Scenariusz „The Rain” jest ciekawą wizją postapokaliptycznego świata. Tajemniczy wirus zawarty w padającym deszczu. Brzmi to komicznie i tak samo komiczny jest scenariusz. Pełen luk fabularnych. No bo mamy wirus który znajduje się w deszczu oraz kałużach, (dziewczyna uciekając przed „obcymi” zalicza przewrotkę w małej rzeczce i umiera od strzała w głowę po zarażeniu się ) a potem okazuje się że ten wirus magicznie zniknął z deszczu a nosicielem jego jest Razmus. Kuriozum totalne. Dalsze rozwiązanie tej zagadki i znalezieniu leku jest równie komiczne. Nastolatkowie trafiają do głównej bazy „Appolonu” który zajmuje się znalezieniem lekarstwa. Tam głowni bohaterowie czyli Razmus i Simona znajdują swojego ojca. Niby pięknie ale jak się okazuje wytłumaczenie ojca dlaczego zostawił swoje dzieci: „no bo ja was chronić chciałem bo Razmus jest rozwiązaniem tej choroby. Po czym na końcu serialu gość mierzy do swojego syna z broni. Ciekawe. Ale lecimy dalej. Na końcu serialu okazuje się, że cały ten wirus został stworzony przez Apollona do zapanowania nad światem. I tu mamy przeskok z ciekawego pomysłu mówiącego, że woda może Cię zabić do pójścia w klasykę czyli „jesteś wybrańcem”, „stworzyliśmy broń biologiczną”. Do momentu gdy głowni bohaterowie odkrywają, że deszcz im nie zagraża , serial mógłby się skończyć. Nie rozumiem tego nagłego przeskoku. Ok tyle z fabuły. Dlaczego oceniłem serial na 6? Myśle, że właśnie przez klimat pierwszych odcinków i starania się „nie zmoczyć”. To wydawało się ciekawe i mogło być znacznie lepiej poprowadzone. Jeśli wyjdzie kolejny sezon to lepszą nazwą będzie „The Virus” bo z deszczem ten serial ma mało wspólnego. To była taka moja subiektywna opinia. Czy warto? Z ciekawości można obejrzeć. Całość aż tak kiepska nie jest.