Serial mnie zaczął nudzić właściwie od samego początku, potem oglądałem mało uważnie siłą rozpędu, więc to i owo mogło mi umknąć. W 6. (chyba) odcinku Simone, Lea i Martin wyłażą na deszcz i nic im się nie dzieje. W tym samym czasie krople wody, przesiąkając przez sufit, spadają na Beatrice. Z nią również początkowo wszystko jest ok, ale rano już nie żyje. Co się stało - czy to wtedy właśnie wirus zmutował i nagle przestał zarażać przez deszcz, za to śmiertelnym stał się kontakt z Rasmusem? Bo że Rasmus zarażał, jasno później pokazano.
Co mi się w tej sytuacji najbardziej nie spodobało - wspomniana trójka, Simone, Lea i Martin, widziała wiele razy, co dzieje się z ludźmi, którym nie udaje się uciec przed opadem. I nagle, kiedy im w identycznej sytuacji nie dzieje się nic, jedyną reakcją jest tylko trochę radosnego taplania się w błocie. Żadnych komentarzy, rozmów, żadnego zastanawiania się, dlaczego po sześciu latach jest inaczej. Żadnej refleksji, że może jednak mogą być jakieś konsekwencje. A kiedy Rasmus przynosi ciało Beatrice, są zdziwieni, że przeżył i chcą go odizolować od siebie...
Ogólnie - wielkie nadzieje (bo serial duński, bo tematyka, bo niezłe zapowiedzi), a na koniec ogromne rozczarowanie...
Ja zrozumiałam to tak, że deszcz może sam w sobie już nie był szkodliwy, ale Beatrice miała kontakt z zarażonym psem, więc to mogło wpłynąć na to że ona nie przeżyła, a reszta tak. Rasmus też pewnie został przez psa dotknięty, ale jak później się okazało - zarażał,ale sam nie mógł zginąć od wirusa.
Faktycznie, był tam pies... Co nie zmienia faktu, że cholernie mi nie pasuje zupełne przemilczenie przez bohaterów faktu, że nagle z deszczem jest wszystko ok. Albo przynajmniej było w tej danej chwili...
w sumie sporo było nielogicznych sytuacji xd ale ogólnie mnie wciągnął mimo to :)
Owszem, oni przez cały serial wogole nie rozmawiają na ten temat. Nie dyskutują co to jest, jak działa ten deszcz i co się zmienia przez te lata apokalipsy. Jak się można uchronić, co robić dalej. Zero refleksji nad tematem.
to chyba logiczne, że skoro Rasmus zarażał, a uprawiał z Beatrice seks to... resztę sama wywnioskuj... żaden pies, żaden deszcz...
Deszcz jak wyszlo w ostatniej scenie byl powodowany toksycznymi chmurami Apollona . Ten deszcz ktory nikogo nie zabil to byla zwykla anomalia pogodowa . A deszcz ktory zabijal to byla bron biologiczna uzyta przez Apollona .
Miałam dokładnie to samo pytanie. Chociaż mój mąż twierdzi, że podobno w serialu gdzieś tam było powiedziane, że zwierzęta nie chorują ale mogą zarażać. Nad ranem pies ich lizał po twarzach. Wtedy B zmarła (choć dziwne, ze tak cicho i spokojnie, skoro reszta dostawała konwulsji i wymiotów) a R też się zraził, ale nie zachorował.bo jest cudowny kluczem do tego całego bajzlu.