowia psychicznego, wliczając w to brak przepracowania, wypalenia zaowodowego, stanów depresyjnych czy kryzysów wartości albo zmęczenia materiału, nie było by komu pracować.
Pracuję w zawodzie i mi często się nawet nie chce wstawać i tam iść, to samo z powrotem do domu, wracam do domu i często nic nie robię, kompletnie nic.
Lekarz który zdradza takie objawy, powinien pracować jeśli jest dobrym lekarzem.
Bo rąk do pracy brakuje.
Powiedział bym że to House powinien się uczyć od The Pitt.
Pracując w Polskim szpitalu, dostrzegam wiele podobieństw.
Dawkowanie leków w porządku, procedury również, choć w USA pewne rzeczy rozwiązują inaczej niż my, ale to nic dziwnego, Polska, jak zwykle jest dość zacofana.
Co do dynamiki, poprawna.
Tak to zazwyczaj tam wygląda.